wtorek, 30 stycznia 2024

31. Matka Boża Jodłownicka


Beskidzka Droga świętego Jakuba minąwszy od południa górę Kostrze, a potem północnym stokiem górę Kamionka, opuszcza Beskid Wyspowy i wkracza na łagodnie pofałdowane tereny Pogórza Wiśnickiego, gdzie pierwszą miejscowością jest licząca około 1000 mieszkańców wieś Jodłownik. Schowana w dolinie rzeczki Tarnawka wieś ukazuje się dopiero ze schodzącej do niej wiejskiej drogi prowadzącej do wielkiego, jak na taką wioskę, współczesnego kościoła. 


Kościół pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Panny jest zwykle zamknięty, a jego architektura jest typowa dla tych budowli stawianych w latach osiemdziesiątych XX wieku, a prawie cała i mało atrakcyjna zabudowa wsi powstała w ostatnich kilkudziesięciu latach, więc mało kto się tutaj zatrzymuje na dłuższy postój, rozglądając się raczej za sklepem lub jakimś barem. Warto jednak zatrzymać się i rozejrzeć po terenie otaczającym kościół, gdzie w głębi znajduje się drewniany XVI-to wieczny niewielki kościółek, a obok dom rezydencjalny cystersów ze Szczyrzyca i stara plebania.

Wnętrze współczesnego kościoła, oglądane z zamkniętego zwykle przedsionka, jest surowe i wyjątkowo puste. Zwraca jednak uwagę wielki ołtarz z umieszczonym w nim obrazem Matki Bożej Śnieżnej, zwanej też Matką Bożą Różańcową, otoczony gablotami z kilkudziesięcioma wotami. 



Obraz, który od XVII wieku nierozerwalnie związany jest z dziejami Jodłownika, jest dość wierną, chociaż niebezpośrednią wykonaną kopią, ikony Matki Bożej z bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie. Do 1988 roku znajdował się w ołtarzu, istniejącego do dzisiaj obok nowej świątyni, drewnianego kościółka zbudowanego w 1585 roku przez właściciela dóbr jodłownickich Przecława Niewiarowskiego. Obraz ten powstał, najprawdopodobniej na początku XVII wieku w klasztorze Dominikanów w Krakowie, lub też na zamówienie ojców dominikanów i jest kopią płótna znajdującego się w przyklasztornym kościele pod wezwaniem Świętej Trójcy. Krakowski obraz jest on jedną z pierwszych kopii średniowiecznej bizantyjskiej ikony Matki Bożej Śnieżnej, wykonanych za zgodą papieża Piusa V około 1566 roku i w 1598 roku, który trafił do dominikanów dzięki staraniom biskupa łuckiego Bernarda Maciejowskiego i za protekcją papieża Klemensa VIII, który jeszcze jako nuncjusz papieski w latach 1588-89 przebywał na Śląsku i w Polsce.

Jak to się stało, że wykonana w pierwszej połowie XVII wieku kopia krakowskiego obrazu, uważanego od samego początku za cudowny i pomocny w najtrudniejszych chwilach dziejów Polski, tak bliska w swym wyrazie i symbolice oryginałowi z bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie, trafiła do niewielkiej zagubionej wśród karpackich wzgórz wioski, a wraz z nim kilka wspaniałych dzieł sztuki sakralnej? Odpowiedzi udziela historia, a także legendy, związana z tą miejscowością.

Jodłownik

Historia Jodłownika i tutejszej parafii związana jest z rodem Niewiarowskich z Niewiarowa herbu Półkozic, którzy w 1531 roku zakupili wisie Jodłownik Kostrza, Ryje i Markuszową  od Jakuba Lubomirskiego. Pół wieku później, w 1585 roku, ostatni z rodu kawaler maltański Przecław Piotr Niewiarowski ufundował drewniany kościół w Jodłowniku pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Panny.

Nie mając potomków nie ukrywał zamiaru przekazania swoich dób na rzecz kościoła. Był dobroczyńcą krakowskich dominikanów, chociaż za sąsiadów miał zakon cystersów w Szczyrzycu, którzy ze względu na bliskość swojego klasztoru bardzo liczyli na przejęcie Jodłownika.

Żeby uniknąć sporów i zawiści Przecław Niewiarowski spisał w 1595 roku, przed swoją śmiercią testament, w którym jego ostatnią wolą było przekazanie folwarku w Jodłowniku temu zakonowi, który na swój koszt wyprawi pogrzeb pochowa jego szczątki. Cystersi mieli bliżej niż dominikanie z Krakowa, więc spokojnie rozpoczęli przygotowania do pogrzebu. Jednak, gdy nadeszła noc, dominikanie pod osłoną ciemności wykradli zwłoki dobrodzieja, odprawili pogrzeb w Krakowie i pochowali dobroczyńcę na terenie swojego klasztoru. Jednak w spór o dobra Jodłownickie wmieszał się też brat zmarłego Jan Niewiarowski, który zamknął kościół i nie wpuścił do niego nawet wizytacji diecezjalnej, jaka miała miejsce na terenie parafii w Skrzydlnej i Szczyrzycu w latach 1596 – 1598 Ostatecznie krakowscy dominikanie wprowadzili się do Jodłownika i tak przez prawie 200 lat zarządzali folwarkiem swojego donatora.

Oprócz Jodłownika krakowscy dominikanie na początku XVII wieku mieli w tej okolicy pochodzące z darowizn folwarki w Kasinie, Rupniowie i Wolicy. W następnych latach, kierując się chęcią utworzenia pewnej większej całości, zakupili leżące miedzy nimi dobra w Lipiu, Krasnem, Sadku i Stróżach. W ten sposób powstał kompleks 8 folwarków klasztornych mających co najmniej 20 łanów, czyli około160 ha, gruntów ornych, 6 młynów i 2 browary, gdzie pracowało ponad 120 kmieci i zagrodników wraz ze swoimi rodzinami.

Jodłownik leżał pośrodku tego dominikańskiego kompleksu rolnego i tym samym kościół ufundowany przez Niewarowskiego, a teraz będący we władaniu dominikanów musiał być znaczącym obiektem sakralnym i zakonnicy dołożyli starań, żeby jego wyposażenie dorównywało znaczeniu tego miejsca. W XVII wieku sprowadzili do kościoła pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Panny Marii obraz Matki Bożej Różańcowej będący kopią cudownego i słynącego łaskami i cudami obrazu Matki Bożej, jaki czczony był w kościele pod wezwaniem Świętej Trójcy w klasztorze dominikanów w Krakowie. Umieszczony w głównym ołtarzu został nazwany Matką Bożą Jodłownicką. Przy kościele powstało Bractwo Różańcowe, którego księga założona została w 1731 roku.

W II połowie XVIII wieku przez kilkanaście lat majątkiem tym zarządzał Stanisław Śląski, teolog i wykładowca w studium dominikańskim w Krakowie. Był bardzo dobrym gospodarzem, co miało wpływ na rozwój okolicy. Doposażył również kościół o nowy ołtarz główny i dwa ołtarza boczne. 

W 1772 roku dobra dominikańskie znalazły się w zaborze austriackim, ale dopiero w 1784 r. rząd austriacki w ramach tak zwanej Reformy Józefińskiej skonfiskował majątek ziemski klasztoru. Stanisław Śląski jeszcze przez 4 lata, do końca życia, udzielał posługi kapłańskiej w Jodłowniku. Pochowany został w klasztorze cystersów w Szczyrzycu.

Wizerunek Matki Bożej Jodłownickiej musiał być otoczony szczególnym kultem, a mieszkańcy doznać wielu łask, bo jak podaję opracowany w 1959 roku przez Władysława Smolenia „Inwentarz kultu maryjnego w diecezji tarnowskiej”, podczas dokonanej w 1954 roku inwentaryzacji w Jodłowniku kościół miał przywilej sanktuarium maryjnego, a wokół obrazu Matki Bożej zawieszonych było 76 wotów. Z tego okresu zachował się srebrna sukienka nakładana na obraz i obecnie wystawiona jest w kruchcie starego kościoła. 

Tam też umieszczony został namalowany pod koniec XVI wieku obraz przedstawiający fundatora kościoła Przecława Piotra Niewiarowskiego, ubranego w tradycyjny strój szlachcica polskiego. 

Obraz Matki Bożej Jodłownickiej znajdował się w tym XVI-wiecznym kościele aż do 1987 roku, kiedy w uroczystej procesji razem z umieszczonymi w gablotach wotami, przeniesiony został do nowo wybudowanego kościoła. Jego miejsce zajął wizerunek Ofiarowanie Najświętszej Marii Panny; który wcześniej stanowił zasłonę w ołtarzu głównym.

Obraz Matki Bożej Jodłownickiej należy do wizerunków typu Matka Boża Śnieżna. Mimo, że zdaniem historyków sztuki i konserwatorów nie przedstawia on dużej wartości artystycznej, to twórca tej kopii, wykonanej na podstawie obrazu z krakowskiego klasztoru dominikanów, zadbał o wierne przekazanie symboliki i przesłania, jakie niesie w sobie wizerunek Matki Bożej Śnieżnej, której oryginał, jakim jest XII-wieczna bizantyjska ikona znajdująca się w Bazylice Matki Bożej Większej – Santa Maria Maggiore w Rzymie.

Wizerunki Matki Bożej Śnieżnej. Od Lewek:
Rzym bazylika Santa Maria Maggiore, Kraków kościół Świętej Trójcy, Jodłownik kościół Narodzenia NMP

Matka Boża Śnieżna

Zgodnie z przekazywaną tradycją w upalne lato w nocy z 4 na 5 sierpnia 352 roku na rzymskie wzgórze Eskwilin spadł śnieg. Wydarzenie to poprzedziły objawienia Najświętszej Maryi, która ukazała się patrycjuszowi Janowi, wieszcząc mu, iż zostanie ojcem długo oczekiwanego potomka, w zamian za ufundowanie świątyni na wzgórzu, które zostanie pokrytym białymi płatkami. Powiadomił o tym papieża Liberiusza, który w tym samym czasie miał podobny sen, uprzedzający prośbę Jana o zgodę na wybudowanie kościoła. Niedługo potem, w środku lata śnieg pokrył wzgórze Eskwilin. Wybudowanej w tym miejscu świątyni papież nadał tytuł Matki Bożej Śnieżnej i umieścił w niej ikonę przedstawiającą Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus, którą według tradycji miał namalować święty Łukasz Ewangelista. Na pamiątkę tego cudownego wydarzenia 5 sierpnia kościół katolicki obchodzi święto Matki Bożej Śnieżnej, ustanowione przez papieża Piusa V dopiero w 1568 roku, podczas którego z kopuły w kaplicy Matki Bożej zrzucane są płatki białych róż, symbolizujące łaski jakimi obdarzani są ludzie za wstawiennictwem Maryi.

Dzisiaj kościoła, który wybudował papież Liberiusz, już nie ma. Sto lat później na jego miejscu papież Sykstus III zbudował nową świątynię, która otrzymała miano bazyliki Matki Bożej Większej – Santa Maria Maggiore, dla upamiętnia ogłoszonego w 431 roku dogmatu o Bożym Macierzyństwie Maryi.

Kiedy pod koniec VI wieku, za pontyfikatu papieża Grzegorza I Wielkiego, Rzym zaatakowała epidemia dżumy, papież, wyniósłszy w Wielkanoc z bazyliki Święty Wizerunek Matki Bożej, dotarł z nim w procesji pod mauzoleum cesarza Hadriana. Usłyszawszy anielski chór wykonujący hymn maryjny: 

                                                                 Regina coeli, laetare, alleluia,
                                                            Quia quem meruisti portare, alleluia.
                                                                 Resurrexit sicut dixit, alleluia.
Królowo nieba, wesel się, alleluja.
Albowiem Ten, któregoś nosić zasłużyła, alleluja,
Zmartwychwstał, jak powiedział, alleluja,

papież odpowiedział:

Ora pro nobis Deum, alleluia.
Módl się za nami do Boga, alleluja.

Nad mauzoleum pojawił się archanioł Michał, który schował miecz do pochwy i zaraza zaczęła ustępować. Wtedy to papież nazwał wizerunek Madonny  „Salus Populi Romani” – Ocalenie Ludu Rzymskiego. Odtąd w czasach klęsk i niebezpieczeństw zaczęto ten obraz obnosić w procesji po ulicach Rzymu.  

Matka Boża Różańcowa

Przełomem w kulcie wizerunki Matki Bożej Śnieżnej był rok 1571, kiedy wielka flota turecka wyruszyła na Morze Śródziemne z zamiarem dalszego podboju Europy rozpoczętego w 1354 roku. Papież Pius V, wywodzący się z zakonu dominikanów, któremu bliska była tradycja modlitwy różańcowej propagowanej przez ten zakon, miał nakazać, aby wszystkie Bractwa Różańcowe odbywały procesje błagalne w intencji zwycięstwa.

Podczas prowadzonej przez papieża wielkiej błagalnej i pokutnej procesji różańcowej niesiono obraz Matki Bożej Śnieżnej z bazyliki Santa Maria Maggiore, do Rzymu dotarła wiadomość o odniesionym 7 października 1571 roku zwycięstwie Ligi Świętej nad flotą Imperium Osmańskiego w bitwie morskiej pod Lepanto (obecnie Nafpaktos). Papież przypisał tą odniesioną wiktorię orędownictwu Matki Bożej i skuteczności różańca. Kilka miesięcy później postanowił, by w rocznicę tego wydarzenia obchodzono wspomnienie Matki Bożej Zwycięskiej. Jego następca, Grzegorz XIII, w 1573 roku zmienił nazwę tego święta na Matki Bożej Różańcowej i polecił obchodzić je corocznie w pierwszą niedzielę października. Taki tytuł nadano też wizerunkowi Matki Bożej z bazyliki Santa Maria Maggiore. 

Dzisiaj na całym świecie kult Matki Bożej Śnieżnej, zwanej od końca XVI wieku Matką Bożą Różańcową, rozpowszechniony jest w tysiącach obrazów wzorowanych na jej rzymskim wizerunku.

W Polsce znajduje się ponad 300 obrazów czczonych jako cudowne lub łaskami słynące, wykonanych w XVII wieku, a kilka z nich, uważanych za najcenniejsze, pochodzi najprawdopodobniej z końca XVI wieku z pracowni rzymskich jezuitów, którzy w tym czasie mieli wyłączność na wykonywanie kopii tego obrazu. Decydującym czynnikiem rozwoju kultu był wstrząs wywołany zagrożeniem, a następnie zwycięstwem chocimskim przypisywanym wstawiennictwu Matki Bożej. Udział w rozwoju kultu Matki Bożej Śnieżnej mieli przede wszystkim jezuici i dominikanie, ale obrazy tego typu, których obecnie jest w Polsce ponad 700, spotyka się w kościołach pod opieką innych zakonów – franciszkanów, kanoników regularnych i karmelitów, także w wielu kościołach parafialnych. Jest czczona jako patronka kobiet oczekujących poczęcia, ludzi dotkniętych chorobami oczu, sportowców i turystów.

Ikona Matki Bożej Śnieżnej

Pierwotny obraz Matki Bożej Śnieżnej, który według tradycji miał się znajdować już w IV wieku w kościele na Eskwilinie, nie zachował się. Zastąpiła go pochodząca z XI-XII wieku. bizantyjska ikona, wystawiona obecnie w kaplicy dobudowanej na początku XVII wieku do bazyliki Santa Maria Maggiore. Legenda mówi, że krzyżowcy mieli przywieść do Rzymu  z Konstantynopola obraz Matki Bożej. Powiadomił o tym papieża Grzegorza II listownie patriarcha German, ale statek z tym cennym ładunkiem zatonął.. Po kilku dniach od tego zdarzenia, zgodnie z otrzymanym we śnie poleceniem, papież udał się nad brzeg Tybru. Kiedy zaczął modlitwę klęcząc nad brzegu rzeki, zanurzając ręce w wodzie, z fal rzeki wyłoniła się ikona i osiadła na papieskich rękach. 

Ikona przedstawia umieszczoną frontalnie Matkę Bożą, ubraną w maforion z krzyżem nad czołem i prawie dzisiaj już niewidoczną gwiazdą na prawym ramieniu. Prawą ręką obejmuje dzieciątko Jezus oparte na jej lewym przedramieniu. Widoczna prawa dłoń ozdobiona jest pierścieniem założonym na palec środkowy. Palec wskazujący i środkowy są lekko rozchylone W lewej dłoni trzyma chusteczkę.  Jezus, ubrany w purpurowy chiton ze złotymi asystkami i sandałkami na nogach, trzyma w lewej ręce księgę Ewangelii, prawą ręką błogosławi mając wyciągnięte palce wskazujący i środkowy oraz złączone i zwinięte pozostałe. Nimby nad głowami Maryi i Chrystusa wykonane z ciemnego złota, a na otaczającym głowę Jezusa namalowany symbol krzyża. .Po obu stronach głowy Matki Bożej widnieją litery greckie MΡ i ΘỸ, które są skrótem od słów „ΜΗΤΗΡ ΘΕΟΥ (Meter Theou) – Matka Boga.

Popularnie uważa się, że wizerunek Matki Bożej Śnieżnej jest bizantyńskim typem ikony Panagia Hodegetria. Nie jest jednak zgodne z teologiczną interpretacją tego typu przedstawienia Matki Bożej z Jezusem. Najbardziej rozpoznawalnym i charakterystycznym elementem wizerunku w tym typie ikony jest gest dłoni Maryi wskazujący na Dzieciątko, stąd zresztą greckie określenie Hodegetria, czyli „Wskazująca Drogę”. Powszechnie rozumie się to z jednej strony jako wskazanie na Chrystusa jako cel, czyli drogi ku Niemu, z drugiej zaś, że to sam Chrystus jest, jak to o sobie mówi w Ewangelii, Drogą, Prawdą i Życiem. Tymczasem w przedstawieniu Madonny Śnieżnej nie ma gestu ręki wskazującego na Dzieciątko, lecz obie ręce są skrzyżowane podtrzymując Dzieciątko. Taki układ rąk Matki Bożej nie posiada analogii wczesnochrześcijańskich, ani też bizantyńskich. Teologiczna wymowa odnosi się do dwóch dogmatów sformułowanych na soborach w Efezie w 431 roku, oraz Chalcedonie w 451 roku: Maria jest Matką Boga oraz Jej Syn „błogosławiony owoc Jej łona” jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, stawia Jezusa w tej ikonie, mimo niecentralnego usytuowania jego postaci, na pierwszym planie, który z okresu niemowlęctwa (ikona Eleusis) i wczesnego dzieciństwa (ikona Hodegetria) jest gotów do przekazania nam swojego przesłania, co podkreśla trzymana w ręku księga Ewangelii. Najprawdopodobniej ta ikona Matki Bożej Śnieżnej stała się wzorem dla późnoromańskich i gotyckich przedstawień Matki Bożej w Majestacie (Maesta) nazywanej też Matką Bożą Tronującą, przedstawiającą Matkę Bożą siedzącą na tronie z Jezusem trzymającym zwój papieru.

Charakterystycznym elementem przedstawienia Matki Bożej Śnieżnej są palce prawej dłoni Maryi i Jezusa. Wyprostowane dwa palce oznaczają unię hipostatyczną dwóch natur Jezusa Chrystusa – Boskiej i ludzkiej i podwójne narodzenie Chrystusa (raz z Ojca bez matki i drugi raz z Matki bez ojca). Złączone trzy pozostałe palce symbolizują jedność Trójcy Świętej. Pierścień na palcu Maryi oraz trzymana w lewej dłoni chustka – mappula, a w terminologii bizantyjskiej encheirion, będące w starożytności artefaktami najwyższych dostojników rzymskich, podkreślają wysokie znaczenie Maryi jako Matki Jezusa. Pewną ciekawostką jest późniejsza, ludowa już interpretacja, nazywająca chustkę trzymaną przez Matkę „sysakiem”, będącym kawałkiem tkaniny, którym owinięta jest kostka cukru i podawana dzieciom do ssania. Złota gwiazda na ramieniu, już prawie niewidoczna na rzymskim wizerunku, jest znakiem dziewictwa Maryi przed, w trakcie i po narodzeniu Chrystusa, a przypomina też, że jest Ona Gwiazdą Zaranną – Jutrzenką i Gwiazdą Morza, Królową Nieba. Krzyż umieszczony na maforionie nad czołem Marii oznacza, że jest Matką Zbawiciela, która towarzyszyła Mu aż do męczeńskiej śmierci na krzyżu.

Matka Boża Różańcowa – Madonna Zwycięska

Do najbardziej znanych w Polsce kopii rzymskiego wizerunku należy obraz Matki Bożej Różańcowej znajdujący się w bocznej kaplicy kościoła pod wezwaniem Świętej Trójcy u krakowskich dominikanów, będący wierną kopię starożytnego rzymskiego pierwowzoru. 

Po umieszczeniu obrazu w kaplicy kościoła Świętej Trójcy w Krakowie obie postacie przykryte zostały metalową sukienką. Maforion Matki Bożej jest złoty, zdobiony liliami andegaweńskimi, suknia srebrna, zaś złoty chiton Chrystusa zdobiony jest wzorem w kształcie rybiej łuski. Na głowach umieszczone są korony zamknięte, zdobione szlachetnymi kamieniami i zakończone kołpaczkami z krzyżami. Tło stanowi srebrna blacha, zdobiona renesansową kratą.

Krakowski obraz jest jedną z pierwszych kopii średniowiecznej bizantyjskiej ikony Matki Bożej Śnieżnej, wykonanych za zgodą papieża Piusa V około 1566 roku na prośbę generała zakonu jezuitów Franciszka Borgiasza. Obraz ufundowała matka Stanisława Kostki i ofiarowała synowi odbywającemu nowicjat w zakonie jezuitów. Początkowo obraz znajdował się w celi Stanisława Kostki, w kolegium jezuickim na Kwirynale w Rzymie, gdzie ciężko chory zmarł w 1568 roku. Pochowany został w kościele świętego Andrzeja na Kwirynale a Franciszek Borgiasz SJ zezwolił na oddawanie czci przyszłemu świętemu. Przy grobie umieszczono obraz Matki Bożej z jego celi, który poświecił i obdarzył licznymi odpustami Papież Klemens VIII.  W 1597 roku jezuici, za protekcją papieża, przekazali obraz biskupowi łuckiemu Bernardowi Maciejowskiemu, szkolnemu koledze świętego Stanisława Kostki, który przekazał go rok później klasztorowi dominikanów w Krakowie, gdzie wystawiony został w przyklasztornym kościele pod wezwaniem Świętej Trójcy.

Obraz szybko zasłynął cudownymi zdarzeniami i otoczyła go cześć wiernych. W 1600 r. w czasie szalejącej w Krakowie zarazy noszono go w procesji po mieście, ocalenie miasta przypisywano wstawiennictwu Matki Bożej w tym obrazie. W 1601 roku w procesji, w której brali udział wszyscy mieszkańcy Krakowa, na Rynku obraz nazwany „Różańcowym” został przekazany bractwu różańcowemu działającemu przy dominikańskim kościele pod wezwaniem Świętej Trójcy. Odtąd corocznie urządzano cztery procesje: w Boże Ciało i w Oktawę, na Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny i na Matkę Bożą Różańcową, zwłaszcza w przełomowych momentach dla bytu kraju i narodu.

3 października 1621 r., gdy na przeciw 400 tysięcznej armii tureckiej stanęło pod Chocimiem tylko 75 tys. żołnierzy, odprawiono wielką procesję różańcową z cudownym obrazem. Kilka dni później podpisany został korzystny dla strony polskiej układ pokojowy, który przypisywano wstawiennictwu Matki Bożej. Tak pisał o tym dominikanin ojciec Sadok Wincenty Fereriusz Barącz:
„Podczas wielkiej trwogi z powodu niepomyślnych wieści z obozu pod Chocimem w niedzielę dnia 3 października 1621 roku z wielką okazałością odprawiła się processya z wizerunkiem cudownym Matki Najświętszej Różańcowej. Wyruszyły wszystkie Bractwa kościelne, Duchowieństwo świeckie i zakonne. Biskup Marcin Szyszkowski celebrował, wielkorządca Krakowski Stanisław Witowski prowadził go. Z obu zaś boków Duchowieństwa postępowało do 300 par mężczyzn i kobiet z gorejącemi świecami. Obraz ten niesiony przez uczniów Akademii, gdy się ukazał przed kościołem, odezwały się dzwony z wieżyc, i huk dział rozległ się z baszt i bram miasta, a śpiewy błagalne ludu unosiły się ku niebu, skąd pożądana przybyła pomoc, gdy w cztery dni potem stanęły chocimskie traktaty, i wojna szczęśliwie zakończyła się.”
Na prośbę króla i prymasa Polski papież Grzegorz XV ogłosił 10 października świętem dziękczynienia za zwycięstwo nad Turkami, a obraz otrzymał tytuł Madonny Zwycięskiej.

W drugiej połowie XVII wieku wybudowano Kaplicę Różańcową, w miejscu wcześniejszej XV-wiecznej kaplicy Zwiastowania i umieszczono w niej obraz Matki Bożej Różańcowej. 

Podczas I wojny światowej rozpoczęto starania o koronację cudownego wizerunku; odbyła się ona 2 października 1921 r. pod przewodnictwem biskupa krakowskiego Adama Sapiehy.

wtorek, 9 stycznia 2024

30. Castrum i Zielony Wieloryb


Na trasie Beskidzkiej Drogi świętego Jakuba, między Pasierbcem a Jodłownikiem, stoi wielka samotna góra Kostrza, której stożkowy kształt o stromych stokach budzi respekt zbliżających się do niej wędrowców, chociaż mając wysokość 725 metrów n.p.m. zalicza się do niższych gór Beskidu Wyspowego. Położona na północnych obrzeżach Beskidu Wyspowego wyróżnia się jednak swoją charakterystyczną, "wyspową" sylwetką i wraz z otaczającymi ją niższymi wzniesieniami, nazywana też jest "miniaturą Beskidu Wyspowego". 

Jest cała porośnięta mieszanym jodłowo – bukowym lasem, a jej wydłużona sylwetka, widoczna od południowej i północnej strony, została nazwana przez tutejszych mieszkańców „Zielonym Wielorybem”, a nazwę Kostrza wywodzą od łacińskiego Castrum, oznaczającego zamczysko.

Szlak Beskidzkiej Drogi świętego Jakuba przezornie omija górę Kostrzę szerokim łukiem, by oszczędzić wędrowcom trudu wspinania się na jej wierzchołek ścieżką wyznaczoną przez zielony szlak turystyczny, ale dokłada około 2 kilometry drogi, prowadząc przez pola i zabudowania położone u jej podnóża, od południowej strony.


Można też ominąć strome podejście i zejścia z wierzchołka tej góry i nie dokładać tych 2 kilometrów poprowadzonych w dużej części asfaltową drogą i przejść wygodną, chociaż nieoznakowaną leśną drogą poprowadzoną w dolnej części południowego stoku tej góry. Zamiast wędrówki po asfalcie, między polami i budującymi się nowymi domami, droga ta o szutrowej nawierzchni prowadzi przez piękny las z bogatym kwiecistym poszyciem, obok leśnego jeziorka, przy którym można zatrzymać się na odpoczynek.  

Droga rozpoczyna się przy wejściu w las, gdzie Beskidzka Droga świętego Jakuba wraz z zielonym szlakiem turystycznym skręca w lewo. Niewiele ponad półgodzinna wędrówka tą wygodna droga leśną doprowadza na drugą stronę Kostrzy, na jej zachodni stok, gdzie łączy się z wyznakowaną Beskidzką Drogą świętego Jakuba, która dalej przez las, a potem przez pola, prowadzi w kierunku Jodłownika. 





Lasy kostrzańskie mają status Specjalnego Obszaru Ochrony Siedlisk w ramach sieci Natura 2000. Tu także rośnie największy w Beskidzie Wyspowym drzewostan jaworowy i klonowo-lipowy, oraz wspaniałe okazy ponad stuletnich buków. Wśród krzewów uwagę zwraca ostrokrzew kolczasty. 

Ostrokrzew kolczasty

W runie leśnym w okresie wiosennym i z początkiem lata kwitnie lilia złotogłów, przytulia wonna, czosnek niedźwiedzi, firletka poszarpana, gajowiec żółty, szczawik zajęczy, kopytnik pospolity, pierwiosnka wyniosła, prosienicznik szorstki i „nocna panna”, czyli miesiącznica trwała, której kwiaty wieczorem intensywnie pachną, natomiast późną jesienią zdobią ją srebrzyste podłużne owocniki zwane „judaszowymi srebrnikami”

Lilia złotogłów

Przytulina wonna

Czosnek niedźwiedzi

Firletka poszarpana

Gajowiec żółty

Szczawik zajęczy

Kopytnik pospolity

Pierwiosnka wyniosła

Prosienicznik szorstki

Miesiącznica trwała - kwiaty

Miesiącznica trwała - owocniki

Położone w środku lasu jeziorko wygląda bardzo naturalnie, ale jest ono sztucznie stworzone przez Lasy Państwowe, jako jeden z kilku znajdujących się w lasach Kostrzy zbiorników wodnych zbudowanych w ramach projektu „Małej retencji górskiej”. Powstało w miejscu młaki w naturalnym zapadlisku terenu i po niewielkich pracach terenowych utworzył się bardzo malowniczy i wyglądający bardzo tajemniczo zbiornik wodny. Spełnia on kilka ważnych funkcji takich jak retencja wody w lesie, rezerwuar wody w razie pożarów, wodopój dla leśnych ssaków, miejsce lęgu ptaków, środowisko życia płazów, regeneracja mokradeł, wzrost wilgotności powietrza i ściółki leśnej. W stawach żyją m.in. płazy: kumak górski i traszka karpacka, traszka grzebieniasta, żaba trawna i wodna. Mimo że drogą obok jeziorka nie prowadzi żaden wyznakowany szlak, Lasy Państwowe urządziły przy nim miejsce wypoczynkowe oraz ustawiły tablicę informacyjną.


Góry i lasy zawsze kryją tajemnicze legendy, które często tłumaczą nazwy miejsc i inne zjawiska. Nie inaczej jest także z Kostrzą. Tak pisze i niej historyk i podróżnik Dariusz Gacek, autor przewodnika „Beskid Wyspowy”:

„Niegdyś na tej górze piętrzyło się wielkie i bogate zamczysko. Prowadziły do niego liczne trakty, mosty zwodzone. Potężne mury okalały zamczysko, wyposażone w liczne baszty i wieże. Niezliczone skarby kryły się w jego wnętrzu, bowiem pan rezydujący na zamku był niezwykle bogaty, ale jego bogactwa pochodziły przede wszystkim z wyzysku okolicznej ludności. Jego poddani pracowali w pocie czoła od świtu do nocy, aby sprostać jego wymaganiom, coraz to nowym podatkom i daninom. Ludzie przymierali z głodu i wycieńczenia, ale pan nie przejmował się tym, tylko liczył dukaty, których przybywało mu w skarbcu co roku. Pan Bóg długo znosił tę sytuację, licząc na to, że włodarz zmieni się i będzie łaskawszy dla swoich poddanych. Wreszcie miarka się przebrała i za sprawą boskiej ingerencji cała okazała siedziba, razem z jej okrutnym panem, zapadła się pod ziemię, a została po niej tylko wielka przepaść. Jednak w każdej legendzie jest ziarnko prawdy, więc może trzeba poszukać zapadniętego niegdyś zamczyska pośród okazałych buków i jaworów Nazwę Kostrza, wywodzi się właśnie od łacińskiego Castrum, oznaczającego zamczysko!

A co łączy Kostrzę, zamczysko, złego pana i wielką przepaść? To mały Janek, jak opowiadają starzy ludzie, mieszkający u podnóża zalesionej góry. Otóż mały chłopiec, wiejski pastuszek, bardzo chciał chociaż raz w życiu zobaczyć wielką rybę, tak wielką jak góra. Prosił o to gorąco Pana Boga, pasąc swoją krowę. Pewnego dnia wśród szumu drzew, usłyszał inny szum. Tak, to był szum wody, na początku bardzo słaby, a potem stał się coraz głośniejszy i głośniejszy. Wreszcie zdezorientowany Janek odwrócił się i skamieniał z wrażenia. Ale wcześniej ujrzał ogromną jak góra falę, a na fali unoszącego się ogromnego wieloryba. Na szczęście na drodze wielkiej fali stanęła przepaść po zamczysku, tam woda znalazła swoje ujście. A wieloryb? Co stało się z wielorybem? Przykrył swoim wielkim cielskiem przepaść wypełnioną wodą, zamarł i skamieniał. A potem zaczął porastać mchem, trawami, wreszcie drzewami, aż zmienił się w wielkiego Zielonego Wieloryba Tak właśnie powstała Kostrza i kraina pod wielkim zielonym wielorybem.”

Wędrowiec, dla którego wędrówka po górach nie jest żadnym problemem może ten odcinek drogi pokonać zielonym szlakiem prowadzącym przez wierzchołek góry i obok utworzonego w 2001 roku na północnych zboczach „wyspy” rezerwatu „Kostrza”, obejmującego 38,56 ha powierzchni. Znajdziemy tu siedlisko rzadkiej paproci – języcznika zwyczajnego. Ze względu na swoje długie, dochodzące nawet do kilkudziesięciu centymetrów liście, zwaną „językiem jelenim”. Szlak prowadzi też obok najstarszego w tutejszym lesie buka, liczącego blisko 200 lat i nazwanego „Pan Buk”, który niestety zniszczony został uderzeniem pioruna i pozostał tylko  pień mający 5,5 metra obwodu. Na  szczycie można dostrzec pozostałości jakiegoś obiektu zbudowanego ręką ludzką, zwanego przez tutejszych mieszkańców "Piwniczyskami", którą wiązano z legendą o dawnym castrum. Sondażowe badania archeologiczne wykonane przez profesora Żakiego z Krakowa nie przyniosły jednak ciekawszych znalezisk i potwierdzenia tej teorii.



U podnóża góry, po zejściu ze szczytu, znajduje się miejsce odpoczynku: wiata, ławki, ujęcie wody źródlanej o nazwie. „Zimna Woda”, oraz tablica informacyjna rezerwatu. Dalej zielony szlak prowadzi szerokim płajem i po 100 metrach dołącza do niego Beskidzka Droga świętego Jakuba.