sobota, 11 listopada 2023

24. Pogrzebana osada


Przejście Beskidzką Drogą świętego Jakuba z Limanowej przez wznoszący się nad tym miastem masyw Łysej Góry, mający wysokość 785 metrów nad poziom morza to prawdziwa górska wędrówka. Stroma kamienista ścieżka ostro wspina się na znajdujące się poniżej szczytu wypłaszczenie. 



Na jej zachodnim ramieniu, zwanym Miejską Górą (716 m n.p.m.), będącą jednym z najpiękniejszych miejsc widokowych, wzniesiono w 1999 roku monumentalny krzyż milenijny. Stalowy krzyż o wysokości 37 metrów i rozpiętości ramion 13 metrów stoi na 9-cio metrowej betonowej podstawie z tarasem widokowym, pod którym znajduje się kaplica z kopią limanowskiej Piety. 


Można też wędrować wygodniejszą i bardziej łagodną leśną drogą, która u podnóża Łysej Góry odchodzi z ulicy Kasprowicza i wraz z usytuowanymi wzdłuż niej stacjami Drogi Krzyżowej, przecinając po drodze, między XII a XIII stacją, szlak Beskidzkiej Drogi świętego Jakuba, dochodzi na Miejską Górę. 





Krzyż na Miejskiej Górze nie jest jedynym jaki znajduje się nad Limanową. Na południowo-zachodnim ramieniu Łysej Góry, na wysokości około 740 m n.p.m. nad starym kamieniołomem, z którego wydobywano kamień na budowę bazyliki w Limanowej, stoi ukryty wśród lasu betonowy krzyż o wysokości 15 metrów, nazywany Starym Krzyżem, wybudowany w latach 60-tych XX wieku, stojącego w  miejscu dawnego drewnianego krzyża, o istnieniu którego wspominają informacje już w XIX wieku. Prowadzi do niego żółty szlak okrężny łączący Drogę Krzyżową, Łysą Górę i Miejską Górą. 

Zastanawiać może tak dużo uświęconych miejsc na tak niewielkim, zalesionym i niezamieszkałym terenie: krzyż na Łysej Górze, Krzyż na Miejskiej Górze i zbudowana miedzy nimi Droga Krzyżowa. Miejscowi ludzie utożsamiają to z opowiadaną o tym terenie dawną legendą.  

W dawnych czasach, kiedy w dolinach nie było żadnych osad, bo ludzie bali się napadów, rabunków i najazdu obcych wojsk, osiedlano się wysoko nad doliną, chronieni stromymi stokami gór. Tak też było tutaj. Nie było jeszcze wioski Mordarki leżącej dzisiaj u podnóża Łysej Góry, nie było też Limanowej, bo ta powstała wiele wieków później. 

Przy niebieskim szlaku prowadzącym z Limanowej, którym również przebiega Beskidzka Droga świętego Jakuba, miedzy Łysą Górą i Miejską Górą jest wypłaszczenie zwane przez miejscowych Kościelisko, a tuż obok niego miejsce o nazwie Karczmisko. Prowadzone badania archeologiczne potwierdziły, że w tym miejscu znajdowała się osada. Osada była duża, miała wiele domów, kościół i karczmę. Poniżej doliną biegła droga kupiecka z Kotliny Sądeckiej w kierunku Szczyrzyca i Dobczyc, więc ludziom w tej osadzie musiało się dobrze powodzić, bo na handlu z kupcami można było dobrze zarobić. Jak to zwykle bywa, gdy przybywa pieniędzy i życie staje się łatwiejsze, to zaczyna zapominać się o Bogu i coraz częściej, zamiast do kościoła na mszę świętą, ludzie zaczęli zachodzić do karczmy. Długo trwała ta „obraza boska”, aż w końcu miarka się przebrała.

Pewnego dnia, podczas gdy kilkunastu pobożnych ludzi modliło się w kościółku, w karczmie biesiadowali najwięksi rozpustnicy w okolicy. Jeden z nich zaproponował, żeby iść do kościoła i zobaczyć co też ksiądz popija ze złotego kielicha. Gdy pijana zgraja wdarła się do świątyni, rozgniewany Bóg sprawił, że osada razem z kościołem i karczmą zapadła się głęboko pod ziemię. Modlący się ludzie spotkali się z świętym Piotrem u bram nieba, rozpustnicy zaś ujrzeli piekielne wrota.

Podobno przez długie lata kaplicę upamiętniał krzyż wyrastający wprost spod ziemi, ale szatan dalej przebywał na szczycie Łysej Góry, roznosząc zło po okolicy. Pewnego dnia do młodego pasterza, który wypasał w pobliżu owce, przyszedł nieznany mu mężczyzna z pytaniem, czy nie boi się chodzić sam po tym lesie. Nakłonił młodzieńca, żeby zamknął oczy i szedł za jego głosem. Pasterz nie podejrzewał z kim ma do czynienia i poddał się propozycji, chcą udowodnić jak dobrze zna ten las. W pewnej chwili potknął się o wystający z ziemi krzyż, zaklął szpetnie i w tym momencie wraz z nim zapadł się pod ziemię tak, jak niegdyś wioska, kościół i karczma.

Nikt tutaj nie chciał znowu zamieszkać, więc wiele lat później dla odstraszenia złych duchów na zboczu Łysej Góry, między zaginioną osadą a wioską Mordarka i powstającym miastem o nazwie Limanowa postawiono duży drewniany krzyż. Nie wszyscy jednak wierzyli w te dawne opowieści i zaczęli budować nowe domy w górach, ale przezornie w pewnej odległości w siodle między Łysą Góra i Sałaszem Zachodnim, a ponieważ strzeżonego Pan Bóg strzeże, więc miedzy domami pobudowali kapliczki. 




Znalazł się jednak śmiałek i na szczycie Łysej Góry zbudował nową karczmę, o której bogobojni mieszkańcy z doliny mówią, że chyba sam szatan dał dutki na jej budowę i trzyma tam straż, bo jak to możliwe, żeby na szczycie tak wielkiej góry mogły być hodowane pstrągi. 






Mieszkańcy Limanowej widząc, że w mieście coraz więcej ludzi ulega grzesznym pokusom, postanowili wzmocnić ochronę swego miasta przed działaniem złych mocy i w 1999 roku na Miejskiej Górze zbudowano wielki krzyż, a dziesięć lat później wzdłuż leśnej drogi prowadzącej od granicy miasta, przez teren pogrzebanej osady, postawiono piętnaście kapliczek Drogi Krzyżowej.

Tak o pogrzebanym mieście opowiedzieli mi mieszkający przy ulicy Leśnej gospodarze u których zatrzymałem się na noc wędrując Beskidzką Drogą świętego Jakuba. Jak też mnie zapewniono, że jeśli chcę się przekonać o prawdziwości podania powinienem w samo południe w Boże Ciało pójść na Kościelisko i przyłożyć ucho do ziemi, a usłyszę bijące dzwony.

1 komentarz: