piątek, 3 grudnia 2021

15. Cudowne źródełko


Źródło i Kapliczka św. Kingi znajdujące się przy Trakcie Świętej Kingi w Starym Sączu, kilkadziesiąt metrów poniżej muru otaczającego klasztor, oraz rosnąca obok lipa, to miejsce jednego z cudów jaki dokonał się za sprawą i wstawiennictwem księżnej Kingi. 

Satry Sącz, kapliczka i źródełko św. Kingi przy Trakcie Świętej Kingi. W głębi mur otaczający klasztor

Murowana kapliczka stoi w miejscu, w którym dzięki niej wytrysnęła spod ziemi woda. Jak przekazują najstarsze legendy, w osadzie położonej na wysoczyźnie, obok klasztoru klarysek, nie było wody. Zniecierpliwiona bezradnością osób poszukujących źródeł, księżna Kinga wbiła swoją lipową laskę w ziemię. Kiedy następnego dnia wbita laska zazieleniła się, Kinga poleciła wykopać obok studzienkę, z której wypłynęła woda i jak się szybko okazało, miała mieć cudowną moc uzdrawiającą.

Gromadziły się przy źródle tłumy wiernych z Sącza i okolic, pielgrzymów przybywających na doroczne odpusty w klasztornym kościele. Wierni byli głęboko przekonani o leczniczej skuteczności tej wody. Wzywając wstawiennictwa św. Kingi obmywali wodą ze źródełka chore części swoich ciał, a zwłaszcza oczy. Wieść o cudownym źródełku rozchodziła się po całej ziemi sądeckiej, a nawet po całej Polsce i poza granice kraju. Każdy pielgrzym przybywający do grobu św. Kingi uważał za swój obowiązek nawiedzenie także źródełka, obmycie się wodą po zbolałej części ciała, obmycie chorych oczu lub obmycie się w celu podtrzymania posiadanego zdrowia. Jako cudowne lekarstwo na rozmaitego rodzaju dolegliwości zabierali pielgrzymi ze sobą wodę z tego źródełka. I tak jest do dzisiaj.

Zaraz po śmierci księżnej Kunegundy rozpoczęto starania o wyniesienie jej na ołtarze i dokumentowanie cudownych zdarzeń, jakie miały miejsce za wstawiennictwem Kingi. Księga cudów z 1329 r. pod nazwą „Miracula Sanctae Kyngae” wspomina o niezwykłej studzience podając 21 przypadków dokonanych uzdrowień przy pomocy tej wody. Kiedy rozpoczął się proces beatyfikacyjny, a później kanonizacyjny, wielu przesłuchanych świadków zeznawało pod przysięgą, że po obmyciu się wodą z tego źródełka sami odzyskiwali zdrowie, albo byli świadkami uzdrowień u innych osób. Przesłuchania dotyczyły nie tylko cudownych ozdrowień. Komisje biskupie, przeprowadzające dochodzenie podczas obydwu procesów, interesowały się też informacjami, w spisywanych od XIV wieku Żywotach świętej Kingi, o cudownym sprowadzeniu wody z wioski Przysietnica do klasztoru klarysek w Starym Sączu. Podstawowym dziełem, z którego czerpano wiadomości, był napisany przez Jana Długosza w latach 1471-1483 „Vita Beatae Kunegundis”  (Żywot Błogosławionej Kunegundy), którego rękopis znajduje się w klasztorze klarysek w Starym Sączu.

Jan Długosz Vita Beatae Kunegundis

W 1617 roku dzieło to zostało przetłumaczone na język polski i wydane przez księdza Przecława Mojeckiego pod tytułem "Żywot św. Kunegundy zakonu św. Klary Xiężny polskiey".

Sprowadzenie wody do klasztoru


Na wysokim brzegu w widłach Dunajca i Popradu księżna Kinga postanowiła wznieć klasztor dla sióstr klarysek, do którego sprowadziła zakonnice ze Skały koło Krakowa. Wokół klasztoru szybko rozrastała się osada świadcząca usługi na rzecz klarysek,  korzystając także z dobrodziejstwa przebiegającej obok drogi łączącej Polskę z Węgrami, zwaną Królewskim Traktem. Klaryski i mieszkańcy osady nie mieli łatwego życia, bo na płaskowyżu nie było wody i trzeba było po nią chodzić do źródeł, które sączyły się daleko w dole blisko Dunajca. Wodę noszono nie tylko dla siebie, ale także do klasztoru, bo siostry zgodnie z regułą nie mogły opuszczać murów otaczających klasztor. Nazywali te źródła sączami i od nich swą nazwę przyjęła osada.

W najstarszym znanym życiorysie Kingi „Vita et miracu/asanctae Kyngae ducissae Cracoviensis”, czyli Żywot i cuda świętej Kingi, księżny krakowskiej. Żywocie św. Kingi, napisanym na początku XIV wieku po łacinie przez franciszkanina brata Floriana - pełnomocnika, zarządcę oraz notariusza klasztoru Klarysek i przetłumaczonym trzysta lat później na język polski tak opisano sprowadzenie wody do klasztoru:
"...Bezwodna była jej klasztoru osada i nie miała żadnych żywych wody źródeł prócz studzien, które za opadnięciem bliskiej rzeki Dunajca opadały i wysychały, za czym wielką klasztor dla niedostatku wody niedomogę cierpiał. Chcąc i w tym służebnica Chrystusowa Kunegunda klasztor swój poratować i opatrzyć, Oblubieńca swego Jezusa Chrystusa we dnie i w nocy gorącym sercem prosiła, aby służebnicom i bojowniczkom swoim źródło żywej wody otworzyć raczył. Był nie bardzo daleko klasztora strumień acz niewielki ale z dobrą i chędogą wodą, który się z czasem z innych potoków i strużek z przyległych gór spadających nabierał i napełniał a zwią go pospolicie Przeczecznica”.

Kiedy księżna Kinga, po śmierci swego męża Bolesława, zamieszkała w klasztorze i widząc bezradność tutejszych ludzi, postanowiła temu zaradzić. Podczas wizytowania należącej do klasztoru wioski Przysietnica, położonej na stokach Beskidu Sądeckiego, spojrzała na położoną poniżej Kotlinę Sądecką, klasztor i miasteczko obok niego. Ułamała dużą gałąź z drzewa lipowego i podpierając się nią jak laską zeszła do przepływającego przez wieś potoku, a następnie ruszyła w kierunku klasztoru znacząc laską w ziemi grubą linię, co opisuje Jan Długosz (w tłumaczeniu księdza Przecława Mojeckiego):

Jan Długosz Vita Beatae Kunegundis w tłumaczeniu Przecława Mojeckiego pod tytułem "Żywot św. Kunegundy zakonu św. Klary Xiężny polskiey" wydane w 1617 roku.

„...Ten rada by była służebnica Chrystusowa do klasztora przywiodła, ale iż temu rozum i dowcip ludzki dla wyniosłych pagórków między tymi miejscami przedziału żadną miarą wydołać nie mógł do mocy i pomocy Boskiej, której nic nie jest niepodobnego z mocną wiarą i nadzieją stateczną wszystka się obróciła, a wziąwszy niewielką i słabą laseczkę lipową, choć się nie bardzo dużą dla umartwienia i postów ustawicznych czyniąc, z kilkoma siostrami i sługami swoimi do źródła tego strumienia, o bok potoku poszła chcąc go mocą Boską do klasztoru przyprowadzić. A gdy tam przyszła potężnej słów mocy rozkazała źródłu aby nie zwyczajnym łożyskiem, ale za nią tam gdzie wskaże bieg wody swojej obróciło. Dziwnym sposobne na słowa jej Boskie stał się on element posłuszny, a opuściwszy tor swój przyrodzony nową i niezwykłą drogą, którą sługa Chrystusowa laską swą znaczyła przez pagórki przeciwne aż w sam klasztor jest przywiedziony. Już i pagórki przeszkody żadnej uczynić nie mogły, bo on strumień nadzwyczaj i nadprzyrodzenie za rozkazaniem i znaczeniem laski i ku górze bieg swój z wielkim zdziwieniem i zbudowaniem wszystkich trzymał i wyświadcza i po dziś dzień cudu nadzwyczajnego pamiątka, że się to nie sprawą ludzką, ale mocą niebieską na samo sługi Chrystusowej Kunegundy rozkazanie stało"

Przysietnica, jak podają legendy przysłużyła się klasztorowi dzieląc się swoją wodą z rzeki  ustanowionym potokiem za wskazaniem świętej Kingi, płynąc do ogrodów, sadów klasztornych. Laseczka lipowa zaś zerwana z drzewa lipowego rosnącego w Przysietnicy wetknięta do ziemi zakorzeniła się i rozrosła się w wielkie i wspaniałe drzewo rosnące na placu klasztornym, a z jednej jego gałęzi Kinga wycięła dla siebie nową laskę lipową. Mieszkańcy mówili, ze nosi rózgę a nie laskę, bo niejednemu nią pogroziła, a zdarzyło się przyłożyć za popełnione przewinienia. 

Stary Sącz, lipa na dziedzińcu klasztornym wycięta w 2016 roku, zdjęcie z 2004 roku

Nie doczekała naszych czasów wiekowa lipa rosnąca na dziedzińcu klasztoru. Spróchniała, pochylała się coraz bardziej zagrażając ludziom i budynkowi kościoła. Wycięta została w 2016 roku, a na jej miejscu posadzono nowe siedemnastoletnie drzewo lipowe wyrosłe w szkółce leśnej z pobranych w 1999 roku nasion rosnącej jeszcze starej lipy.  

Satry Sącz, nowa lipa na dziedzińcu klasztornym posadzona w 2016 roku, zdjęcie 2019 rok.

Źródło świętej Kingi


Cuda nie skończyły się wraz z doprowadzeniem wody do klasztoru. Widząc to niezwykłe dokonanie ludzie zaczęli prosić księżną Kingę, którą już za jej ąycia uważali za świętą osobę, o wodę także dla osady, bo brama na dziedziniec klasztoru, skąd brali wodę, wcześnie była zamykana, a sącze nad Dunajcem często wysychały lub były zatapiane wezbranymi wodami rzeki i długo potem woda nie nadawała się do picia. I tak wydarzył się cud, którego opis znajduje się we wszystkich pisanych od początku XIV wieku Vita beate Cunegundis, czyli Żywotach księżnej Kingi. Na początku XVIII wieku, już po beatyfikacji księżnej Kingi, Marcin Ignacy Frankowic w napisanym żywocie św. Kingi  zamieszcza taki opis:

Marcin Ignacy Frankowic Życie błogoslawionej Kunegundy, 1718 rok.

"Onę zaś rózgę lipową, której miast laski Matka Błogosławiona używała, niedaleko klasztoru w ziemi utknęła, którą gdy nazajutrz do siebie przynieść kazała nieznaleziona jest a przez jedną noc onę w ziemi się przyjęła i gałązki zielone na znak i jasne świadectwo świątobliwości i panieńskiej czystości błogosławionej Kunegundy z siebie wypuściła. Potym za czasem rozrosła się ona laska w wielkie i rozłożyste drzewo i przez wiele lat trwając niewątpliwe cudu tak wielkiego świadectwo wiekom potomnym oczywiście pokazuje. Prędko potym spod tego drzewa wyniknęło źródło, z którego wytryskająca woda ludziom na różne choroby mocna do dzisiejszego dnia świątobliwość błogosławionej Kunegundy wyświadcza, przy którym na wieczną pamiątkę cudu dobroci Boskiej kaplica pod tytułem marszałka Chrystusowego, Jana Świętego Chrzciciela postawiona była. Potym gdy w roku 1644 i z miastem oraz za dopuszczeniem Boskim zgorzała i drzewo wspomnione oraz które gałęziami swoimi tę okrywało kaplicę w proch i perzynę poszło. Kaplicę zaś nową wdzięczną pamiątki wiecznej tak wielkiego cudu sukcessorka jej Anna Lipska Xieni Starosądecka wymurowała. Ze pnia zaś onego drzewa przed trzenasty laty kilkadziesiąt lat z laski onej cudownej wyrosłego, inne urosło drzewo, które dotąd na każdy rok kwitnąc, gdy się odnawia pamiątkę cudu tak wielkiego po czterechset skończonych lat przypomina".

Murowana kapliczka, postawiona na ocembrowanym źródełku, przebudowana jeszcze w 1779 roku, stoi ona do dzisiaj, 

Stary Sącz wnętrze kapliczki św. Kingi, w posadzce cudowne źródło.

ale ujęcie wody wyprowadzono na zewnątrz i do lat dziewięćdziesiątych XX wieku studzienka z cudowną wodą była tuż obok wejścia do kapliczki. 

Stary Sącz kapliczka i źródło św. Kingi przed 1999 rokiem

Stary Sącz, źródełko św. Kingi przed 1999 rokiem.

Pod koniec XX wieku Rada Miasta Starego Sącza podjęła uchwałę o przebudowie źródełka i odnowieniu kapliczki oraz uporządkowaniu terenu wokół, by nadać temu miejscu godny wygląd na zbliżająca się uroczystość kanonizacji błogosławionej Kingi, dla której starania o wyniesienie na ołtarze rozpoczęły się już w XIV wieku, najpierw tytułem błogosławionej w 1690 roku i zakończony blisko 600 lat później, kiedy 16 czerwca 1999 roku papież Jan Paweł II podczas mszy kanonizacyjnej na starosądeckich błoniach ogłosił błogosławioną Kingę świętą kościoła katolickiego.

Stary Sącz, kapliczka i źródło świętej Kingi po przebudowie w 1999 roku.

Stary Sącz, ujęcie wody ze źródełka św. Kingi po przebudowie w 1999 rokiem

Beatyfikacja świętej Kingi


Pierwszym dokumentem otwierającym starania o wyniesienie na ołtarze fundatorki klasztoru klarysek w Starym Sączu było zebranie opisów 21 cudów zdziałanych przez Boga za wstawiennictwem Kingi. Cuda te zostały spisane w latach 1307-1312, a następnie umieszczone w napisanej w 1329 roku księdze: „Miracula Sanctae Kyngae”. Wiek później Jan Długosz, po napisaniu Żywota świętej Kingi, wystosował apel do biskupa krakowskiego Jakuba z Sienna, podkreślając w nim gnuśność i niewdzięczność narodu polskiego, z których powodu sprawa kanonizacji Kingi nie została dotąd podjęta i w tej sprawie przede wszystkim biskup krakowski powinien zaniedbania narodu wynagrodzić usilnym staraniem o kanonizację Kingi.

Do procesu beatyfikacyjnego doszło dopiero na początku XVII wieku, podczas którego, oprócz spisanych wcześniej cudów, badano również prawdziwość legendy o doprowadzeniu wody do klasztoru i przesłuchiwano świadków. W 1629 mieszkaniec Starego Sącza mający 95 lat Feliks Borysz zeznał:
"Kinga sól do Polski i wodę do klasztoru przez górę, przeciwko przyrodzeniu, jakom sam widział przeprowadziła",
a ksiądz Jan Fox kanonik i archidiakon krakowski pod przysięgą, że sam na miejscu widział, jak
„woda owa, którą św. Kinga laseczką swoją przywiodła wbrew wszystkim prawom przyrody pod górę się wspina".
Dodał też, że cudowny potok ledwo płynący po kamiennym podłożu poruszał jeszcze trzy młyny, znajdujące się w pobliżu klasztoru, które przynosiły klaryskom około 1000 zł rocznego dochodu.

Sprawa beatyfikacji nie ruszyła dalej i dopiero interwencja owianego sławą wiktorii wiedeńskiej króla Jana III Sobieskiego, po jego pobycie w Starym Sączu, spowodowała, że Stolica Apostolska poleciła przeprowadzić proces w sprawie istniejącego od dawnych czasów kultu publicznego księżnej Kingi. Proces przeprowadziła specjalna Komisja na czele, której stanął Delegat Apostolski, pomocniczy biskup w Krakowie Mikołaj Oborski. W procesie występowali także ksiądz Marcin Ignacy Frankowic, który był autorem obszernego dzieła o żywocie św. Kingi „Vita Beatae Cunegundis, Regiae Hungariae Principis ac deinde Reginae Poloniae et patronae”, przetłumaczonym bardzo szybo na język polski.

Komisja biskupia przeprowadzająca dochodzenie, potwierdziła istnienie publicznego kultu Kingi, oraz potwierdziła wyjątkowe zjawisko doprowadzenia wody do klasztoru zaznaczając: 
"Najczcigodniejszy Komisarz wraz z subpromotorami zeszli do koryta rzeczki w celu dokonania wizji lokalnej. Woda w cudowny sposób przez skały i górki wbrew prawu natury płynie w górę w sposób cudowny, co można stwierdzić naocznie, a co Komisarz polecił zanotować zaprzysiężonemu notariuszowi i współnotariuszowi.”

Papież Aleksander VIII uznając ten pradawny kult Kingi w dniu 11 czerwca 1690 r. zaliczył Kingę w poczet błogosławionych. Uroczystości beatyfikacyjne, poprzedzone trwającymi cały tydzień czuwaniami i modlitwami, odbyły się w dniu 24 lipca 1691 roku zarówno w Starym Sączu, jaki i w Krakowie.

Kanonizacja świętej Kingi


Niewiele lat później, w 1742 roku wszczęto proces kanonizacyjny, w którym ważnym elementem były zapisy w „Vita beate Cunegunduis” o doprowadzeniu wody do klasztoru i przekazywanej z pokolenia na pokolenie tradycji ustnej ugruntowało się przekonanie o prawdziwości tego faktu było tak wielkie, że promotor tego procesu w swoich twierdzeniach napisał:
"Jako prawdą było i jest, że błogosławiona tak wiele też żyjąc poczyniła cudów, które od wszystkich za prawdziwe i pewne i bez wątpienia za cuda miane były i są. Osobliwie jednak, gdy konwentu sądeckiego ziemia sucha zostawała żadnych nie miała nieustających źródeł, mniszki tamtejsze dla wody niedostatku wielką ustawicznie trapiły się molestią, temu złemu potrzebną wynaleźć remedium usilna starała się błogosławiona. Przystąpiła do strumienia niedaleko od klasztoru płynącego, którego wody lubo żadną ludzką sztuką do wspomnianego klasztoru dla wysokich pagórków drogę przerzynających przeprowadzone być mogły, przecie ona stateczną ufność w Bogu położywszy, do samego strumienia przyszedłszy rozkazanie wodom, ażeby za nią z łoża wyruszywszy szły i zaraz cudowna rzecz wody z łoża wylewające się i na drogę, którą maleńkim kijkiem onym błogosławiona naznaczyła ochotnie wchodząc aż do płotów klasztoru przedarłszy się tam aż do dzisiejszego dnia ustawicznym cudem płynąć nie przestaje".

Świadkowie przesłuchiwani w procesie odpowiadali na przegotowane kilkadziesiąt pytań. Wielu z nich na pytanie dwudzieste drugie, dotyczące przeprowadzenia wody z Przysietnicy do klasztoru przez Kingę, opowiadało o tym, jako o zjawisku cudownym, dokonanym wbrew prawom natury. Franciszek Podoski na pytanie 22 zeznał:
"Za życia błogosławiona i ten cud uczyniła, że wodę z niższych miejsc ku górze do klasztoru swojego przeprowadziła dla wygody klasztornej, gdzie wody nie było i lubo miejsca, skąd się przyczynia ta woda nie widziałem wszyscy jednak ludzie mieli to i mają za cud",
a siostra Teresa Stadnicka, klaryska starosądecka, na pytanie 22 odpowiedziała:
"O cudownym przeprowadzeniu wody do klasztoru czytałam w życiu jej i jako jest nieustanna tradycja, że błogosławiona dla wygody klasztoru z niższego miejsca ku pagórkowi laseczką dukt wody naznaczając onęż aż do klasztoru przeprowadziła".
To samo w procesie kanonizacyjnym stwierdza Antoni Dobrski T.J. rektor kolegium jezuickiego w Nowym Sączu, Piotr Procewicz przełożony generalny Kanoników Regularnych, O. Zygmunt  Mieczykowski gwardian klasztoru i inni.

W klasztorze klarysek siostry zakonne nadal prowadziły księgę cudów, w której spisały też szereg uzdrowień dokonanych za wstawiennictwem błogosławionej Kingi cudowną woda ze źródełka znajdującego się obok klasztoru, przekazując te informacje do kolegium kanonizacyjnego. Proces kanonizacyjny został jednak przerwany, głównie z przyczyn politycznych związanych z upadkiem państwa polskiego i późniejszymi rozbiorami. 

Postulat o ponowne wszczęcie postępowania został przesłany do Stolicy Apostolskiej przez biskupa tarnowskiego Leona Wałęgę, po uroczystościach 600 śmierci błogosławionej księżnej Kingi i w 1905 roku papież Pius X zezwolił na rozpoczęcie nowego procesu kanonizacyjnego uzupełniającego dotychczas zebrane dokumenty i zeznania świadków. Akta z pierwszego procesu odnalezione zostały dopiero w 1935 roku, lecz działania komisji przerwała II wojna światowa. Ponownie prace rozpoczęto w 1965 roku i zaczęto opracowywać materiały zebrane we wcześniejszych procesach. Zmieniło się w tym czasie podejście papieskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w sprawie dowodów na uznanie świętości postulowanych osób, a w aktach dotyczących kanonizacji błogosławionej Kingi brakowało dowodu o charakterze naukowym potwierdzającym cud dokonany za jej wstawiennictwem. Przełom nastąpił za sprawą uzdrowień, jakie nastąpiły w drugiej połowie XX wieku, po użyciu wody z cudownego źródełka w Starym Sączu i modlitwy wstawienniczej do świętej Kingi.

W 1967 roku S. M. (imienia i nazwiska nie ujawniono) z Nawojowej jadąc przez las rowerem zranił gałęzią oko tak, że płynęła z niego krew. Lekarze w klinice w Krakowie starali się uratować oko, ale w końcu orzekli, że należy je usunąć, gdyż jego stan zagraża drugiemu. Pacjent na to się nie zgodził i na własne żądanie został wypisany z kliniki, powrócił do domu. Matka jego, mając wielką wiarę i ufność w pomoc świętej Kingi, przyniosła wody ze źródełka w Starym Sączu, które powszechnie nazywano „cudownym”. Syn jej rozpoczął nowennę do błogosławionej Kingi, zakropił oko tą wodą i następnego dnia już mógł przez nie patrzeć. Uzdrowiony przyszedł do klasztoru by złożyć podziękowanie za nadzwyczajną łaskę uzdrowienia oka za przyczyną błogosławionej Kingi.

W 1974 roku, mający 50 lat i pochodzący ze Starego Sącza profesor Marian Starczewski, wybitny chemik, wykładowca Politechniki Śląskiej i Warszawskiej, będąc na sympozjum w Cieszynie poczuł nagle silne bóle brzucha. W szpitalu lekarze zdiagnozowali ropne zapalenie wyrostka robaczkowego z perforacją otrzewnej. Był w stanie krytycznym, nie potrafiono mu pomóc i wydawało się, że pacjent umrze. Po kilku dniach zapadł w śpiączkę. Rodzina nie poddała się, prosząc świętą Kingę o pomoc, a siostra szukając ratunku dla brata przywiozła wodę ze źródełka w Starym Sączu. Kilkoma kroplami zwilżyła usta chorego i modliła się żarliwie do patronki. Osiem dni później przebudził się, a następnie wrócił do zdrowia. Lekarze potwierdzili pozamedyczne uzdrowienie, a w 1998 roku po wnikliwej naukowej analizie tego przypadku watykańska Kongregacja ds. Świętych uznała za cud uzdrowienie prof. Mariana Starczewskiego. 

Najbardziej znany i udokumentowany jest przypadek Anny Hedwig. Kobieta ta w wynika zakażenia krwi zapadła w śpiączkę. Przypadek z punktu medycznego uznano za beznadziejny i lekarze nie dawali jej żadnych szans. Gdy akademicka medycyna zawiodła, krewni sięgnęli po metody niekonwencjonalne. Kilkakrotnie przemyli jej twarz wodą ze źródła świętej Kingi  i stał się cud. Chora powróciła do zdrowia i odzyskała pełnię sił.

Te udokumentowane przypadki pozwoliły 3 lipca 1998 roku zakończyć proces ogłoszeniem dekretu o heroiczności cnót błogosławionej Kingi. 12 lutego 1999 roku papież Jan Paweł II potwierdził oceny Konsultorów, zakańczając definitywnie cały proces. Uroczystość kanonizacji błogosławionej Kingi celebrowana przez papieża Jana Pawła II, odbyła się16 czerwca 1999 roku w Starym Sączu.

Stary Sącz, msza kanonizacyjna 16.06.1999 r.

Stary Sącz, msza kanonizacyjna 16.06.1999 r.

Legenda i prawda      


Źródełko świętej Kingi ma wodę delikatnie zmineralizowaną, jak większość wód źródlanych na terenie Sądecczyzny i przez to bardzo zdrową. Ma śladową ilość rozpuszczonego tlenku siarkawego, który wraz z rozpuszczonymi minerałami nadaję jej bardzo orzeźwiający smak. Gospodynie starosądeckie używają tej wody do kiszenia ogórków, które zakiszone w niej nigdy się nie psują i są bardzo smaczne.
A co z cudownymi właściwościami? Żadne źródło samo w sobie nie jest cudowne. Cudownym staje się dopiero wtedy, jeżeli korzystanie z jego wody będzie połączone z żarliwą modlitwą i prawdziwą wiarą.

Inaczej wygląda sprawa doprowadzenia wody z potoku w Przysietnicy do klasztoru w Starym Sączu. Dawne koryto potoku w Przysietnicy znajdowało się w innym miejscu, aniżeli obecnie płynie ta rzeczka. Poziom jego wody był trochę wyżej od poziomu zabudowań klasztornych. Można przypuszczać, że Kinga wskazała robotnikom którędy winna płynąć woda z rzeczki do klasztoru, a robotnicy wykonali polecenie. Przeprowadzono kanały przez wzniesienie oddzielające dolinę potoku od płaskowyżu, na którym stał klasztor.  W pewnym okresie czasu potok Przysietnicki zmienił swoje koryto i rozdzielił się na dwa strumienie. Część wody płynęła dawnym korytem, częściowo zakrytym, dlatego po zmianie koryta rzeczki nie wszyscy wiedzieli w jaki sposób dokonywał się przepływ wody do klasztoru, co utwierdzało świadków w przekonaniu, że rzeka płynie pod górę i uznawano to za cudowne. Do dzisiaj zachowały się ślady kanałów, pochodzących z przełomu XV - XVI wieku, którymi płynęła woda do klasztoru. Do dzisiaj mieszkańcy Przysietnicy pielgrzymując do świętej Kingi w Starym Sączu idą tak zwaną Lipową Drogą, prowadzącą wzdłuż dawnych kanałów. W klasztorze zachowały się dwa podziemne zbiorniki połączone kanałem: jeden przed murem okalającym klasztor i jego zabudowania i drugi pod dziedzińcem klasztornym. Kanały są w dolnej części wyłożone gęsto drobnymi kamieniami rzecznymi, które zapobiegały wsiąkaniu wody w ziemiste podłoże.  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz