sobota, 25 lipca 2020

04. W górach bliżej do Boga


Ta opowieść jest trochę inna, moja bardzo osobista. Bo to moje góry, po których mając 13 lat dokonałem pierwszej samotnej, jednodniowej wędrówki na Przehybę.

Beskidzka Droga Świętego Jakuba stanowi wyzwanie dla pielgrzymów przyzwyczajonych do wędrowania po nizinnych, lub co najwyżej, pagórkowatych terenach. Inny świat, ale także inni ludzie. Ukształtowani przez trudne warunki codziennego życia, ciężką pracę, widzą i odczuwają mocniej niż mieszkający na nizinach obecność Boga, bo.. „W górach bliżej do Boga”. W rozrzuconych po stokach górskich pojedynczych domach, czy niewielkich osadach, ludzie witają wędrowców słowami „Szczęść Boże”, a żegnając mówią „Z Bogiem”. To jakby inna Polska. I jest inna, na dodatek bardzo mocno katolicka.


Chrześcijaństwo weszło na tereny dzisiejszej Małopolski, ówczesnego Księstwa Wiślan, już w IX w., z Księstwa Wielkomorawskiego, za sprawą św. Cyryla i św. Metodego, blisko sto lat wcześniej od oficjalnej daty chrztu Polski. Dopiero na początku XI w. Bolesław Chrobry podbił te tereny i przyłączył do swego księstwa, nazywając je Nowopolską (stad późniejsza nazwa Małopolska).  Od drugiej połowy XIII w. na tereny Małopolski, spustoszone po najazdach tatarskich, zaczęli napływać nowi osadnicy polscy, niemieccy i czescy. W trudno dostępnych terenach górskich pozostali rdzenni mieszkańcy tych terenów. W miastach i wsiach położonych w dolinach i kotlinach górskich wymieszali się ze stale napływającą z zewnątrz ludnością, ale w osadach położonych wysoko w górach żyją do dzisiaj ich potomkowie, nazywani popularnie góralami.



Piwowarówka


Pierwszą z niewielkich osad górskich, nazywanych przysiółkami, w której mieszkają potomkowie rdzennej ludności z tych terenów, przez którą przebiega Beskidzka Droga Świętego Jakuba, jest Piwowarówka, administracyjnie należąca do gminy Piwniczna.  Nazwa przyjęła się od nazwiska rodziny Piwowar, która od ponad stu lat tutaj mieszka, gospodarząc na tym pradawnym skrawku ojcowizny, położonym wysoko, kilkaset metrów nad Piwniczną i Popradem. 


Obok, przycupniętych blisko siebie kilku domostw, znajduje się duża murowana kaplica pod wezwaniem św. Antoniego Padewskiego, wybudowana w 1908 r. przez Stanisława Piwowara i jego syna Wiktora, przy pomocy i ofierze „dobrych ludzi”.  Nie jest to ot taka zwykła kaplica, bo wewnątrz, we wnęce za obrazem św. Antoniego, znajduje się relikwiarz tego świętego. Od tego czasu wiele się zmieniło, domy rozbudowały się, obejścia wyporządniały, wybudowano dróżkę do przysiółka, lecz ludzie nie zmienili się.




Majówka „Blizy Nieba”


Pewnej majowej niedzieli wędrowałem z grupą pielgrzymów z Litmanovej do Piwnicznej, a w następnych dniach dalej, aż do Myślenic. Do Piwowarówki przyszedłem pierwszy i zastukałem do drzwi domu, w którym mieszkał opiekun kaplicy św. Antoniego.
- Szczęść Boże!,
- Pochwalony Jezus Chrystus!,
- Macie może zsiadłe mleko ?
- A coby nie, jest.
- Jest na trzydziestu pielgrzymów, idą powoli za mną.
- A dokąd idziecie?
- Dzisiaj do Piwnicznej, a potem aż do Myślenic.
- To dam duży garnek, ale mam tylko siedem kubków.
- Dziękuję, damy radę.
Po chwili na drewnianym stole przed kaplicą pojawił się gar ze zsiadłym mlekiem i kubki w koszyku. Gospodarz, odświętnie ubrany, powiedział:
- Jak wypijecie, to postaw garnek i kubki na ławce koło drzwi. Pies cię polubił, wiec nie ma problemu.
- Ile płacę?
- Przyjdźcie na majówkę na Kijanki [przysiółek przy szlaku, poniżej Piwowarówki i podziękujcie Matce Bożej. Otworzę wam kaplicę, zamknij potem i klucz powieś na haku koło drzwi. Ja już idę na majówkę. Szczęść Boże!,
- Boże prowadź!


Wypiliśmy mleko i poszliśmy na majówkę „Blizy Nieba”, na Kijanki. A nie była to taka zwykła półgodzinna. Najpierw była msza odprawiona przez proboszcza z Piwnicznej, ze śpiewami górali z zespołu Dolina Popradu, potem nabożeństwo do Matki Bożej, a potem … poczęstunek przygotowany przez mieszkańców Kijanek oraz proboszcza parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Piwnicznej. Było też ognisko, muzyka i wspólne śpiewanie.









Od wielu lat, z inicjatywy tutejszego proboszcza, z wielkim wsparciem mieszkańców całej gminy Piwniczna, w każdą niedzielę maja przy kapliczkach w przysiółkach gminy, rozrzuconych na stokach Beskidu Sądeckiego, odbywają się uroczyste majówki pod nazwą „Blizy Nieba”, które można porównać do lokalnych fiest, jakie czasami napotyka się, wędrując Drogami św. Jakuba przez Hiszpanię.


Przysiółki


Przysiółki powstawały w dwojaki sposób. Początkowo, najczęściej były to osiedla zarębne, z zimowymi zagrodami dla owiec lub bydła, które z czasem przekształciły się w trwale zamieszkiwane osiedla. W późniejszym czasie, na przełomie XVIII i XIX wieku, gdy miało miejsce znaczne przeludnienie wsi, zabudowa przysiółkowa tworzyła się w oparciu o podział łanów leśnych na mniejsze części, na których wznoszono kolejne osiedla. Przysiółki zamieszkiwali najczęściej potomkowie pierwszych osadników, wywodzących się często z ludności autochtonicznej, powiązani ze sobą pokrewieństwem, a często również współwłasnością gruntów.


Cytaty o górach


To już zakończenie opowieści, więc pozwolę sobie dołączyć kilka cytatów ludzi mocno związanych z górami.

św. Jana Pawła II:
"Góry są wyrazistym symbolem wędrówki ducha, powołanego, aby wznosić się z ziemi ku niebu, ku spotkaniu z Bogiem."

ksiądz Józef Tischner:
„Z góry, moi kochani, świat wyglądo inacyj. Poźryjcie blizyj. Ciągnom sie pola, przymglone troche, jako wstązki. A między polami przysiadły wsie. We wsiach ludzkie chałupy. Casym błyśnie jakosi wieza z kościołów. Boski świat! I poźryj-ze blizyj: cy widzis hań na dole tom swojom markotność, swoje domierzynie? Cy widzis to, co Cie tak uwiyro?
Była hań, kiesi na dole przed wiekami bitwa z Tatarami. Była, ale juz jej ni ma - a Tatry som! Była hań bitwa ze Szwedami. Była, ale jej ni ma. Chodzili tamtędyj zaborcy - austiacki, węgierski. Był okupant niemiecki. Kaz dziś som? Kręci sie tam pomiędzy chałupami trochę taki okulawiony biedok, ten nas polski socjalizm. Niegze ta krązy! A Tatry, a niebo, a chwała Bosko była, jest i bedzie!”

Jerzy Harasymowicz:
"W górach jest wszystko co kocham,
wszystkie wiersze są w bukach.
Zawsze kiedy tam wracam
biorą mnie klony za wnuka.
Zawsze kiedy tam wracam
siedzę na ławce z księżycem.
I szumią brzóz kropidła.
Dalekie miasta są niczem."  

środa, 8 lipca 2020

03. Wędrówka przez Galicję



Kiedy ze szczytu Eliaszówki pielgrzymi ruszają w kierunku Doliny Popradu i podziwiając otwierające się widoki na pasma Beskidu Sądeckiego, wkraczają na tereny, które przez blisko 150 lat nazywane były Galicją, choć oficjalna nazwa to Królestwo Galicji i Lodomerii. Królestwo to, istniało od 1772 do 1918 r., jako część austriackiej monarchii Habsburgów.

Beskid Sądecki, pasmo Jaworzyny Krynickiej, Dolina Popradu i Piwniczna

Nie byłoby to może teraz, w XXI w., godne szerszego opisu, gdyby nazwa Galicji poszła w zapomnienie, ale tak się jednak nie stało. Przemierzając tereny Małopolski, a Beskidzka Droga Świętego Jakuba właśnie przez ten region przebiega, spotykamy tą nazwę bardzo często, od naturalnej wody mineralnej „Galicjanka” , przez wyroby spożywcze, alkoholowe, po nazwy wielu obiektów gastronomicznych i noclegowych, jak Zajazd Galicyjski, Gospoda Galicyjska, a także coroczny jarmark i konkurs Galicyjskie Smaki. Wielu mieszkańców z południa Polski chcąc podkreślić swoja przynależność do tego regionu i odrębność kulturową mówi z sentymentem a także z przekorą, że pochodzi z Galicji.







Zbieżność nazwy regionu  nie ma nic wspólnego z hiszpańską Galicją, do której prowadzą z całej Europy Drogi Jakubowe, mimo, że w Hiszpanii przez pewien okres czasu też rządzili Habsburgowie. Pochodzenie nazwy, położonej w Karpatach Galicji, sięga okresu średniowiecza i o niej i historii tego regionu jest ta opowieść.

Galicja


Nazwa Galicja i Lodomeria pojawia się po raz pierwszy w 1206 r. kiedy król węgierski Andrzej II zająwszy księstwa Halickie i Włodzimierskie, sięgające na zachód aż do rzeki Wisłoki, przyjął tytuł Rex Galiciæ et Lodomeriæ (król Halicza i Włodzimierza), którego odtąd używali kolejni królowie węgierscy, a po przejęciu korony węgierskiej przez Habsburgów, również monarchowie austriaccy, mimo, że tereny te od połowy XIV w. weszły w skład Królestwa Polskiego, jako województwo ruskie ze stolicą we Lwowie.

Królestwa Polskie w XIV w. 

Habsburgowie podczas koronacji cesarzowej Marii Teresy w 1741 r., użyli oficjalnie po raz pierwszy nadania tytułu Królowej Galicji i Lodomerii, przejmując go wraz tronem Królowej Węgier. Dało to w późniejszych latach pretekst do roszczeń terytorialnych wobec południowych ziem Polski i zajęcia ich w I rozbiorze Polski w 1772 r. Jeszcze wcześniej, bo w 1770 Austria samorzutnie, pod pretekstem utworzenia tzw. kordonu sanitarnego od toczących się walk miedzy wojskami Konfederacji Barskiej i Rosji, przejęła Spisz i powiaty nowotarski, sądecki i czorsztyński. Po III rozbiorze w 1795 roku do monarchii habsburskiej przyłączono ziemie, które nazwano Nową Galicją obejmujące terytoria między Pilicą i Bugiem, wraz z Krakowem, Sandomierzem, Radomiem, Kielcami, Lublinem, Chełmem i Białą Radziwiłłowską. Ziemie Nowej Galicji (wraz z Zamościem) zostały w 1809 r. przyłączone do Księstwa Warszawskiego i nie wróciły już do Austrii, stając się po 1815 r. częścią Królestwa Kongresowego.

Rozbiory Polski 1772 - 1795 r.

Zajęte tereny, o powierzchni 83 tys. km² i zamieszkałe przez 2,7 mln mieszkańców nazwane Królestwem Galicji i Lodomerii (Königreich Galizien und Lodomerien), obejmowały ziemie południowej Małopolski od księstwa Cieszyńskiego, księstwo Oświęcimskie i Zatorskie, województwo ruskie, zachodnią część Podola do rzeki Zbrucz.

Królestwo Galicji i Lodomerii

Królestwo Galicji i Lodomerii, część zachodnia.
Kolor czerwony Beskidzka Droga św. Jakuba

W dziejach Galicji należy odróżnić dwa okresy; przed i po 1867 r. W okresie pierwszym kraj poddano pod system policyjnych rządów, wykonywanych w duchu centralistycznym i germanizacyjnym przez obcą krajowi biurokrację niemiecką i czeską. Starano się zatrzeć polski charakter kraju, narzucając niemiecki język urzędowy i niemieckie szkolnictwo, konfiskując dobra kościelne i klasztorne. Galicja była regionem najuboższym i najbardziej rolniczym w całych Austro-Węgrzech. Wiedeńska prasa często opisywała "galicyjską nędzę i alkoholizm". Bieda, brak własnego przemysłu, uboga infrastruktura, trudne, górzyste warunku zamieszkania powodowały, że rok rocznie opuszczało Galicję kilkaset tysięcy osób udając się na emigrację stałą lub sezonową do Niemiec i Ameryki.

Galicja nazywana bywa drugim Piemontem, a to ze względu na mozaikę kultur i języków. Żyli na tym terenie Polacy, Ukraińcy, Rusini, Żydzi, Ormianie, Niemcy, Austriacy, Czesi. Dla Polaków to skrawek dawnej Rzeczypospolitej, który po ustanowieniu autonomii i uformowaniu rządu stanowił namiastkę własnej państwowości. Tu od połowy XIX w. były największe swobody pozwalające na rozwój nauki, kultury, samorządności. Dla Ukraińców Galicja stała się miejscem narodzin prawdziwej tożsamości narodowej, do czego przyczyniła się działalność Cerkwi Greckokatolickiej. Już samo nazwanie obszaru Galicją, miało ogromne znaczenie dla podkreślenia czasów świetności Rusi Halickiej. Dla Żydów, którzy stanowili 1/4 ludności, Galicja to miejsce szczególne, zwłaszcza dla chasydów, którzy posiadali tu centra religijne, gdzie zamieszkiwali słynni cadycy. Tutaj również jako pierwsi z terenów dawnej Rzeczypospolitej stali się pełnoprawnymi obywatelami. Niemcy byli tu osiedlani celowo w ramach planowanej kolonizacji. Byli głównie urzędnikami, wielu z nich szybko uległo asymilacji. Podobnie z resztą Ormianie, którzy tylko w Galicji tak mocno zasymilowali się z Polakami, jak nigdzie indziej. Przed I Wojną Światową w Galicji mieszkało około 8 mln. ludzi, w tym Polaków 3 600 000 Rusinów 3 300 000, Żydów 900 000, Niemców 100 000. Polacy mieli przewagę w powiatach Zachodniej Galicji. We wschodniej Galicji w miastach i miasteczkach przeważała ludność żydowska, a we wsiach Rusini.

Stary Sącz, galicyjska zabudowa z XIX w. 

Po krwawych wydarzeniach Rabacji Galicyjskiej w latach 1846 – 48, nastąpiła zmiana polityki zakończona wprowadzeniem w 1867 r. nowej konstytucji, mocą której wszystkie kraje Austrii otrzymały równouprawnienie „w szkole, urzędzie i życiu publicznym”. Zaczęła się era swobodnego rozwoju i rozkwitu. W Galicji dotyczy to przede wszystkim życia politycznego i oświaty, gospodarczo pozostaje ona daleko w tyle za innymi krajami Austrii. Urzędowym językiem, obok niemieckiego staje się język polski. Wiele stanowisk i urzędów zajmują Polacy, również w rządzie austriackim. W porównaniu z mieszkańcami pozostałych zaborów ludność w Galicji ma dużo więcej swobód obywatelskich, ale pod „dobrotliwym okiem cesarza”, którego władza była na ogół akceptowana.

W II połowie XIX w. pewne ożywienie gospodarcze przyniosło wydobycie ropy naftowej i jej przetwórstwo, oraz odkrycia i zbadania występujących na terenie Galicji wód mineralnych, dające początek wielu miejscowościom uzdrowiskowym. Pociągnęło to za sobą rozwój sieci dróg i budowę linii kolejowych. W rejony podgórskie „do wód” i na „świeże powietrze” zaczynają przyjeżdżać ludzie z całej Monarchii Austriackiej, co dało zaczątki turystyki górskiej.

Piwniczna-Zdrój, przystanek kolejowy na linii Tarnów - Leluchów, zbudowanej w latach 1874-76


Królowie Galicji


Władcami Królestwa Galicji i Lodomerii jest dynastia niemiecka Habsburgów, Nazwa rodu wywodzi się od zamku Habsburg (Habichtsburg - Jastrzębi Gród) położonego w kantonie Aargau w Szwajcarii. Dynastia w linii męskiej wygasła w 1740 r. Ostatnia z rodu, Maria Teresa Habsburg, wraz z mężem cesarzem Franciszkiem I Lotaryńskim założyła nową dynastię Habsbursko-Lotaryńską, która rządzi Monarchią Austriacką aż do jej upadku w 1918 r.  Władcami Królestwa Galicji i Lodomerii od 1772 r. do 1918 r. byli:

Maria Teresa   (1717-1780)
cesarzowa Austrii (1740-1780), matka szesnaściorga dzieci, żona Franciszka I, księcia (1717-1780) Lotaryngii, cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.

Józef II (1741-1790)
najstarszy syn Marii Teresy i Franciszka I Lotaryńskiego , cesarz Austrii (1780-1790), pierwszy władca dynastii habsbursko-lotaryńskiej. Po śmierci ojca Franciszka I Lotaryńskiego w 1763 r. dopuszczony do współrządzenia z matką w dziedzicznych krajach austriackich. Wbrew woli Marii Teresy polecił zająć miasta spiskie (1769), czym rozpoczął I rozbiór Polski (1772). Od 1780 wyłączny władca krajów habsburskich. Naśladował pruski militaryzm. Dążył do budowy zwartej monarchii z jednolitym językiem, administracją i systemem podatkowym. Miał dwie żony Izabelę Bourbon i Marię Józefę Wittelsbach, zmarł bezpotomnie. Był władcą rządzącym zgodnie z zasadami oświeconego absolutyzmu. Rozpoczął proces podporządkowywania kościoła katolickiego państwu (józefinizm). W sądownictwie zniósł karę śmierci.

Franciszek II (1768-1835)
syn Leopolda II, cesarz Świętego cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego  (1792-1806) a po jego upadku cesarz Austrii, jako Franciszek I (1804-1835). Wzorując się na Napoleonie nosił dwa tytuły cesarskie, tworząc tzw. gałąź „cesarską” . Żonaty z Marią Teresą, córką Ferdynanda I, króla Sycylii.

Ferdynand I (1793-1875)  
cesarz Austrii (1835-1848) abdykował na rzecz syna Franciszka, Franciszka Józefa. Żonaty z Marią Anną, córką Wiktora Emanuela, króla Sardynii. Panował, lecz rządził Metternich. Miewał napady konwulsji i raczej ograniczone zdolności pojmowania zdarzeń. Po abdykacji na rzecz Franciszka Józefa I zamieszkał w Pradze.
Okazując zainteresowanie polityką, miewał czasem przebłyski rozsądku. Anegdota opowiada o rozmowie, 20 lat po abdykacji, z dostojnikiem dworskim przybyłym z Wiednia.
Ferdynand zapytał:
- Jak stoją nasze sprawy we Włoszech?
- Ależ Sire, przecież straciliśmy Włochy!
- A nasze sprawy w Niemczech?
- Sire, Niemcy też straciliśmy!
- No to doprawdy nie wiem, po co zrzekałem się tronu. Mogłem równie dobrze jak mój bratanek, tracić prowincję po prowincji, jeśli to tylko o to chodziło.

Franciszek Józef I (1830-1916)
syn Franciszka, cesarz Austrii (1848-1916), żonaty z Elżbietą, córką Maksymiliana, księcia Bawarii. Miał czworo dzieci: 3 córki i 1 syna, Rudolfa. Cieszył się dużą sympatią wśród mieszkańców Galicji, wśród których krążyły o cesarzu różne opowieści i anegdoty. Poniżej kilka z nich.
W czasie samotnego polowania w dzikich odstępach górskich Franciszek Józef oddalił się zbyt daleko od swojej rezydencji i zmuszony był poszukać sobie noclegu. Właściciel skromnego alpejskiego hoteliku, obudzony pukaniem do okna w środku nocy, zareagował niezbyt grzecznie:
- kto się tam, do cholery tłucze?
- My! zawołał w ciemności Cesarz.
- jacy my?
- My z bożej łaski jego Cesarska i Królewska Wysokość Franciszek Józef I Hasbsburg, król apostolski Jerozolimy, Cesarz Austrii, król Węgier, Czech i Moraw, Dalmacji, Chorwacji, Słowenii, Galicji, Lodomerii, Ilirii, arcyksiążę austriacki, wielki książę Siedmiogrodu, Toskani i Krakowa, książę Lotaryngii, Salzburga, Styrii, Karyntii, hrabia Tyrolu...
- No już dobrze, dobrze, właźcie! – ziewnął głos za oknem – tylko niech tam któryś ostatni zamknie drzwi!...
Przed samymi świętami Bożego Narodzenia 1854 r. car Wszechrosjii Mikołaj I kazał usunąć ze swojego gabinetu portret Franciszka Józefa I, któremu pięć lat wcześniej pomógł stłumić rewolucję na Węgrzech i którego uważał za swojego najwierniejszego przyjaciela. Rezygnację z portretu Cesarza Austrii car motywował faktem, iż, jego zdaniem, Franciszek Józef postąpił nieładnie, zawierając bez jego wiedzy układ o przyjaźni i współpracy z Francją i Wielka Brytanią.
- Czy wiecie, jacy byli najgłupsi królowie Polscy? – pytał dyszący gniewem car swoich struchlałych z przerażenia marszałków. – Otóż król Jan III Sobieski i ja Mikołaj I. Obaj udzieliliśmy zbrojnej pomocy Habsburgom i do nas obu obrócili się tyłem!.
Mimo nacisków dyplomacji, nie chcąc wywołać dalszych zadrażnień, Franciszek Józef nigdy, aż do końca życia nie zaprzeczył prawdzie słów cara Mikołaja I.


Karol I            (1887-1922)  
ostatni cesarz Austrii 1916 - 1918, zrezygnował z prowadzenia spraw państwowych 11 listopada 1918 r.

Herb Królestwa Galicji i Lodomerii



Herb istniał w kilku wersjach, a jego początki datuje się już XVI w., choć według oficjalnej terminologii jego początki sięgają średniowiecza. Pierwszą wersję, wprowadzoną na ziemiach zajętych w wyniku I rozbioru Polski, węgierska kancelaria nadworna ustaliła oficjalnie w październiku 1772 r. Herb Galicji przedstawiał trzy złote korony w błękitnym polu, identyfikowane z herbem kapituły krakowskiej, natomiast herb Lodomerii dwie srebrno-czerwono sześciokrotne szachowane belki, także w polu błękitnym. Oba herby połączono początkowo na tarczy dwudzielnej w słup: w polu prawym Galicja, w polu lewem Lodomeria, a tarczę zwieńczyła korona królewska.

W 1782 r. cesarz Józef II Habsburg wprowadził nowy herb na czwórdzielnej tarczy – w polu 1 i 2 Galicję i Lodomerię, a w polach 3 i 4 herby symbolizujące Oświęcim i Zator (orły z literami O i Z). Taka tarcza używana była właściwie aż do końca monarchii habsburskiej, m.in. na pieczęciach. Herb Galicji i Lodomerii znalazł się również w wielkim herbie Świętego Cesarstwa Rzymskiego w 1790 r.  (bez orłów oświęcimskiego i zatorskiego).

W 1804, po powstaniu Cesarstwa Austrii herb zmienił się. Błękitna tarcza przedzielona była czerwonym pasem i w polu górnym znalazła się czarna kawka, nawiązująca do historycznego herbu ziemi halickiej, znanego od XV wieku. W polu dolnym nadal znajdowały się trzy korony. Herb Lodomerii był od tego momentu używany tylko w rozbudowanym herbie prowincji – tarcza trójdzielna, w polu górnym Lodomeria, w polach dolnych księstwo oświęcimskie i zatorskie, a na tarczy sercowej Galicja (znalazł się on m.in. na herbie średnim Cesarstwa z 1806).

Herb Królestwa Galicji i Lodomerii 1772 r.
Herb Królestwa Galicji i Lodomerii 1772 r.

Turystyka w Galicji


Wraz z rozwojem uzdrowisk i letnisk w II połowie XIX w., zaczyna się turystyczne zainteresowanie górami. Pierwszym przewodnikiem wydanym już w 1860 r. w Krakowie staraniem Juliusza Wildta,  jest „ Przewodnik po wycieczkach na Babia Górę, do Tatr i Pienin. 


Dzięsięć lat później, w 1870 r., w Poznaniu w zaborze pruskim, wydany zostaje „Przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnicy” Walerego Eliasza. W 1914 r. Mieczysław Orłowicz opracowuje „Ilustrowany Przewodnik po Galicyi”, który jest pierwszym kompletnym przewodnikiem turystyczno-krajoznawczym po tym regionie (wydany w 1919 r.).


Powstają też pierwsze organizacje turystyczne. Utworzone w Zakopanem w 1873 r.  Galicyjskie Towarzystwo Tatrzańskie (potem Towarzystwo Tatrzańskie i Polskie Towarzystwo Tatrzańskie) za jeden z celów postawiło sobie zachęcanie do zwiedzania gór, ułatwianie dostępu i pobytu w nich turystom.  Pierwszy polski szlak wyznakował Leopold Wajgiel już w 1880 r., na Howerlę (2061 m n.p.m.), najwyższy szczyt Beskidów, obecnie na terenie Ukrainy. Począwszy od 1887 r, gdy Walery Eljasz wyznacza szlak do Morskiego Oka, rozpoczęto udostępnianie tatrzańskich dolin, a potem tatrzańskich grani ze słynną Orlą Percią wytyczoną i wyznakowaną przez ks.Walentego Gadowskiego w latach 1903–1906. Od 1893 r. powstają pierwsze szlaki turystyczne w Beskidach Zachodnich w okolicach Klimczoka, Szyndzielni i Magury budowane i znakowane przez niemiecką organizację Beskidenverein, a w 1894  r. wytyczyła czerwony szlak na Babią Górę, najpierw od strony węgierskiej, a w 1895 r. od galicyjskiej.

W roku 1906 powstało w Nowym Sączu Oddział: “Beskid” Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Wśród założycieli byli m.in: prof. Sosnowski (twórca przewodnika po Beskidach Zachodnich) i prof. Lenczowski, który opracował system znakowania szlaków turystycznych obowiązujący do dzisiaj. Najstarszy szlak w Beskidzie Sądeckim,  przez który prowadzą pierwsze odcinki Beskidzkiej Drogi Świętego Jakuba, wyznakowany został w 1906 r. jako droga dla kuracjuszy, którzy do Piwnicznej przybywali pociągiem i przez góry udawali się do Szczawnicy i w Pieniny. 

W 1950 r. powstaje Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze (PTTK), z połączenia Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego i powstałego w Warszawie w 1906 r. Polskiego  Towarzystwa Krajoznawczego, przejmując wszystkie sprawy związane z organizacją turystyki w Polsce. W 1988 r. z PTTK odłączyła się część działaczy reaktywując dawne Polskie Towarzystwo Tatrzańskie (PTT)


czwartek, 2 lipca 2020

02. Na kurierskim szlaku



Z sanktuarium Matki Bożej Litmanovskiej Beskidzka Droga św. Jakuba prowadzi, na leżący na granicy między Słowacją a Polską, szczyt Eliaszówki o wysokości 1023 m n.p.m. Po stronie słowackiej, tuż przed szczytem zarastającym coraz gęstszym lasem, znajduje się skromna tablica informacyjna z tekstem w języku słowackim, upamiętniająca polsko – słowackie szlaki kurierskie z okresu II Wojny Światowej. Umieszczone są na niej również symboliczne trzy zdjęcia kurierów: Michala Medveckego z Jarabiny na Słowacji, Jana Podstawskiego z Piwnicznej i Kazimierza Świerczka z Nowego Sącza, bo kurierów obsługujących sądeckie trasy przerzutowe z Polski (niemieckiej Generalnej Guberni) na Węgry było dużo więcej.

Eliaszówka 1023 m n.p.m.

Eliaszówka 1023 m n.p.m., słowacka tablica o szlakach kurierskich

Z Eliaszówki do Kosarzysk poprowadzony został szlak turystyczno – historyczny o nazwie: "Szlak Kuriersko – Przerzutowy w Beskidzie Sądeckim”. Przez część jego trasy przebiega Beskidzka Droga św. Jakuba.


Eliaszówka 1023 m n.p.m., tablica o Beskidzkiej Drodze Świętego Jakuba

Eliaszówka 1023 m n.p.m.

Z Eliaszówki do Piwnicznej

W wiosce Kosarzyska, u podnóża Eliaszówki znajduje się kamienny monument i tablica informacyjna opisujące wydarzenia z tamtego czasu. Szczególne miejsce zajmuje opis jednej z najbardziej spektakularnych akcji, jaka miała miejsce w tym regonie, próby przerzutu trasą kurierską w rejonie Eliaszówki, przez Słowację na Węgry, Jana Karskiego.

Kosarzyska, gmina Piwniczna, tablica pamięci kurierów 1939 - 1944

Kosarzyska, gmina Piwniczna, tablica pamięci Jana Karskiego

Sądeckie Szlaki Kurierskie


Po klęsce 1939 r. tysiące młodych ludzi chciało dostać się do tworzonej we Francji polskiej armii, inni uciekali, by ratować życie. Punktem pośrednim był Budapeszt, gdzie działały: Wojskowa Baza Przerzutu i Łączności nr 1, kryptonim: „Romek" („Liszt", „Pestka"), oraz Cywilna Baza Łączności Zagranicznej (Placówka „W”), będąca tajnym przedstawicielstwem Polskiego Rządu Emigracyjnego na Węgrzech.

28 lutego 1940 r. Komitet Spraw dla Kraju podjął decyzję o utworzeniu odrębnej sieci łączności na użytek cywilny. Podzielono wówczas południową granicę na pododcinki: Nowy Targ krypt. Turbacz, Nowy Sącz krypt. Lubań i Poprad oraz Sanok krypt. San. Początkowo kurierzy pokonywali całą trasę z Generalnej Guberni do Budapesztu. Po pewnym czasie przyjęto jednak bezpieczniejszy system sztafetowy polegający na podzieleniu trasy na etapy obsługiwane przez osoby z danego terenu, mające mocne rozeznanie i oparcie w okolicy.

Przerzutami zajmował się ZWZ - odcinek Poprad z siedzibą w Nowym Sączu. Głównym organizatorem od grudnia 1939 r. był ppor. Klemens Gucwa "Góral", sądeczanin, zawodowy wojskowy. Pionierami kurierskich szlaków byli: Tadeusz Sokołowski "Ogór", Jan Żółciński z Mostków, oraz Paweł Liber "Sprytny" z Piwnicznej. W 1940 r. na górskie szlaki wyruszyli kurierzy: Jan Freisler "Sądecki","Ksawery", Leopold Kwiatkowski "Tomek", Franciszek Krzyżak "Franek", bracia Władysław i Kazimierz Świerczkowie,- Roman Stramka "Romek", Zbigniew Ryś „Zbyszek”. Kurierzy wywodzili się głównie ze środowisk i organizacji sportowych, byli pełnoprawnymi żołnierzami podziemia: składali przysięgę wojskową, pobierali żołd, mieli stopnie wojskowe..

W Piwnicznej punkt przerzutowy zorganizował proboszcz ks. Piotr Lewandowski, a następnie działalnością kurierską zajmowali się aktywnie Jan Podstawski, Mieczysław Chrząstowski, Franciszek Dziedzina "Kuba", Franciszek Musiał "Myszka", Michał Łomnicki "Jurek" . Przez całą wojnę ważnym punktem na trasie przerzutów była położona na stoku Eliaszówki zagroda Michała Korala "Na Wierchu".

Szczególne znaczenia dla przerzutów przez „Zieloną granicę” miał rejon Doliny Popradu. Wychodząc w góry z którejś nadpopradzkiej miejscowości po kilku godzinach marszu przez graniczny masyw Eliaszówki, kurierzy dochodzili do słowackiej Litmanovej, Jarabiniy i Starej Lubovni, gdzie sztafetę przejmowali kurierzy słowaccy. Szlakami kurierskimi wędrowali emisariusze, kurierzy, łącznicy i przewodnicy. Kurier przemierzał swą trasę dwa razy w miesiącu, niosąc pocztę, pieniądze, materiały wybuchowe, meldunki wywiadowcze, broń, sprzęt łącznościowy, instrukcje dla telegrafistów, wzory szyfrów, hasła wywoławcze dla radiostacji itp. Łącznik kursował ciągle przenosząc pieniądze, pocztę, ulotki, prasę itp. Emisariusz wypełniał bardziej odpowiedzialne misje, w które był wtajemniczony, znał on na pamięć treść powierzonych mu dokumentów. Zdarzało się, że emisariusz nie znał trasy i wędrował z miejscowym przewodnikiem. Przewodnicy zajmowali się również przerzutami ludzi, którzy uciekali z kraju przed hitlerowskim terrorem, lub udawali się przez Węgry do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie Europy. Przewodnicy często pełnili również funkcje kurierów i łączników. Zmierzch kurierstwa nastąpił po wkroczeniu wojsk hitlerowskich na Węgry. Kurierzy weszli w skład oddziałów partyzanckich.

Na sądeckich szlakach kurierskich nie obeszło się bez ofiar. Pierwszym był Klemens Gucwa, postrzelony 18 marca 1941 r.  przez słowacką straż graniczną zmarł w drodze do szpitala. W marcu 1944 ujęto Tadeusza Ciastonia, który został rozstrzelany przez gestapo w Nowym Sączu. W kwietniu 1944 r. zginęli bracia Świerczkowie.

Były też brawurowe ucieczki schwytanych kurierów. Z więzienia w Preszowie zbiegł Jan Freisler. Roman Stramka kilkakrotnie wyrywał się z rąk gestapo, w tym w ostatnią noc przed egzekucją z celi przy ul. Czarnieckiego w Nowym Sączu. Innym razem, aresztowany na Węgrzech, zbiegł z transportu do Mauthausen. Z aresztu w Limanowej udało się wydostać Kazimierzowi Świerczkowi wraz z prowadzonym przez niego emisariuszem z obozu oświęcimskiego Jerzym Tabeau.

Najbardziej spektakularną akcją zorganizowaną przez sądecki oddział  ZWZ była próba przerzutu do Budapesztu w 1940 r. Jana Karskiego (autora tzw „Raportu Karskiego”), emisariusza Rządu Polskiego w Londynie, a potem odbicie go z nowosądeckiego szpitala, w którą zaangażowanych było kilkadziesiąt osób. 

Akcja „S”


Pewnego wieczora w czerwcu 1940 r. do domu Rysiów w Nowym Sączu zapukał człowiek o nazwisku Piasecki mówiąc, że musi dostać się na Węgry. Gospodarz, Zbigniew Ryś, szybko wydedukował, że władający kilkoma językami przybysz to emisariusz polskiego rządu i wyprawił go wraz z przewodnikiem Franciszkiem Musiałem. Na Słowacji, w wyniku denuncjacji, wpadli w ręce gestapo. Po brutalnych przesłuchaniach Karski próbował popełnić samobójstwo podcinając sobie żyły. Powiedział wiele lat później: „Chciałem ich ocalić, żeby potem złożyli całą winę na mnie”. Gestapowcy, domyślając się z jak ważną osobą mają do czynienia, czym prędzej zawieźli go do szpitala w Nowym Sączu.

Zbigniew Ryś otrzymał rozkaz odbicia Karskiego. Spiskowcom pomagał dr Jan Słowikowski z sądeckiego szpitala. Umówionego dnia miał sprowadzić Karskiego w okolicę kostnicy. W akcję wtajemniczona została też Zofia Rysiówna, młodsza siostra Zbigniewa. Przebrana za zakonnicę porozumiała się z Janem Karskim, który poprosił ją o dostarczenie trucizny, na wypadek niepowodzenia akcji. Po latach Rysiówna, wybitna polska aktorka, wspominać będzie, że była to najtrudniejsza rola, jaką przyszło jej odegrać.

Po wojnie Zbigniew Ryś wspominał: „Po barkach Głoda wspiąłem się na przybudówkę na wysokości pierwszego piętra, chwyciłem Karskiego i ostrożnie wzdłuż rynny opuściłem go w dół. W kostnicy ubraliśmy naszego emisariusza w garnitur i rozpoczęliśmy marsz”-

O piątej rano, schowanymi wcześniej w zaroślach kajakami, dopłynęli bezpiecznie do Marcinkowic. Karski ukrywał się najpierw w gajówce niedaleko Marcinkowic, potem przez siedem miesięcy w posiadłości Danuty i Lucjana Sławików we wsi Kąty pod Iwkową. Jednak akcja, choć udana, miała swoje dramatyczne następstwa. Gestapowcy krwawo zemścili się na sądeczanach. W Biegonicach rozstrzelali trzydziestu więźniów. Zginęli wtedy: Józef Jerzyk, Tadeusz Szafran, Stanisław Suski, którzy pomagali Rysiowi w uwalnianiu Karskiego, wybitny malarz Bolesław Barbacki i gajowy z Marcinkowic, u którego leczył się i ukrywał Karski. A Zofia Rysiówna, późniejsza znana aktorka, spędziła cztery lata w obozie Ravensbrück.

Jan Karski dopiero po wojnie dowiedział się, że za jego ocalenie 21 sierpnia 1941 r. rozstrzelano 32 osoby związane z akcją odbicia go ze szpitala. Pięć osób, które pomogły w ucieczce odznaczono Krzyżami Walecznych. 20 marca 2000 r. Jan Karski pisał: „Gdyby nie doktor Jan Słowikowski, nie byłoby późniejszego emisariusza Jana Karskiego, bowiem nigdy nie dożyłbym swojej misji z 1942 roku. Zginąłbym w Nowym Sączu od niemieckiej kuli, w torturach lub od własnowolnie zażytej trucizny”.

trasy misji Jana Karskiego.
kolor żółty oznacza trasę, która prowadziła w czerwcu 1940 r. przez Eliaszówkę


Jan Karski (1914-2000) 
właściwie Jan Romuald Kozielewski, pseudonim „Witold”. Kurier i emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego, świadek Holocaustu. Obywatel Polski i Stanów Zjednoczonych. Prawnik, historyk 
i dyplomata. profesor Uniwersytetu Georgetown. Sekretarz dyrektora Biura Personalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Odznaczony Orderem Orła Białego, amerykańskim Medalem Wolności i tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Honorowy obywatel państwa Izrael. W 2016 pośmiertnie mianowany na stopień generała brygady Wojska Polskiego.



Kurierzy z tablicy na Eliaszówce


Michal Medvecky  (1898-1964)
Urodzony w Jarabinie na Słowacji. Łącznik na trasie kurierskiej przez Eliaszówkę. Po zamknięciu tras w 1944 r. założyciel partyzanckiej sekcji Zarja, w dywizji Powstania Słowackiego, dowodzonej porucznika Armii Czerwonej Saszę Tuleszova. Po wojnie wyemigrował do USA.

Jan Podstawski ps. „Rąbalski” (1912-1992)
Kurier, przewodnik oraz łącznik z Piwnicznej w czasie II Wojny Światowej. Przekraczał granicę Generalnego Gubernatorstwa ze Słowacją blisko 200 razy jako łącznik, i przewodnik cywilnych uchodźców jak i emisariuszy polskiego Rządu na emigracji. Współpracował również z organizacją „Żegota”, przeprowadzając Żydów na Słowację.






Kazimierz Świerczek (1918 – 1944)
Członek ruchu oporu na Sądecczyźnie, należał do najaktywniejszych działaczy dywersyjno-wywiadowczej komórki  PPS-u, kierowanej przez Franciszka Krzyżaka. Prowadził liczne akcje sabotażowe. Przerzucił za południowa granicę wiele osób narodowości żydowskiej. Zginął, wraz ze swoim bratem Władysławem, 31 maja 1944 r. Obaj zostali zaskoczeni przez niemiecki patrol w kunowskim lesie.