niedziela, 26 grudnia 2021

17. Najstarsza parafia świętego Jakuba


Trasa Beskidzkiej Drogi Świętego Jakuba z Gołkowic Dolnych,  przez piękny stalowy most na Dunajcu, wprowadza na teren parafii świętego Jakuba w Podegrodziu. To najstarsza parafia katolicka na terenie Sądecczyzny. Wspomina o niej kronikarz Jan Długosz, a „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” wydany w XIX wieku, podaje: 
„Parafia powstała w 1014 r. i miała drewniany kościół, ale w r. 1448 zniósł ją bisk. krak. Zbigniew Oleśnicki, przeznaczając wieś kolegiacie nowosądeckiej. Po zniesieniu kolegiaty utworzył rząd austriacki na nowo parafię, poczem w 1814 r. wybudowano istniejący obecnie murowany kościół, w miejscu dawnego, drewnianego”.

Nie byłoby nic szczególnego w dacie utworzenia podegrodzkiej parafii, bo od 966 roku, czyli od oficjalnego przyjęcia chrztu przez władcę Polski Mieszka I upływa około 50 lat, gdyby nie rozpatrywać tego zdarzenia z rozciągniętym na przestrzeni wielu lat procesem kształtowania terytorium państwa polskiego.

Początki chrześcijaństwa na Sądecczyźnie

Sądecczyzna w czasie chrystianizacji Polski za panowania Mieszka I nie była częścią powstałego Państwa Polskiego. Wchodziła w skład istniejącej od IX wieku organizacji plemiennej, czy też księstwa, zamieszkałego przez słowiańskie plemiona Lędzian i Wiślan, nazywanego Państwem Wiślan, które zostało włączone do powstałego w X wieku księstwa Polan, rządzonego przez ród Piastów, albo też podbite, dopiero w latach 998-999 za panowania Bolesława I Chrobrego. 

Piętnaście lat później, na południowych peryferiach tworzącego się Państwa Polskiego, powstaje ważna, bo pierwsza na Sądecczyźnie, organizacja kościelna z siedzibą w Podegrodziu, obejmująca swoim zasięgiem całą Kotlinę Sądecką.

Nasuwają się tutaj dwa pytania, lub  też refleksje: czy ta najstarsza w diecezji krakowskiej parafia powstała w 1014 roku na surowym korzeniu, czy też ujęła w ramy organizacyjne mieszkających już na tym terenie chrześcijan i czy chrześcijaństwo wprowadzono i dokonano chrztu tutejszych mieszkańców w ciągu piętnastoletniej przynależności do księstwa piastowskiego, lub czy istniało już wcześniej na terenach Państwem Wiślan?

Nie ma jednoznacznych dokumentów i przekazów kronikarskich mówiących o chrystianizacji południa dzisiejszej Polski przed 966 rokiem. Istnieją tylko nieliczne ślady materialne (Wiślica i Wzgórze Wawelskie), oraz opowieści i legendy spisane w późniejszych czasach, a historycy od kilku stuleci próbują rozstrzygnąć spór dotyczący początków chrześcijaństwa w Polsce, dobierając czasami argumentację do często subiektywnych przekonań.

Naszacowice

Kotlina Sądecka, była miejscem tworzenia się organizacji gromadzkich lub plemiennych już od VIII wieku. Służyło temu szczególne jej położenie. Od czasów starożytnych przebiegał tędy trakt kupiecki nazywany Via Magna, a żyzna szeroka dolina otoczona ze wszystkich strona górami, stwarzała w miarę bezpieczne miejsce do rozwoju osadnictwa.

Nim beskidzki szlak jakubowy wprowadzi pielgrzymów do kościoła świętego Jakuba Starszego Apostoła w centrum podegrodzkiej parafii, warto zatrzymać się nad brzegiem Dunajca i popatrzyć na zalesione wzgórze położone na skraju wioski Naszacowice,

 jeśli wystarczy czasu, wyjść na otoczone ziemnymi wałami rozległe płaskie pole, które pod swoją powierzchnia skrywa historię z czasów kiedy nie było jeszcze państwa Polskiego, a z którego obrzeża roztacza się widok na całą Kotlinę Sądecką.


Badania archeologiczne przeprowadzone przez Instytut Archeologii UJ w Krakowie obejmujące rozpoznanie i udokumentowanie wczesnochrześcijańskich grodów plemiennych na terenie Małopolski, pozwoliły zlokalizować i opisać wiele grodzisk i osad wzdłuż wspomnianego traktu kupieckiego przechodzącego dolinami Dunajca i Wisły w kierunku Wzgórza Wawelskiego, które jak się przypuszcza, było siedzibą ówczesnego władcy. Prowadzone prace archeologiczne potwierdziły istnienie grodu na wzgórzu przy ujściu rzeki Jastrzębik do Dunajca, na terenie obecnej wsi Naszacowice, powstałego około połowy VIII wieku, jako założenie wieloczłonowe, o dużej powierzchni.

Wielkość grodziska i ukształtowanie składające się z 3 podgrodzi otaczających właściwy gród, otoczonych potężnymi umocnieniami ziemnymi i drewnianymi, wskazuje na wysoki stopień organizacyjny ludności zamieszkującej ten teren, a tym samym na istnienie władzy plemiennej zarządzającej i nadzorującej jej działanie.

Państwo Wiślan

Istniejący prawdopodobnie na początku swego powstania samodzielny ośrodek lokalnej władzy, podobnie jak kilka innych znajdujących się na terenach zamieszkałych przez plemiona Wiślan i Lędzian, musiał szukać sojuszników i sprzymierzeńców dla obrony przed agresywnymi poczynaniami sąsiadującego z nim, od południa, Państwa Wielkomorawskiego. Mogło to doprowadzić do powstania centralnego ośrodka władzy zlokalizowanego, być może na Wzgórzu Wawelskim, o którego władcach istnieje do dzisiaj wiele opowieści i legend. W IX wieku władca panujący na tych terenach, nazwanych od plemienia je zamieszkującego Państwem Wiślan, a które później przyjęło nazwę Małopolska, w odróżnieniu od Wielkopolski, kolebki Państwa Polskiego, stał się lennikiem władców wielkomorawskich.

Księstwo Wielkomorawskie i jego podboje. 1: od 833 do 907: Księstwo Morawy, 2: od 833 do 907: Księstwo Nitry, 3: przyłączone razem z 2 lub razem z 4, 4: od 833 lub od czasów panowania Rościsława do 896 (?): Księstwo Nitry, 5: przyłączone razem z 1 lub od 853/54 do 907(?): Księstwo Morawy, 6: od 858 do 894(?): Księstwo Nitry, 7: przyłączone razem z 2 lub razem z 22, 8: przyłączone razem z 6 lub razem z 20, 9: za czasów panowania Rościsława (846–870) lub Świętopełka I. (871–894) do 896: Księstwo Nitry, 10: przyłączone razem z 8 lub razem z 20, 11: prawdopodobnie od 874 do 907 (?): Wiślanie, 12: być może podporządkowane razem z Wiślanami, 13: być może od 880 do ?: Śląsk (według niektórych naukowców Śląsk nie był przyłączony), 14: być może podporządkowane razem ze Śląskiem, 15: od 890 do 897: Łużyce, 16: prawdopodobnie wraz z Łużycami, 17: prawdopodobnie wraz z Łużycami, 18: prawdopodobnie wraz z Łużycami, 19: od 888/890 do 894: Czechy, 20: od 883/884 do 894: Księstwo Błatneńskie (Księstwo Panońskie), 21: prawdopodobnie razem z 20, 22: razem z Księstwem Błatneńskim (i 21): być może część tego księstwa, 23: od 881/882 do 896: „Transtheissia”, 24: prawdopodobnie razem z 23, 25: od czasów panowania Świętopełka (871–894) do 896 (?), 26: od czasów panowania Świętopełka (871–894) do ?, 27: razem z 23 lub razem z 24

W tym miejscu historii zaczynają się wydarzenia, które badane i analizowane przez historyków budzą wiele polemik i kontrowersji dotyczących popularnej w XVIII i XIX wieku teorii, że na tereny dzisiejszej Polski chrześcijaństwo dotarło już pod koniec IX lub na początku X wieku. Próbę chrystianizacji pogańskich plemion słowiańskich mieli rozpocząć misjonarze Cyryl i Metody, przysłani przez cesarza bizantyjskiego na prośbę księcia wielkomorawskiego Świętopełka I.

Średniowieczna księga „Żywot św. Metodego” w części nazwanej Legendą Panońską tak opisuje wyprawę Metodego do kraju Wiślan:
„Był zaś w nim [Metodym] także dar proroczy, tak że spełniało się wiele przepowiedni jego, z których jedną lub dwie opowiemy. Książę pogański, silny bardzo, siedzący w Wiślech, urągał wielce chrześcijanom i krzywdy im wyrządzał. Posławszy zaś do niego, [kazał mu] powiedzieć [Metody]: Dobrze będzie dla ciebie synu ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej, i będziesz mnie [wtedy] wspominał. I tak też się stało…”.

Jan Matejko, święty Cyryl i Metody

Choć Metody ostrzegał, książę nie ochrzcił się. Został jednak schwytany i przymuszony do przyjęcia wiary chrześcijańskiej. O narzuconym Wiślanom chrzcie być może świadczy kamienna misa chrzcielna znajdująca się w Wiślicy, pochodząca z IX wieku, ale czy służyła do wykonywania pierwszych chrztów na tych ziemiach? Tego nie można jednoznacznie stwierdzić, bo mogła być przyniesiona w to miejsce w późniejszych wiekach. Jest to ciągle temat rozważań i sporów wśród naukowców. Na Wzgórzu Wawelskim archeolodzy odkryli pozostałości wczesnośredniowiecznej rotundy typu tetrakonchos, wzorowanej na podobnych obiektach budowanych w IX wieku w krajach słowiańskich leżących w południowowschodniej części Europy.  Czy w naszacowickim kręgu lokalnej władzy nastąpiło przyjęcie chrztu przed podbiciem tych terenów przez Bolesława Chrobrego, tego nie wiadomo, ponieważ w prowadzonych w latach sześćdziesiątych XX wieku badaniach archeologicznych na terenie grodziska, nie natrafiono na materialne ślady kultu chrześcijańskiego. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że wszystkie obiekty na terenie grodziska były drewniane i uległy całkowitemu zniszczeniu w czasie pożaru jaki miał miejsce pod koniec X wieku, a informacja o istnieniu w X wieku kościoła obok grodziska o nazwie Grobla na terenie dzisiejszego Podegrodzia, może wskazywać, że tam właśnie znajdowała się pierwsza budowla sakralna.

Podegrodzie

Beskidzka Droga Świętego Jakuba prowadzi dalej z Naszacowic do kościoła parafialnego pod wezwaniem świętego Jakuba Starszego Apostoła, położonego nad centrum dzisiejszej wioski, obok dawnego grodziska o nazwie Grobla.

Gród w Naszacowicach, zbudowany z drewna, został spalony pod koniec X wieku, być może podczas najazdu Bolesława Chrobrego na Państwo Wiślan, czyli na Małopolskę. Istniejąca kasztelania, podległa już nowemu władcy, pozostała dalej w Kotlinie Sądeckiej, ale przeniesiona na nową lokalizację do wsi Podegrodzie, gdzie znajdowały się dwa grodziska: Grobla i Zamczysko. Przy powstałym nowym ośrodku władzy w 1014 roku utworzona została parafia. Czy kościół w tym miejscu istniał wcześniej, nie wiadomo, ale zagadkowa jest informacja o budowie kościoła, który składał się z murowanej, półokrągłej absydy, do któręj dobudowano drewniany kościół. Czy murowana absyda mogła być pozostałością wcześniejszego obiektu, nie można już tego stwierdzić, bo w latach 1832 – 35, w miejscu zniszczonej pożarem drewnianej świątyni, wybudowano nowy, w stylu klasycystycznym, murowany kościół, usuwając również resztki wcześniejszej murowanej budowli. W drugiej połowie XX wieku mocno zniszczony i zawilgocony budynek kościoła przeszedł gruntowny remont i dobudowana została kaplica poświęcona pochodzącemu z Podegrodzia Słudze Bożemu, później błogosławionemu, a świętemu od 2016 roku, Stanisławowi Papczyńskiemu.

Wyposażenie kościoła w dużej części barokowe, uratowane najprawdopodobniej ze spalonego drewnianego kościoła. Jedynym upamiętnieniem patrona kościoła jest współczesny obraz świętego Jakuba Pielgrzyma znajdujący się w ołtarzu głównym, namalowany w 2006 roku przez mieszkającego w Naszacowicach Kazimierza Twardowskiego. 


Wymiennie w ołtarzu wystawiany jest drugi obraz tego samego artysty, przedstawiający Najświętszą Marię Pannę, klęczącego świętego Stanisława Papczyńskiego i wieżę klasztoru klarysek w Starym Sączu.

Podczas remontu znaleziono także krzyże wykonane w XVII wieku,  w które oprawione zostały relikwie Świętej Kingi i trzech męczennic z zakonu klarysek w jednym, a w drugim - św. Jakuba Apostoła, patrona parafii. Lokalna tradycja mówi, że relikwie zostały przekazane przez klaryski ze Starego Sącza. Obecnie relikwiarze przechowywane są w zakrystii kościoła.

Nasuwa się jeszcze refleksja, czy też wątpliwość, związana z patronem parafii. W dokumentach i opracowaniach mówiących o  powstawaniu parafii w Podegrodziu w 1014 roku, nie jest wymieniany jej patron. Czy od samego początku jej patronem był święty Jakub Starszy Apostoł? Nie wiadomo i chyba nie uda się tego historycznie potwierdzić. Nie ma informacji historycznych, by na początku XI wieku, kiedy kult tego świętego dopiero rozwijał się we Francji i we Włoszech był również znany i popularny w Polsce. Pierwsi pielgrzymi z Polski docierają do Santiago de Compostela dopiero w XIV wieku. 

Znane są przypadki zmiany patronów kościołów i parafii spowodowane różnymi zdarzeniami historycznymi. Tutaj trzeba zwrócić uwagę na tak zwany III Najazd Mongolski w latach 1287 - 88, podczas którego zniszczona oraz splądrowana została Kotlina Sądecka i najprawdopodobniej został ograbiony i spalony drewniany kościół w Podegrodziu. Podczas jego odbudowy, czy też budowy nowego, starosądeckie klaryski mogły przekazać do niego część posiadanych w klasztorze relikwii. Wśród nich były relikwie świętego Jakuba Starszego Apostoła, które wcześniej dotarły do klasztoru najprawdopodobniej z Francji, z którą klaryski miały szerokie kontakty, a którego kult pod koniec XIII wieku był już rozpowszechniony w całej Europie. Być może  wydarzenie przekazania relikwii Apostoła, do grobu którego pielgrzymowało tysiące wiernych, spowodowało, że nowej świątyni, a także parafii nadano nowego patrona.

Nie ma też historycznych informacji o szczególnym kulcie św. Jakuba w Podegrodziu. Od XVIII wieku rozwijał się natomiast kult pochodzącego z tej wioski Ojca Stanisława Papczyńskiego, założyciela Zakonu Marianów. Większe zainteresowanie kultem świętego Jakuba rozpoczęło się dopiero na początku XXI wieku, wraz z rozwojem pielgrzymowania do grobu świętego Jakuba w Santiago de Compostela, oraz wyznakowaniem w 2015 roku przez Podegrodzie trasy Beskidzkiej Drogi Świętego Jakuba

i przystąpieniem parafii do stowarzyszenia „Przyjaciele dróg św. Jakuba w Polsce”.

Przed kościołem, na upamiętnienie Roku Świętego Jakubowego jaki był w 2010 roku, ustawiona został kamienna replika statuy znajdującej się na tak zwanej Drodze Francuskiej przed wejściem Santiago de Compostela.

Kult świętego Jakuba w Polsce

Kult świętego Jakuba Starszego Apostoła, który w Europie zaczął tworzyć się w drugiej połowie IX wieku, w Polsce piastowskiej, do której chrześcijaństwo dotarło w drugiej połowie X wieku, na pewno nie był znany. Kiedy Państwo Wiślan zostało podbite przez Bolesława Chrobrego w latach 998-999 nie był też znany, bo chrześcijaństwo na teren dzisiejszej Małopolski dotarło pod koniec IX wieku z terenów wchodzących w skład Patriarchatu Konstantynopola i Cesarstwa Bizantyjskiego, w którym rozwinięty był kult świętego Jakuba Młodszego Apostoła. Natomiast kult świętego Jakuba Starszego istniał w kościele ormiańskim na terenie Patriarchatu Jerozolimskiego.

Uważa się, że kult tego Apostoła zaczął rozwijać się dopiero na początku XI i XII za sprawą fundacji kościoła pod jego wezwaniem w Sandomierzu, a potem rozpowszechniony przez sprowadzonych do Krakowa, przez biskupa Iwo Odrowąża, Dominikanów z Bolonii, a w 1226 roku, za sprawą Jacka Odrowąża, do Sandomierza, gdzie w miejscu istniejącego już kościoła, wybudowany został klasztor i nowy kościół, którego patronem dalej pozostał święty Jakub Starszy Apostoł.

Moja refleksja

Małopolska i wchodząca w jej skład Ziemia Sądecka wyróżniają się na tle pozostałych regionów Polski wielką religijnością i przywiązaniem do tradycji i kultury mającej swoje korzenie w wierze katolickiej. Kotlina Sądecka, zamieszkała przez rdzennych mieszkańców, nazywających siebie z dumą Lachami Sądeckimi dla których jest ona Małą Ojczyzną, to szczególne miejsce, gdzie jest wiara i tradycja widoczna jest na co dzień. Wędrując przez ten region można często trafić na uroczystości i święta, podczas których podegrodzcy parafianie w swoich regionalnych strojach z dumą prezentują swoje przywiązanie do wiary i tradycji.

Bierzmowanie w kościele św. Jakuba w Podegrodziu


Podegrodzie, procesja w święto św. Stanisława Papczyńskiego

Lachy Sądeckie

Czy ma wpływ na taką postawę społeczną, nazywaną często niesłusznie konserwatyzmem, początek chrześcijaństwa wprowadzony pod koniec IX wieku za sprawą świętych Cyryla i Metodego, w obrządku słowiańskim, który na terenie Małopolski istniał do końca XIV wieku, a nie łacińskim jaki został wprowadzony do państwa Polan w 966 roku, a także obecność świętej Kingi i świętego Stanisława Papczyńskiego, zostawiam do własnego osądu.


sobota, 11 grudnia 2021

16. Kolonia Józefińska w Gołkowicach Dolnych

Beskidzka Droga Świętego Jakuba ze Starego Sącz do Podegrodzia prowadzi dwiema drogami. Trasa, prowadząca w kierunku południowym ze starosądeckiego rynku, po kilku kilometrach wędrówki przechodzi przez Golkowice Dolne. 

Kotlina Sądecka, przerywaną zieloną linią oznaczone są dwie trasy Beskidzkiej Drogi Świętego Jakuba ze Starego Sącza do Podegrodzia

Część jej zabudowy jest nietypowa dla wsi znajdujących się w polskiej części Karpat. Stanowi pozostałość dawnej osady wybudowanej przez kolonistów niemieckich na przełomie XVIII i  XIX wieku, którzy przybyli tutaj zachęceni perspektywą otrzymania ziemi oraz dotacji finansowej udzielanej ochotnikom w ramach austriackiego programu gospodarczego nazwanego Kolonizacją Józefińską.

Gołkowice dolne, początek wsi 

Golkowice Dolne, dawna kolonia józefińska

Program ten został opracowany pod koniec XVIII wieku, na polecenie cesarza Józefa II Habsburga, dla terenów zaboru austriackiego utworzonego z południowo-wschodniego obszaru Polski noszących nazwę Królestwo Galicji i Lodomerii,. Powstało na nim 127 osad niemieckich, oraz 55 mieszanych, w których byli również koloniści z Czech i Węgier.

Na Ziemi Sądeckiej, na terenach przejętych dóbr królewskich i na skonfiskowanych gruntach klasztornych, zlokalizowano 22 osady. Powstawały one głównie przy istniejących już wsiach zamieszkałych przez Lachów Sądeckich, rdzennie polskiej grupy etnograficznej, ale różniły się od polskich wsi charakterystycznym jednolitym zwartym systemem zabudowy osad.

Mimo tej odrębności i różnic kulturowych sąsiedztwo powodowało, że kolejne pokolenia osadników w znacznym stopniu uległy polonizacji. Wszyscy oni, wraz z zamieszkującymi Ziemię Sądecką Lachami, Łemkami, Góralami, Żydami i Cyganami (Romami) współtworzyli wielokulturową mozaikę etniczną, charakterystyczną dla całej Sądecczyzny. Pod koniec II Wojny Światowej potomkowie osadników, którzy w dalszym ciągu deklarowali swoje obywatelstwo jako niemieckie, zostali zmuszeni przez władze hitlerowskie do ponownej emigracji, tym razem na zachód, za Odrę i Nysę.

Gołkowice Dolne

Jedna z najlepiej zachowanych kolonii józefińskich znajduje się we wsi Golkowice Dolne. Gołkowice, podzielone obecnie na Dolne i Górne, były od drugiej połowy XIII wieku własnością klasztoru klarysek w Starym Sączu. We wrześniu 1770 roku, jeszcze przed I Rozbiorem Polski, wraz z całą Sądecczyzną zostały zajęte przez wojska austriackie i włączone do terenów Królestwa Węgierskiego, do czasu utworzenia w 1773 roku oddzielnej prowincji austriackiej o nazwie Galicja i Lodomeria. W 1782 roku, po kasacji dóbr starosądeckich klarysek  wieś weszła w skład Kamery, czyli austriackiego skarbu państwa. W latach 1784-1820, na podstawie patentu wydanego przez monarchę Austrii Józefa II Habsburga, osadzono tutaj 37 rodzin niemieckich kolonistów. Zmieniono wówczas nazwę tej części wsi na Deutsch Golkowitz (Gołkowice Niemieckie), a starej części wsi na Gołkowice Polskie (obecnie Gołkowice Górne). Większość osadników była ewangelikami, ale w osadzie nie wybudowano zboru. Parafia ewangelicka miała siedzibę w położonej w odległości kilku kilometrów niemieckiej kolonii we wsi Stadła. Obecnie budynek zboru znajduje się w Sądeckim Parku Etnograficznym.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości nazwę wsi zamieszkałej w dalszym ciągu przez potomków kolonistów niemieckich spolszczona na Gołkowice Niemieckie, a nazwa Gołkowice Polskie pozostała bez zmian. Od początku okupacji niemieckiej w 1939 roku aż  do 29 maja 1953 roku wieś ponownie zwała się Deutsche Golkowitz. Od 1953 r. wprowadzono nowe nazwy Gołkowice Górne i Gołkowice Dolne, które używane są do dzisiaj.

Zachowana do dzisiaj część zabudowy dawnej kolonii w Gołkowicach Dolnych, mimo wielu przebudów i modernizacji pokazuje typową osadę kolonizacji józefińskiej. Szeregowo i w jednej linii usytuowane budynki na działkach siedliskowych tworzą typowy dla tych osad układ przestrzenny wsi, tzw. ulicówkę.

Gołkowice Dolne, obecna zabudowa dawnej kolonii józefińskiej

Gołkowice Dolne, dzisiejsze zabudowa dawne kolonii józefińskiej

Gołkowice Dolne - Deutsche Golkowitz, zdjęcie z około 1900 roku

Poszczególne zagrody miały niemal identyczny plan i usytuowanie, a budynki wznoszono według podobnego schematu. Domy na działce siedliskowej, zwrócone szczytem do ulicy, były na ogół parterowe z poddaszem, murowane. Łączył je mur z bramą wjazdową na podwórze i z furtką. Budynek większy był domem mieszkalnym, mniejszy spichlerzem lub mieszkaniem dla osób starszych. 

Przedłużeniem domu mieszkalnego była obora i stajnia. Wewnątrz dom mieszkalny mieścił od strony ulicy kuchnię z piecem, izbę i komorę, a od strony podwórza oborę lub komórkę. Pod domami i spichlerzami znajdowały się sklepione kolebkowo piwnice. W niektórych domach zachowały się jeszcze belkowe stropy, a w okienkach spichlerzy – stare kraty z sierpowymi odchyleniami. Każde siedlisko posiadało wewnętrzne podwórze zakończone dużym budynkiem stodoły i wozowni, z której był wyjazd na drogę gospodarczą. Ten układ budynków, adaptowany do dzisiejszych potrzeb, zachował się jeszcze na dziewięciu działkach. 

W Sądeckim Parku Etnograficznym, położonym niestety poza trasą Beskidzkiej Drogi Świętego Jakuba, odtworzona została zabudowa pierwotna trzech działek siedliskowych z dziewiętnastowiecznym wyposażeniem pomieszczeń.

Sądecki Park Etnograficzny, odtworzony fragment zabudowy kolonii jozefińskiej z Gołkowic Dolnych

Sądecki Park Etnograficzny, wnętrze kuchni 

Sądecki Park Etnograficzny, izba mieszkalna

Sądecki Park etnograficzny, sypialnia

Osadnictwo niemieckie na Sądecczyźnie

Pierwsze wzmianki o osadnictwie niemieckim na Sądecczyźnie wiązały się z wprowadzeniem tak zwanego prawa magdeburskiego określającego zasady tworzenia nowych miast, lub przekształcania już istniejących, które obowiązywało na terenie Polski od XIII do XV wieku, oraz osadnictwa na prawie niemieckim i średzkim. Wprowadzenie zasad niemieckiego prawodawstwa sprzyjało napływowi osadników z Niemiec i Czech, co mocno popierali książęta piastowscy z okresu rozbicia dzielnicowego, chcąc w ten sposób przyspieszyć odbudowę miast i wsi zniszczonych najazdami mongolskimi w XIII wieku. Przeciwstawiała się temu księżna Kinga władająca, z nadania dokonanego przez swego męża Bolesława Wstydliwego, Ziemią Sądecką obejmującą tereny od Biecza na wschodzie, po Szczyrzyc na zachodzie i do granicy węgierskiej na południu. Widząc zniemczanie terenów księstw śląskich, jakie dokonało się w pierwszej połowie XIII wieku za rządów Henryka I Brodatego i księżnej Jadwigi Śląskiej (późniejszej świętej), oraz Podhala prowadzone przez  kasztelana krakowskiego Cedrona herbu Gryf, obawiała się zagrożenia dla polskości Ziemi Sądeckiej, które mogło nastąpić przez masowe sprowadzanie osadników i duchowieństwa z księstw niemieckich. Jednak, po śmierci męża księżnej Kingi, przydzielone jej dobra jej zostały w zdecydowany sposób okrojone przez księcia Leszka Czarnego, następcę Bolesława Wstydliwego na tronie krakowskim i obejmowały już tylko południową część Kotliny Sądeckiej z miastem Sącz (obecnie Stary Sącz) i niewielkim pasem otaczających ją gór. Pod koniec życia przekazała te tereny na własność założonemu przez siebie klasztorowi klarysek. Uchroniła w ten sposób te tereny przed dominacją obcej kolonizacji aż do lat siedemdziesiątych XVIII wieku, kiedy podczas rozbiorów Polski dobra klasztorne zostały skonfiskowane i stały się własnością państwa austriackiego. Ale nim dokonał się I rozbiór Polski na teren Sądecczyzny, w 1769 roku, wkroczyły austriackie i węgierskie wojska, a w ślad za nimi urzędnicy, dokonując jej aneksji, nazywając to koniecznością utworzenia kordonu sanitarnego przeciwko zarazie dżumy. Kilkanaście lat później na tereny na tereny Sądecczyzny zaczęli napływać osadnicy niemieccy w ramach Kolonizacji Józefińskiej.

Kolonizacja Józefińska

Od końca XVIII wieku napływ osadników niemieckich na teren zaboru austriackiego, regulowały dwa patenty kolonizacyjne. Pierwszy, wydany w 1774 roku przez cesarzową Marię Teresę II Habsburg, podawał warunki i zachęty do osadnictwa niemieckich rzemieślników w miastach. Drugi patent, nazwany Kolonizacją Józefińską,  wydany został w 1781 roku przez Józefa II Habsburga, monarchę austriackiego i cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, który zezwalał na osadnictwo rolnicze poza miastami, również protestantom i określał zasady tworzenia nowych wsi, lub osad, nazywanych koloniami.

Oficjalnym celem akcji miało być przyjście krajowi z pomocą w podniesieniu stanu gospodarki. Jako tereny dla przyszłych osadników przeznaczono głównie folwarki dóbr kameralnych (dawne królewszczyzny) i ziemie zlikwidowanych klasztorów. Osady lokowano obok istniejących wsi, z wytyczeniem odrębnego układu urbanistycznego w układzie zabudowy dla przynajmniej 20 rodzin, lub w obrębie istniejących wsi, w grupach nie mniejszych, niż 6 rodzin. Niemieccy osadnicy rolni wywodzili się głownie z krajów Palatynatu, Hesji i Nassau w środkowych Niemczech. Osadników starano się grupować według ich wyznania, wśród których największą grupę, blisko 50%, stanowili protestanci.

Akcja kolonizacyjna na Ziemi Sądeckiej w pełni rozwinęła się w latach 1783 – 1788, W wyniku napływu ludności niemieckiej powstało 27 kolonii, przy istniejących już wsiach: Biczyce, Biegonice, Chełmiec, Dąbrówka, Gaboń, Gaj, Gołkowice, Jaruszowa, Kadcza, Łącko, Mokra wieś, Moszczenica Niżna, Mystków, Naszacowice, Olszanka, Piątkowa, Podegrodzie, Podrzecze, Rytro, Stadła, Strzeszyce, Szczereż, Świniarsko, Zagorzyn i Żbikowice, a także w granicach miasta Stary Sącz.  

Akcję na terenie całego zaboru austriackiego zakończono w 1789 roku, pozwalając jednak mieszkającym już osadnikom niemieckim na tworzenie nowych osad. Ocenia się, że w nowych koloniach zamieszkało ponad 3200 rodzin. Powstało 120 czysto niemieckich osad i 55 mieszanych, z czego państwo założyło bezpośrednio 127 kolonii (pozostałe powstały jako prywatne), z czego większość w Galicji Wschodniej, a znacząco mniej w Galicji Zachodniej.

Wykonanie tej akcji umożliwił akt pierwszego rozbioru Polski w 1772 roku, w którym przyznano Austrii województwa małopolskie i ruskie, a które od tego roku przyjęły nazwę Królestwa Galicji i Lodomerii – Königreich Galizien und Lodomerien. Austriacy już wcześniej, bo w 1769 roku, dokonali aneksji południowych terenów województwa małopolskiego.

1769 – okupacja czy pierwszy zabór

W 1769 południowa część Małopolski była miejscem zgrupowania dużych sił powstańczych Konfederacji Barskiej. W tym czasie w pobliżu granicy z Polską rozlokowały się wojska austriackie, zachowujące na początku neutralność do czasu, kiedy rezydujący na zamku Lubowlańskim starosta Spiski Kazimierz Poniatowski, krewny króla Stanisława Augusta Poniatowskiego,  poprosił Austrię o ochronę Starostwa Spiskiego przed możliwym wkroczeniem wojsk konfederacji. Stacjonujący w pobliżu garnizon austriacki zajął bardzo szybko spiskie miejscowości, i podczas tej akcji zamknął słynne Kolegium Pijarów w Podolińcu, zwane Spiskim Oxfordem, w którym Stanisław Konarski, Franciszek Karpiński i Ksawery Dmowski tworzyli program „Naprawy Rzeczypospolitej”. Oficjalnie rząd austriacki podał, że jest zmuszony do utworzenia kordonu sanitarnego przed epidemią dżumy, której przypadki stwierdzono na terenie Małopolski. Walki konfederatów z wojskami rosyjskimi toczyły się na szańcach Muszynki, pod Izbami Wysową i Starym Sączem, gdy w połowie sierpnia 1770 roku wojska węgierskie zajęli Muszynę, odcinając konfederatom możliwość kontaktu między oddziałami, a potem tereny całego starostwa sądeckiego. Jeden z przywódców węgierskich o nazwisku Torok zwołał do Nowego Sącza zjazd szlachty, która oddała hołd cesarzowej Marii Teresie. Węgrzy chcieli wieszać swoje herby w urzędach ale nie znalazło to akceptacji we Wiedniu.  

W tym samym roku wojska austriackie zajęły starostwo nowotarskie i czorsztyńskie. Dwa lata później, w I rozbiorze Polski w 1772 roku, Austria do przyznanej traktatem terenów Galicji i Lodomerii włączyła również, zajęte wcześniej przez Węgrów, starostwo sądeckie, a do Królestwa Węgier, będącego częścią monarchii austriackiej, oddała Spisz, Orawę, Liptów z południową stroną Tatr i znajdującą się po ich północnej stronie dolinę Rybiego Potoku z Morskim Okiem.

Rozbiory Polski z zaznaczeniem zaboru austriackiego w 1769 roku

Galicja i Lodomeria

Nazwa prowincji, będącej od 1772 do 1919 roku, w składzie monarchii austriackiej, mająca oficjalny tytuł Królestwo Galicji i Lodomerii, to zniekształcenie językowe określające dawne tereny księstwa Halickiego i Włodzimierskiego rozciągające się od rzeki Zbrucz na wschodzie do rzeki Wisłoki na zachodzie. Nazwa ta pojawia się po raz pierwszy w 1206 r. kiedy król węgierski Andrzej II zająwszy tereny tych księstw  przyjął tytuł Rex Galiciæ et Lodomeriæ (król Halicza i Włodzimierza), którego odtąd używali kolejni królowie węgierscy, mimo, że tereny te, zdobyte przez króla Kazimierza Wielkiego, od połowy XIV wieku aż do 1772 roku wchodziły w skład Królestwa Polskiego, jako województwo ruskie ze stolica we Lwowie. Kiedy Habsburgowie, po wojnie z Turcją i rozbiciu węgierskiego powstania pod wodzą Jerzego Rakoczego, przejęli na początku XVIII wieku koronę węgierską, monarchowie austriaccy poczuli się być władnymi również wszystkich tytułów królów węgierskich. Podczas koronacji cesarzowej Marii Teresy w 1741 roku oficjalnie nadano jej też tytuł Królowej Galicji i Lodomerii. Dało to w późniejszych latach pretekst, do roszczeń terytorialnych wobec południowych ziem Polski i w efekcie zajęcia ich w I rozbiorze Polski w 1772 roku, wraz z województwem małopolskim.

Po III rozbiorze w 1795 roku do monarchii habsburskiej przyłączono ziemie, które nazwano Nową Galicją, obejmujące terytoria między Pilicą i Bugiem wraz z Krakowem, Sandomierzem, Radomiem, Kielcami, Lublinem, Chełmem i Białą Radziwiłłowską. Ziemie Nowej Galicji zostały w 1809 roku przyłączone do powstałego Księstwa Warszawskiego i nie powróciły już do Austrii, stając się po 1815 roku częścią Królestwa Kongresowego. Ostatecznie zajęte przez Austrię tereny o powierzchni 83 tys. km² i zamieszkałe przez 2,7 mln mieszkańców, obejmowały ziemie dawnego księstwa Oświęcimskiego, Zatorskiego, południową część województwa małopolskiego, województwa ruskiego i zachodnią część Podola do rzeki Zbrucz. 

Królestwo Galicji i Lodomerii, mapa z około 1890 roku

Królestwo Galicji i Lodomerii przestało istnieć w 1919 roku, ale w świadomości tutejszych mieszkańców utrwaliła się dla tych terenów nazwa Galicja i często w nieoficjalnych kontaktach jest nadal używana. 






piątek, 3 grudnia 2021

15. Cudowne źródełko


Źródło i Kapliczka św. Kingi znajdujące się przy Trakcie Świętej Kingi w Starym Sączu, kilkadziesiąt metrów poniżej muru otaczającego klasztor, oraz rosnąca obok lipa, to miejsce jednego z cudów jaki dokonał się za sprawą i wstawiennictwem księżnej Kingi. 

Satry Sącz, kapliczka i źródełko św. Kingi przy Trakcie Świętej Kingi. W głębi mur otaczający klasztor

Murowana kapliczka stoi w miejscu, w którym dzięki niej wytrysnęła spod ziemi woda. Jak przekazują najstarsze legendy, w osadzie położonej na wysoczyźnie, obok klasztoru klarysek, nie było wody. Zniecierpliwiona bezradnością osób poszukujących źródeł, księżna Kinga wbiła swoją lipową laskę w ziemię. Kiedy następnego dnia wbita laska zazieleniła się, Kinga poleciła wykopać obok studzienkę, z której wypłynęła woda i jak się szybko okazało, miała mieć cudowną moc uzdrawiającą.

Gromadziły się przy źródle tłumy wiernych z Sącza i okolic, pielgrzymów przybywających na doroczne odpusty w klasztornym kościele. Wierni byli głęboko przekonani o leczniczej skuteczności tej wody. Wzywając wstawiennictwa św. Kingi obmywali wodą ze źródełka chore części swoich ciał, a zwłaszcza oczy. Wieść o cudownym źródełku rozchodziła się po całej ziemi sądeckiej, a nawet po całej Polsce i poza granice kraju. Każdy pielgrzym przybywający do grobu św. Kingi uważał za swój obowiązek nawiedzenie także źródełka, obmycie się wodą po zbolałej części ciała, obmycie chorych oczu lub obmycie się w celu podtrzymania posiadanego zdrowia. Jako cudowne lekarstwo na rozmaitego rodzaju dolegliwości zabierali pielgrzymi ze sobą wodę z tego źródełka. I tak jest do dzisiaj.

Zaraz po śmierci księżnej Kunegundy rozpoczęto starania o wyniesienie jej na ołtarze i dokumentowanie cudownych zdarzeń, jakie miały miejsce za wstawiennictwem Kingi. Księga cudów z 1329 r. pod nazwą „Miracula Sanctae Kyngae” wspomina o niezwykłej studzience podając 21 przypadków dokonanych uzdrowień przy pomocy tej wody. Kiedy rozpoczął się proces beatyfikacyjny, a później kanonizacyjny, wielu przesłuchanych świadków zeznawało pod przysięgą, że po obmyciu się wodą z tego źródełka sami odzyskiwali zdrowie, albo byli świadkami uzdrowień u innych osób. Przesłuchania dotyczyły nie tylko cudownych ozdrowień. Komisje biskupie, przeprowadzające dochodzenie podczas obydwu procesów, interesowały się też informacjami, w spisywanych od XIV wieku Żywotach świętej Kingi, o cudownym sprowadzeniu wody z wioski Przysietnica do klasztoru klarysek w Starym Sączu. Podstawowym dziełem, z którego czerpano wiadomości, był napisany przez Jana Długosza w latach 1471-1483 „Vita Beatae Kunegundis”  (Żywot Błogosławionej Kunegundy), którego rękopis znajduje się w klasztorze klarysek w Starym Sączu.

Jan Długosz Vita Beatae Kunegundis

W 1617 roku dzieło to zostało przetłumaczone na język polski i wydane przez księdza Przecława Mojeckiego pod tytułem "Żywot św. Kunegundy zakonu św. Klary Xiężny polskiey".

Sprowadzenie wody do klasztoru


Na wysokim brzegu w widłach Dunajca i Popradu księżna Kinga postanowiła wznieć klasztor dla sióstr klarysek, do którego sprowadziła zakonnice ze Skały koło Krakowa. Wokół klasztoru szybko rozrastała się osada świadcząca usługi na rzecz klarysek,  korzystając także z dobrodziejstwa przebiegającej obok drogi łączącej Polskę z Węgrami, zwaną Królewskim Traktem. Klaryski i mieszkańcy osady nie mieli łatwego życia, bo na płaskowyżu nie było wody i trzeba było po nią chodzić do źródeł, które sączyły się daleko w dole blisko Dunajca. Wodę noszono nie tylko dla siebie, ale także do klasztoru, bo siostry zgodnie z regułą nie mogły opuszczać murów otaczających klasztor. Nazywali te źródła sączami i od nich swą nazwę przyjęła osada.

W najstarszym znanym życiorysie Kingi „Vita et miracu/asanctae Kyngae ducissae Cracoviensis”, czyli Żywot i cuda świętej Kingi, księżny krakowskiej. Żywocie św. Kingi, napisanym na początku XIV wieku po łacinie przez franciszkanina brata Floriana - pełnomocnika, zarządcę oraz notariusza klasztoru Klarysek i przetłumaczonym trzysta lat później na język polski tak opisano sprowadzenie wody do klasztoru:
"...Bezwodna była jej klasztoru osada i nie miała żadnych żywych wody źródeł prócz studzien, które za opadnięciem bliskiej rzeki Dunajca opadały i wysychały, za czym wielką klasztor dla niedostatku wody niedomogę cierpiał. Chcąc i w tym służebnica Chrystusowa Kunegunda klasztor swój poratować i opatrzyć, Oblubieńca swego Jezusa Chrystusa we dnie i w nocy gorącym sercem prosiła, aby służebnicom i bojowniczkom swoim źródło żywej wody otworzyć raczył. Był nie bardzo daleko klasztora strumień acz niewielki ale z dobrą i chędogą wodą, który się z czasem z innych potoków i strużek z przyległych gór spadających nabierał i napełniał a zwią go pospolicie Przeczecznica”.

Kiedy księżna Kinga, po śmierci swego męża Bolesława, zamieszkała w klasztorze i widząc bezradność tutejszych ludzi, postanowiła temu zaradzić. Podczas wizytowania należącej do klasztoru wioski Przysietnica, położonej na stokach Beskidu Sądeckiego, spojrzała na położoną poniżej Kotlinę Sądecką, klasztor i miasteczko obok niego. Ułamała dużą gałąź z drzewa lipowego i podpierając się nią jak laską zeszła do przepływającego przez wieś potoku, a następnie ruszyła w kierunku klasztoru znacząc laską w ziemi grubą linię, co opisuje Jan Długosz (w tłumaczeniu księdza Przecława Mojeckiego):

Jan Długosz Vita Beatae Kunegundis w tłumaczeniu Przecława Mojeckiego pod tytułem "Żywot św. Kunegundy zakonu św. Klary Xiężny polskiey" wydane w 1617 roku.

„...Ten rada by była służebnica Chrystusowa do klasztora przywiodła, ale iż temu rozum i dowcip ludzki dla wyniosłych pagórków między tymi miejscami przedziału żadną miarą wydołać nie mógł do mocy i pomocy Boskiej, której nic nie jest niepodobnego z mocną wiarą i nadzieją stateczną wszystka się obróciła, a wziąwszy niewielką i słabą laseczkę lipową, choć się nie bardzo dużą dla umartwienia i postów ustawicznych czyniąc, z kilkoma siostrami i sługami swoimi do źródła tego strumienia, o bok potoku poszła chcąc go mocą Boską do klasztoru przyprowadzić. A gdy tam przyszła potężnej słów mocy rozkazała źródłu aby nie zwyczajnym łożyskiem, ale za nią tam gdzie wskaże bieg wody swojej obróciło. Dziwnym sposobne na słowa jej Boskie stał się on element posłuszny, a opuściwszy tor swój przyrodzony nową i niezwykłą drogą, którą sługa Chrystusowa laską swą znaczyła przez pagórki przeciwne aż w sam klasztor jest przywiedziony. Już i pagórki przeszkody żadnej uczynić nie mogły, bo on strumień nadzwyczaj i nadprzyrodzenie za rozkazaniem i znaczeniem laski i ku górze bieg swój z wielkim zdziwieniem i zbudowaniem wszystkich trzymał i wyświadcza i po dziś dzień cudu nadzwyczajnego pamiątka, że się to nie sprawą ludzką, ale mocą niebieską na samo sługi Chrystusowej Kunegundy rozkazanie stało"

Przysietnica, jak podają legendy przysłużyła się klasztorowi dzieląc się swoją wodą z rzeki  ustanowionym potokiem za wskazaniem świętej Kingi, płynąc do ogrodów, sadów klasztornych. Laseczka lipowa zaś zerwana z drzewa lipowego rosnącego w Przysietnicy wetknięta do ziemi zakorzeniła się i rozrosła się w wielkie i wspaniałe drzewo rosnące na placu klasztornym, a z jednej jego gałęzi Kinga wycięła dla siebie nową laskę lipową. Mieszkańcy mówili, ze nosi rózgę a nie laskę, bo niejednemu nią pogroziła, a zdarzyło się przyłożyć za popełnione przewinienia. 

Stary Sącz, lipa na dziedzińcu klasztornym wycięta w 2016 roku, zdjęcie z 2004 roku

Nie doczekała naszych czasów wiekowa lipa rosnąca na dziedzińcu klasztoru. Spróchniała, pochylała się coraz bardziej zagrażając ludziom i budynkowi kościoła. Wycięta została w 2016 roku, a na jej miejscu posadzono nowe siedemnastoletnie drzewo lipowe wyrosłe w szkółce leśnej z pobranych w 1999 roku nasion rosnącej jeszcze starej lipy.  

Satry Sącz, nowa lipa na dziedzińcu klasztornym posadzona w 2016 roku, zdjęcie 2019 rok.

Źródło świętej Kingi


Cuda nie skończyły się wraz z doprowadzeniem wody do klasztoru. Widząc to niezwykłe dokonanie ludzie zaczęli prosić księżną Kingę, którą już za jej ąycia uważali za świętą osobę, o wodę także dla osady, bo brama na dziedziniec klasztoru, skąd brali wodę, wcześnie była zamykana, a sącze nad Dunajcem często wysychały lub były zatapiane wezbranymi wodami rzeki i długo potem woda nie nadawała się do picia. I tak wydarzył się cud, którego opis znajduje się we wszystkich pisanych od początku XIV wieku Vita beate Cunegundis, czyli Żywotach księżnej Kingi. Na początku XVIII wieku, już po beatyfikacji księżnej Kingi, Marcin Ignacy Frankowic w napisanym żywocie św. Kingi  zamieszcza taki opis:

Marcin Ignacy Frankowic Życie błogoslawionej Kunegundy, 1718 rok.

"Onę zaś rózgę lipową, której miast laski Matka Błogosławiona używała, niedaleko klasztoru w ziemi utknęła, którą gdy nazajutrz do siebie przynieść kazała nieznaleziona jest a przez jedną noc onę w ziemi się przyjęła i gałązki zielone na znak i jasne świadectwo świątobliwości i panieńskiej czystości błogosławionej Kunegundy z siebie wypuściła. Potym za czasem rozrosła się ona laska w wielkie i rozłożyste drzewo i przez wiele lat trwając niewątpliwe cudu tak wielkiego świadectwo wiekom potomnym oczywiście pokazuje. Prędko potym spod tego drzewa wyniknęło źródło, z którego wytryskająca woda ludziom na różne choroby mocna do dzisiejszego dnia świątobliwość błogosławionej Kunegundy wyświadcza, przy którym na wieczną pamiątkę cudu dobroci Boskiej kaplica pod tytułem marszałka Chrystusowego, Jana Świętego Chrzciciela postawiona była. Potym gdy w roku 1644 i z miastem oraz za dopuszczeniem Boskim zgorzała i drzewo wspomnione oraz które gałęziami swoimi tę okrywało kaplicę w proch i perzynę poszło. Kaplicę zaś nową wdzięczną pamiątki wiecznej tak wielkiego cudu sukcessorka jej Anna Lipska Xieni Starosądecka wymurowała. Ze pnia zaś onego drzewa przed trzenasty laty kilkadziesiąt lat z laski onej cudownej wyrosłego, inne urosło drzewo, które dotąd na każdy rok kwitnąc, gdy się odnawia pamiątkę cudu tak wielkiego po czterechset skończonych lat przypomina".

Murowana kapliczka, postawiona na ocembrowanym źródełku, przebudowana jeszcze w 1779 roku, stoi ona do dzisiaj, 

Stary Sącz wnętrze kapliczki św. Kingi, w posadzce cudowne źródło.

ale ujęcie wody wyprowadzono na zewnątrz i do lat dziewięćdziesiątych XX wieku studzienka z cudowną wodą była tuż obok wejścia do kapliczki. 

Stary Sącz kapliczka i źródło św. Kingi przed 1999 rokiem

Stary Sącz, źródełko św. Kingi przed 1999 rokiem.

Pod koniec XX wieku Rada Miasta Starego Sącza podjęła uchwałę o przebudowie źródełka i odnowieniu kapliczki oraz uporządkowaniu terenu wokół, by nadać temu miejscu godny wygląd na zbliżająca się uroczystość kanonizacji błogosławionej Kingi, dla której starania o wyniesienie na ołtarze rozpoczęły się już w XIV wieku, najpierw tytułem błogosławionej w 1690 roku i zakończony blisko 600 lat później, kiedy 16 czerwca 1999 roku papież Jan Paweł II podczas mszy kanonizacyjnej na starosądeckich błoniach ogłosił błogosławioną Kingę świętą kościoła katolickiego.

Stary Sącz, kapliczka i źródło świętej Kingi po przebudowie w 1999 roku.

Stary Sącz, ujęcie wody ze źródełka św. Kingi po przebudowie w 1999 rokiem

Beatyfikacja świętej Kingi


Pierwszym dokumentem otwierającym starania o wyniesienie na ołtarze fundatorki klasztoru klarysek w Starym Sączu było zebranie opisów 21 cudów zdziałanych przez Boga za wstawiennictwem Kingi. Cuda te zostały spisane w latach 1307-1312, a następnie umieszczone w napisanej w 1329 roku księdze: „Miracula Sanctae Kyngae”. Wiek później Jan Długosz, po napisaniu Żywota świętej Kingi, wystosował apel do biskupa krakowskiego Jakuba z Sienna, podkreślając w nim gnuśność i niewdzięczność narodu polskiego, z których powodu sprawa kanonizacji Kingi nie została dotąd podjęta i w tej sprawie przede wszystkim biskup krakowski powinien zaniedbania narodu wynagrodzić usilnym staraniem o kanonizację Kingi.

Do procesu beatyfikacyjnego doszło dopiero na początku XVII wieku, podczas którego, oprócz spisanych wcześniej cudów, badano również prawdziwość legendy o doprowadzeniu wody do klasztoru i przesłuchiwano świadków. W 1629 mieszkaniec Starego Sącza mający 95 lat Feliks Borysz zeznał:
"Kinga sól do Polski i wodę do klasztoru przez górę, przeciwko przyrodzeniu, jakom sam widział przeprowadziła",
a ksiądz Jan Fox kanonik i archidiakon krakowski pod przysięgą, że sam na miejscu widział, jak
„woda owa, którą św. Kinga laseczką swoją przywiodła wbrew wszystkim prawom przyrody pod górę się wspina".
Dodał też, że cudowny potok ledwo płynący po kamiennym podłożu poruszał jeszcze trzy młyny, znajdujące się w pobliżu klasztoru, które przynosiły klaryskom około 1000 zł rocznego dochodu.

Sprawa beatyfikacji nie ruszyła dalej i dopiero interwencja owianego sławą wiktorii wiedeńskiej króla Jana III Sobieskiego, po jego pobycie w Starym Sączu, spowodowała, że Stolica Apostolska poleciła przeprowadzić proces w sprawie istniejącego od dawnych czasów kultu publicznego księżnej Kingi. Proces przeprowadziła specjalna Komisja na czele, której stanął Delegat Apostolski, pomocniczy biskup w Krakowie Mikołaj Oborski. W procesie występowali także ksiądz Marcin Ignacy Frankowic, który był autorem obszernego dzieła o żywocie św. Kingi „Vita Beatae Cunegundis, Regiae Hungariae Principis ac deinde Reginae Poloniae et patronae”, przetłumaczonym bardzo szybo na język polski.

Komisja biskupia przeprowadzająca dochodzenie, potwierdziła istnienie publicznego kultu Kingi, oraz potwierdziła wyjątkowe zjawisko doprowadzenia wody do klasztoru zaznaczając: 
"Najczcigodniejszy Komisarz wraz z subpromotorami zeszli do koryta rzeczki w celu dokonania wizji lokalnej. Woda w cudowny sposób przez skały i górki wbrew prawu natury płynie w górę w sposób cudowny, co można stwierdzić naocznie, a co Komisarz polecił zanotować zaprzysiężonemu notariuszowi i współnotariuszowi.”

Papież Aleksander VIII uznając ten pradawny kult Kingi w dniu 11 czerwca 1690 r. zaliczył Kingę w poczet błogosławionych. Uroczystości beatyfikacyjne, poprzedzone trwającymi cały tydzień czuwaniami i modlitwami, odbyły się w dniu 24 lipca 1691 roku zarówno w Starym Sączu, jaki i w Krakowie.

Kanonizacja świętej Kingi


Niewiele lat później, w 1742 roku wszczęto proces kanonizacyjny, w którym ważnym elementem były zapisy w „Vita beate Cunegunduis” o doprowadzeniu wody do klasztoru i przekazywanej z pokolenia na pokolenie tradycji ustnej ugruntowało się przekonanie o prawdziwości tego faktu było tak wielkie, że promotor tego procesu w swoich twierdzeniach napisał:
"Jako prawdą było i jest, że błogosławiona tak wiele też żyjąc poczyniła cudów, które od wszystkich za prawdziwe i pewne i bez wątpienia za cuda miane były i są. Osobliwie jednak, gdy konwentu sądeckiego ziemia sucha zostawała żadnych nie miała nieustających źródeł, mniszki tamtejsze dla wody niedostatku wielką ustawicznie trapiły się molestią, temu złemu potrzebną wynaleźć remedium usilna starała się błogosławiona. Przystąpiła do strumienia niedaleko od klasztoru płynącego, którego wody lubo żadną ludzką sztuką do wspomnianego klasztoru dla wysokich pagórków drogę przerzynających przeprowadzone być mogły, przecie ona stateczną ufność w Bogu położywszy, do samego strumienia przyszedłszy rozkazanie wodom, ażeby za nią z łoża wyruszywszy szły i zaraz cudowna rzecz wody z łoża wylewające się i na drogę, którą maleńkim kijkiem onym błogosławiona naznaczyła ochotnie wchodząc aż do płotów klasztoru przedarłszy się tam aż do dzisiejszego dnia ustawicznym cudem płynąć nie przestaje".

Świadkowie przesłuchiwani w procesie odpowiadali na przegotowane kilkadziesiąt pytań. Wielu z nich na pytanie dwudzieste drugie, dotyczące przeprowadzenia wody z Przysietnicy do klasztoru przez Kingę, opowiadało o tym, jako o zjawisku cudownym, dokonanym wbrew prawom natury. Franciszek Podoski na pytanie 22 zeznał:
"Za życia błogosławiona i ten cud uczyniła, że wodę z niższych miejsc ku górze do klasztoru swojego przeprowadziła dla wygody klasztornej, gdzie wody nie było i lubo miejsca, skąd się przyczynia ta woda nie widziałem wszyscy jednak ludzie mieli to i mają za cud",
a siostra Teresa Stadnicka, klaryska starosądecka, na pytanie 22 odpowiedziała:
"O cudownym przeprowadzeniu wody do klasztoru czytałam w życiu jej i jako jest nieustanna tradycja, że błogosławiona dla wygody klasztoru z niższego miejsca ku pagórkowi laseczką dukt wody naznaczając onęż aż do klasztoru przeprowadziła".
To samo w procesie kanonizacyjnym stwierdza Antoni Dobrski T.J. rektor kolegium jezuickiego w Nowym Sączu, Piotr Procewicz przełożony generalny Kanoników Regularnych, O. Zygmunt  Mieczykowski gwardian klasztoru i inni.

W klasztorze klarysek siostry zakonne nadal prowadziły księgę cudów, w której spisały też szereg uzdrowień dokonanych za wstawiennictwem błogosławionej Kingi cudowną woda ze źródełka znajdującego się obok klasztoru, przekazując te informacje do kolegium kanonizacyjnego. Proces kanonizacyjny został jednak przerwany, głównie z przyczyn politycznych związanych z upadkiem państwa polskiego i późniejszymi rozbiorami. 

Postulat o ponowne wszczęcie postępowania został przesłany do Stolicy Apostolskiej przez biskupa tarnowskiego Leona Wałęgę, po uroczystościach 600 śmierci błogosławionej księżnej Kingi i w 1905 roku papież Pius X zezwolił na rozpoczęcie nowego procesu kanonizacyjnego uzupełniającego dotychczas zebrane dokumenty i zeznania świadków. Akta z pierwszego procesu odnalezione zostały dopiero w 1935 roku, lecz działania komisji przerwała II wojna światowa. Ponownie prace rozpoczęto w 1965 roku i zaczęto opracowywać materiały zebrane we wcześniejszych procesach. Zmieniło się w tym czasie podejście papieskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w sprawie dowodów na uznanie świętości postulowanych osób, a w aktach dotyczących kanonizacji błogosławionej Kingi brakowało dowodu o charakterze naukowym potwierdzającym cud dokonany za jej wstawiennictwem. Przełom nastąpił za sprawą uzdrowień, jakie nastąpiły w drugiej połowie XX wieku, po użyciu wody z cudownego źródełka w Starym Sączu i modlitwy wstawienniczej do świętej Kingi.

W 1967 roku S. M. (imienia i nazwiska nie ujawniono) z Nawojowej jadąc przez las rowerem zranił gałęzią oko tak, że płynęła z niego krew. Lekarze w klinice w Krakowie starali się uratować oko, ale w końcu orzekli, że należy je usunąć, gdyż jego stan zagraża drugiemu. Pacjent na to się nie zgodził i na własne żądanie został wypisany z kliniki, powrócił do domu. Matka jego, mając wielką wiarę i ufność w pomoc świętej Kingi, przyniosła wody ze źródełka w Starym Sączu, które powszechnie nazywano „cudownym”. Syn jej rozpoczął nowennę do błogosławionej Kingi, zakropił oko tą wodą i następnego dnia już mógł przez nie patrzeć. Uzdrowiony przyszedł do klasztoru by złożyć podziękowanie za nadzwyczajną łaskę uzdrowienia oka za przyczyną błogosławionej Kingi.

W 1974 roku, mający 50 lat i pochodzący ze Starego Sącza profesor Marian Starczewski, wybitny chemik, wykładowca Politechniki Śląskiej i Warszawskiej, będąc na sympozjum w Cieszynie poczuł nagle silne bóle brzucha. W szpitalu lekarze zdiagnozowali ropne zapalenie wyrostka robaczkowego z perforacją otrzewnej. Był w stanie krytycznym, nie potrafiono mu pomóc i wydawało się, że pacjent umrze. Po kilku dniach zapadł w śpiączkę. Rodzina nie poddała się, prosząc świętą Kingę o pomoc, a siostra szukając ratunku dla brata przywiozła wodę ze źródełka w Starym Sączu. Kilkoma kroplami zwilżyła usta chorego i modliła się żarliwie do patronki. Osiem dni później przebudził się, a następnie wrócił do zdrowia. Lekarze potwierdzili pozamedyczne uzdrowienie, a w 1998 roku po wnikliwej naukowej analizie tego przypadku watykańska Kongregacja ds. Świętych uznała za cud uzdrowienie prof. Mariana Starczewskiego. 

Najbardziej znany i udokumentowany jest przypadek Anny Hedwig. Kobieta ta w wynika zakażenia krwi zapadła w śpiączkę. Przypadek z punktu medycznego uznano za beznadziejny i lekarze nie dawali jej żadnych szans. Gdy akademicka medycyna zawiodła, krewni sięgnęli po metody niekonwencjonalne. Kilkakrotnie przemyli jej twarz wodą ze źródła świętej Kingi  i stał się cud. Chora powróciła do zdrowia i odzyskała pełnię sił.

Te udokumentowane przypadki pozwoliły 3 lipca 1998 roku zakończyć proces ogłoszeniem dekretu o heroiczności cnót błogosławionej Kingi. 12 lutego 1999 roku papież Jan Paweł II potwierdził oceny Konsultorów, zakańczając definitywnie cały proces. Uroczystość kanonizacji błogosławionej Kingi celebrowana przez papieża Jana Pawła II, odbyła się16 czerwca 1999 roku w Starym Sączu.

Stary Sącz, msza kanonizacyjna 16.06.1999 r.

Stary Sącz, msza kanonizacyjna 16.06.1999 r.

Legenda i prawda      


Źródełko świętej Kingi ma wodę delikatnie zmineralizowaną, jak większość wód źródlanych na terenie Sądecczyzny i przez to bardzo zdrową. Ma śladową ilość rozpuszczonego tlenku siarkawego, który wraz z rozpuszczonymi minerałami nadaję jej bardzo orzeźwiający smak. Gospodynie starosądeckie używają tej wody do kiszenia ogórków, które zakiszone w niej nigdy się nie psują i są bardzo smaczne.
A co z cudownymi właściwościami? Żadne źródło samo w sobie nie jest cudowne. Cudownym staje się dopiero wtedy, jeżeli korzystanie z jego wody będzie połączone z żarliwą modlitwą i prawdziwą wiarą.

Inaczej wygląda sprawa doprowadzenia wody z potoku w Przysietnicy do klasztoru w Starym Sączu. Dawne koryto potoku w Przysietnicy znajdowało się w innym miejscu, aniżeli obecnie płynie ta rzeczka. Poziom jego wody był trochę wyżej od poziomu zabudowań klasztornych. Można przypuszczać, że Kinga wskazała robotnikom którędy winna płynąć woda z rzeczki do klasztoru, a robotnicy wykonali polecenie. Przeprowadzono kanały przez wzniesienie oddzielające dolinę potoku od płaskowyżu, na którym stał klasztor.  W pewnym okresie czasu potok Przysietnicki zmienił swoje koryto i rozdzielił się na dwa strumienie. Część wody płynęła dawnym korytem, częściowo zakrytym, dlatego po zmianie koryta rzeczki nie wszyscy wiedzieli w jaki sposób dokonywał się przepływ wody do klasztoru, co utwierdzało świadków w przekonaniu, że rzeka płynie pod górę i uznawano to za cudowne. Do dzisiaj zachowały się ślady kanałów, pochodzących z przełomu XV - XVI wieku, którymi płynęła woda do klasztoru. Do dzisiaj mieszkańcy Przysietnicy pielgrzymując do świętej Kingi w Starym Sączu idą tak zwaną Lipową Drogą, prowadzącą wzdłuż dawnych kanałów. W klasztorze zachowały się dwa podziemne zbiorniki połączone kanałem: jeden przed murem okalającym klasztor i jego zabudowania i drugi pod dziedzińcem klasztornym. Kanały są w dolnej części wyłożone gęsto drobnymi kamieniami rzecznymi, które zapobiegały wsiąkaniu wody w ziemiste podłoże.