Ta opowieść jest trochę inna, moja
bardzo osobista. Bo to moje góry, po których mając 13 lat dokonałem pierwszej
samotnej, jednodniowej wędrówki na Przehybę.
Beskidzka Droga Świętego Jakuba stanowi
wyzwanie dla pielgrzymów przyzwyczajonych do wędrowania po nizinnych, lub co
najwyżej, pagórkowatych terenach. Inny świat, ale także inni ludzie.
Ukształtowani przez trudne warunki codziennego życia, ciężką pracę, widzą i odczuwają
mocniej niż mieszkający na nizinach obecność Boga, bo.. „W górach bliżej do Boga”.
W rozrzuconych po stokach górskich pojedynczych domach, czy niewielkich osadach, ludzie witają wędrowców słowami „Szczęść Boże”, a żegnając mówią „Z Bogiem”. To
jakby inna Polska. I jest inna, na dodatek bardzo mocno katolicka.
Chrześcijaństwo weszło na tereny
dzisiejszej Małopolski, ówczesnego Księstwa Wiślan, już w IX w., z Księstwa
Wielkomorawskiego, za sprawą św. Cyryla i św. Metodego, blisko sto lat
wcześniej od oficjalnej daty chrztu Polski. Dopiero na początku XI w. Bolesław
Chrobry podbił te tereny i przyłączył do swego księstwa, nazywając je
Nowopolską (stad późniejsza nazwa Małopolska). Od drugiej połowy XIII w. na tereny Małopolski,
spustoszone po najazdach tatarskich, zaczęli napływać nowi osadnicy polscy,
niemieccy i czescy. W trudno dostępnych terenach górskich pozostali rdzenni
mieszkańcy tych terenów. W miastach i wsiach położonych w dolinach i kotlinach
górskich wymieszali się ze stale napływającą z zewnątrz ludnością, ale w
osadach położonych wysoko w górach żyją do dzisiaj ich potomkowie, nazywani popularnie
góralami.
Piwowarówka
Pierwszą z niewielkich osad górskich, nazywanych
przysiółkami, w której mieszkają potomkowie rdzennej ludności z tych terenów, przez którą przebiega Beskidzka Droga Świętego Jakuba, jest Piwowarówka,
administracyjnie należąca do gminy Piwniczna.
Nazwa przyjęła się od nazwiska rodziny Piwowar, która od ponad stu lat tutaj
mieszka, gospodarząc na tym pradawnym skrawku ojcowizny, położonym wysoko,
kilkaset metrów nad Piwniczną i Popradem.
Obok, przycupniętych blisko siebie
kilku domostw, znajduje się duża murowana kaplica pod wezwaniem św. Antoniego
Padewskiego, wybudowana w 1908 r. przez Stanisława Piwowara i jego syna
Wiktora, przy pomocy i ofierze „dobrych ludzi”.
Nie jest to ot taka zwykła kaplica, bo wewnątrz, we wnęce za obrazem św.
Antoniego, znajduje się relikwiarz tego świętego. Od tego czasu wiele się zmieniło,
domy rozbudowały się, obejścia wyporządniały, wybudowano dróżkę do przysiółka,
lecz ludzie nie zmienili się.
Majówka „Blizy Nieba”
Pewnej majowej niedzieli wędrowałem z
grupą pielgrzymów z Litmanovej do Piwnicznej, a w następnych dniach dalej, aż
do Myślenic. Do Piwowarówki przyszedłem pierwszy i zastukałem do drzwi domu, w
którym mieszkał opiekun kaplicy św. Antoniego.
- Szczęść Boże!,
- Pochwalony Jezus Chrystus!,
- Macie może zsiadłe mleko ?
- A coby nie, jest.
- Jest na trzydziestu pielgrzymów, idą
powoli za mną.
- A dokąd idziecie?
- Dzisiaj do Piwnicznej, a potem aż do
Myślenic.
- To dam duży garnek, ale mam tylko siedem kubków.
- Dziękuję, damy radę.
Po chwili na drewnianym stole przed
kaplicą pojawił się gar ze zsiadłym mlekiem i kubki w koszyku. Gospodarz,
odświętnie ubrany, powiedział:
- Jak wypijecie, to postaw garnek i
kubki na ławce koło drzwi. Pies cię polubił, wiec nie ma problemu.
- Ile płacę?
- Przyjdźcie na majówkę na Kijanki
[przysiółek przy szlaku, poniżej Piwowarówki i podziękujcie Matce Bożej.
Otworzę wam kaplicę, zamknij potem i klucz powieś na haku koło drzwi. Ja już
idę na majówkę. Szczęść Boże!,
- Boże prowadź!
Wypiliśmy mleko i poszliśmy na majówkę
„Blizy Nieba”, na Kijanki. A nie była to taka zwykła półgodzinna. Najpierw była
msza odprawiona przez proboszcza z Piwnicznej, ze śpiewami górali z zespołu
Dolina Popradu, potem nabożeństwo do Matki Bożej, a potem … poczęstunek
przygotowany przez mieszkańców Kijanek oraz proboszcza parafii Narodzenia
Najświętszej Maryi Panny w Piwnicznej. Było też ognisko, muzyka i wspólne śpiewanie.
Od wielu lat, z inicjatywy tutejszego
proboszcza, z wielkim wsparciem mieszkańców całej gminy Piwniczna, w każdą
niedzielę maja przy kapliczkach w przysiółkach gminy, rozrzuconych na stokach
Beskidu Sądeckiego, odbywają się uroczyste majówki pod nazwą „Blizy Nieba”,
które można porównać do lokalnych fiest, jakie czasami napotyka się, wędrując Drogami
św. Jakuba przez Hiszpanię.
Przysiółki
Przysiółki powstawały w dwojaki sposób. Początkowo, najczęściej były to osiedla zarębne, z zimowymi zagrodami dla owiec lub bydła,
które z czasem przekształciły się w trwale zamieszkiwane osiedla. W późniejszym
czasie, na przełomie XVIII i XIX wieku, gdy miało miejsce znaczne przeludnienie
wsi, zabudowa przysiółkowa tworzyła się w oparciu o podział łanów leśnych na
mniejsze części, na których wznoszono kolejne osiedla. Przysiółki zamieszkiwali
najczęściej potomkowie pierwszych osadników, wywodzących się często z ludności
autochtonicznej, powiązani ze sobą pokrewieństwem, a często również
współwłasnością gruntów.
Cytaty o górach
To już zakończenie opowieści, więc pozwolę
sobie dołączyć kilka cytatów ludzi mocno związanych z górami.
św. Jana Pawła II:
"Góry są wyrazistym symbolem
wędrówki ducha, powołanego, aby wznosić się z ziemi ku niebu, ku spotkaniu z
Bogiem."
ksiądz Józef Tischner:
„Z góry, moi kochani, świat wyglądo
inacyj. Poźryjcie blizyj. Ciągnom sie pola, przymglone troche, jako wstązki. A
między polami przysiadły wsie. We wsiach ludzkie chałupy. Casym błyśnie jakosi
wieza z kościołów. Boski świat! I poźryj-ze blizyj: cy widzis hań na dole tom
swojom markotność, swoje domierzynie? Cy widzis to, co Cie tak uwiyro?
Była hań, kiesi na dole przed wiekami
bitwa z Tatarami. Była, ale juz jej ni ma - a Tatry som! Była hań bitwa ze
Szwedami. Była, ale jej ni ma. Chodzili tamtędyj zaborcy - austiacki,
węgierski. Był okupant niemiecki. Kaz dziś som? Kręci sie tam pomiędzy
chałupami trochę taki okulawiony biedok, ten nas polski socjalizm. Niegze ta
krązy! A Tatry, a niebo, a chwała Bosko była, jest i bedzie!”
Jerzy Harasymowicz:
"W górach jest wszystko co kocham,
wszystkie wiersze są w bukach.
Zawsze kiedy tam wracam
biorą mnie klony za wnuka.
Zawsze kiedy tam wracam
siedzę na ławce z księżycem.
I szumią brzóz kropidła.
Dalekie miasta są niczem."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz