czwartek, 11 listopada 2021

10. Ryterskie złoto


Wiele jest legend o skarbach ukrytych w górach wpisujących się na stałe w historię niemalże każdego miejsca, szczególnie tam, gdzie jeszcze pozostały choćby ruiny po dawnym zamku lub dworze. Rozpalają one od wieków wyobraźnie ludzi rządnych szybkiego wzbogacenia i próbujących te skarby odszukać. Ekscytują też awanturników i poszukiwaczy przygód. I tak jak duch przeklęty straszący w każdej ruinie, tak i skarb ukryty być musi, aby legenda była kompletna. Nie inaczej jest na Sądecczyźnie. Wędrując doliną Popradu, Beskidzką Drogą świętego Jakuba, pieszo lub na rowerze, mijamy ruiny Ryterskiego Zamku, który ma w swej historii tajemniczego sądeckiego kasztelana, którego nazwisko utrwaliło się na kartach historii dzięki zostawionemu testamentowi z dokładnymi wskazówkami jak dojść do ukrytego przez siebie skarbu, a którego treść zamieścił kronikarz Jan Długosz w dziele  "Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis" (Księga uposażeń diecezji krakowskiej). Ów kasztelan sandecki żył w XIII wieku i nazywał się Piotr Wydżga.

Sucha Struga. trasa Beskidzkiej Drogi Świętego Jakuba. Na wzgórzu ruiny Ryterskiego Zamku

Piotr Wydżga


Szlachcic ziemi krakowskiej herbu Janina żyjący w pierwszej połowie XIII wieku kasztelan sądecki (sandecki). Miał liczne posiadłości i trzy zamki: Czorsztyn, Rytro i Lemiesz. W pewnym momencie swego życia zdecydował się porzucić życie świeckie i wstąpił do zakonu Najświętszej Marii Panny, nazywanego powszechnie Zakonem Krzyżackim. Nim jednak to nastąpiło Wydżga przez lata wydobywał w rejonie Rytra i Łącka złoto, a znaleziony kruszec zakopywał w górach. Gdy umierał, pozostawił u sądeckich klarysek dokument, nazwany „testamentem Piotra Wydżgi”, ze wskazówkami jak odnaleźć ukryte skarby. Zmarł w Prusach jako rycerz Zakonu Krzyżackiego. Tyle podają wydawnictwa encyklopedyczne, ale tajemniczy „testament Piotra Wydżgi” skłania do tego by poznać bliżej autora i teść tego dokumentu, oraz to, co jest niemniej ważne, tło historyczne opisanych wydarzeń, których znaczenie i skutki często można odnieść do czasów nam współczesnych.

Był synem ołomunieckiego kasztelana Zawiszy z rodu Rosenbergów (czes. Rożberków) W czasie krzyżowych wypraw na pogańskich Prusaków prowadzonych w latach 1219-1222 Wydżga  przybył na dwór Konrada Mazowieckiego i pozostał na służbie dworskiej jako podkoniuszy. Tam zetknął się z rycerzami Zakonu Krzyżackiego sprowadzonymi w 1226 roku, za namową Jadwigi Śląskiej, przez Konrada Mazowieckiego. Rycerze Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie zrobili na młodym rycerzu ogromne wrażenie, co zaważyło na podjętych przez Wydżgę decyzjach w ostatnich latach życia.

Kiedy pod koniec lat dwudziestych szereg księstw polskich stworzyło państwo o nazwie Monarchia Śląska, Wydżga opuścił dwór Konrada Mazowieckiego i przeszedł do Henryka Brodatego gdzie zajął się poszukiwaniami złota i wydobywaniem soli ze źródeł solankowych. Nabył też dobra w górach sandeckich, jak wtedy nazywano dzisiejszy Beskid Sądecki. Około 1240 roku został panem Czorsztyna, a za panowania Bolesława V Wstydliwego mianowany kasztelanem sandeckim. Na opustoszałe po II najeździe mongolskim, jaki miał miejsce w 1241 roku, tereny Sądecczyzny zaczął sprowadzać nowych osadników z terenu Czech i Niemiec. W tym czasie prawdopodobnie wybudował lub odbudował zniszczony przez Mongołów zamek nad Popradem i osadził w nim niemieckich rycerzy, od których zamek przyjął nazwę Ritter. 

Beskid Sądecki, Ryterski Zamek w Suchej Strudze

W 1246 roku ponownie nawiązał kontakty z Zakonem Krzyżackim, o czym pisze Jan Długosz w VII tomie Roczników, czyli Kronice Sławnego królestwa Polskiego:

„Wydżga, gdy srogi głód uciskał ziemię chełmińską, pomorską i pruską, zamierzając wstąpić do krzyżowców, trzy wielkie szkuty, naładowane winem, miodem, pszenicą, szperką, zbożem, masłem, i inną żywnością – Wisłą, lądem zaś 300 sztuk bydła, owiec, wołów, krów, i koni, do Torunia wysłał. Sam później przybywszy i do zakonu wstąpiwszy, w nim życia dokonał. Przyniósł także z sobą mnogo złota, które w górach ku Węgrom i nad Łąckiem położonym kopał”.

Kilka lat później postępowanie kasztelana spowodowało konflikt z księciem Bolesławem i jego żoną Kingą, córką węgierskiego króla Beli IV, która stanowczo sprzeciwiała się osadnictwu niemieckiemu i narastającemu z roku na rok zniemczaniu terenów Małopolski. Być może w 1249 roku przestał być kasztelanem sandeckim (sądeckim), a zapewne po 1257 roku, kiedy książę Bolesław przekazał księżnej Kindze dobra królewskie w Ziemi Sądeckiej, Piotr Wydżga opuścił Sądecczyznę i wstąpił do Zakonu Krzyżackiego. Tam po kilku latach zmarł.

Tak opisuje te wydarzenia historyk Feliks Szczęsny Morawski w napisanym w 1863 roku dziele „Sądecczyzna”


    „Dorabiał się ciągle mianowicie górnictwem i dla tego nabył dobra w górach sądeckich, kędy wydobywał złoto i zboże.
    Za wielkorządów dopiero: Henryka Brodatego roku 1234 rozpoczęło się niemczenie Podhala; wtedy też niemieccy ryttery zawitali nad Dunajec. — Zważywszy: że koło roku 1240 Wydżga był panem Czorstyna, pewności prawie nabiera przypuszczenie: że on zbudował Czorstyn gdzie podczas tatarskiej trwogi użyczył schronienia: Bolesławowi.
    Prócz tych dóbr posiadał: Ciężkowice i Losławice, które odprzedał roku 1243, w którymto roku kasztelanem już sądeckim będąc podpisał Bolesława przywilej wolności wsi biskupa Prandoty: Prandocina, Bogucina i Sendowic. 
      Krzyżacy przyciśnięci głodem zażądali od niego wsparcia pod owe czasy; i posłał im szkuty z zbożem i drzewo zalane złotem wydobytem w Łącku. 
    Niemiec z obyczajów, owładnięty urokiem wojennego zakonu, chcąc odpokutować grzechy i zbawić duszę, odprzedał w końcu Łącko: miechowskim bożogrobcom, którzy się z kopalń większych zysków spodziewać mogli, niźli Cystersi z Podhala. Sam zaś poszedł w krzyżaki, kasztelanią sądecką zdawszy bratu: Gedeonowi.”

Wedle miejscowych podań, przed opuszczeniem swych dóbr w ziemi Sądeckiej, resztę zgromadzonego kruszcu, który pozostał z przekazanego wcześniej  Krzyżakom, ukrył w kilku miejscach i, żeby nikt nie znał tych kryjówek, wyrznął towarzyszących temu świadków. Jednak przed śmiercią, czy też opuszczając Sądecczyznę, przekazał do klasztoru Klarysek w Civitas Sandec, czyli dzisiejszym Starym Sączu tak zwany spisek, czyli dokument zawierający opis drogi do ukrytych przez siebie w górach sandeckich skarbów, nazwany później ‘Testamentem Wydżgi”. Tekst testamentu wraz z krótkim opisem życia i czynów jego autora, Piotra Wydżgi (Petrus Wyczga, Vyszga), został dołączony przez Jana Długosza do  tomu III napisanej w latach 1470 – 1480 „Księgi uposażeń diecezji krakowskiej”(Liber beneficiorum dioecesis  Cracoviensis” (Księga uposażeń diecezji krakowskiej), podającym uposażenie klasztoru klarysek w Starym Sączu.


Testament Piotra Wydżgi


Tak pisze Jan Długosz:
„Należy zauważyć, że w Królestwie Polskim był pewien wielmoża Piotr Wydżga, herbu i rodu Janina, mający liczne posiadłości i nie mniejszy majątek, posiadający zamki Czorsztyn, Rytro i Lemiesz, który w polskich lasach i przełęczach  górskich  na  pograniczu  polsko-węgierskim znalazł  kopalnie  obfitujące w bogate żyły złota i minerały, dzięki  którym gwałtownie się wzbogacił i urósł na znaczeniu; liczne skarby zakopał i ukrył w różnych miejscach, zwłaszcza na zamku Lemiesz. Mówi się, że właśnie na tym zamku ukrył wielkie skarby, których nikt nie może wykopać, gdyż strzegą ich diabły, być może dlatego, że były wzywane [przez Wydżgę] sztuką czarnoksięską, kiedy [tych skarbów] szukano.
On zaś, jeśli dać wiarę starym ludziom, był człowiekiem wielce zawistnym, który kazał skrycie dusić i zabijać poszukiwaczy, dobywających w kopalniach złoto i złoty kruszec, aby wieść o położeniu tego miejsca i jego zasobach nie została przekazana innym. Ale i do własnej ojczyzny to znaczy Królestwa Polskiego, która go zrodziła, wykarmiła i wywyższyła niegodziwą i wrogą płonął nienawiścią. Z wielką częścią złota i skarbu ukrytego w drewnianych beczkach udając ze wiezie żelazo i miedz z Węgier, popłynął na drewnianych tratwach Dunajcem z Sącza do Opatowca, a następnie Wisłą do Prus. Wolał cały ów skarb, cały majątek, ofiarować wielkiemu mistrzowi i zakonowi krzyżackiemu, aniżeli Królestwu Polskiemu. Roczniki krzyżackie, które sam czytałem, to właśnie zataiwszy jego imię poświadczają o słowach niejasnych i mglistych.
On zaś, jeśli dać wiarę opowieściom starych ludzi, był człowiekiem wielce zawistnym i ambitnym, który kazał skrycie dusić i zabijać poszukiwaczy, dobywających w kopalniach złoto i złoty kruszec, aby wieść o położeniu tego miejsca i jego zasobach  nie została  przekazana  innym. Ale i do swej ojczyzny, to znaczy do Królestwa Polskiego, która go zrodziła, wykarmiła i wywyższyła, niegodziwą i wrogą płonąc nienawiścią, z wielką częścią skarbu  i złota ukrytego w drewnianych beczkach,  udając, że  wiezie żelazo i miedź z Węgier,  popłynął na drewnianych tratwach najpierw Dunajcem z Sącza aż do Opatowca, a na­stępnie Wisłą do Prus. Wolał bowiem cały ów skarb, cały majątek ofiarować wielkiemu mistrzowi i zakonowi krzyżackiemu aniżeli Królestwu Polskiemu. Roczniki  krzyżackie, które sam czytałem w oryginale, to właśnie -  zataiwszy jego imię - poświadczają w słowach niejasnych i mglistych. Mając [zatem] na uwadze potrzeby i dobro rzeczypospolitej Królestwa Polskiego, [a także, by] pocieszyć wszystkich Polaków, zarówno współczesnych, jak i w przyszłości, postanowiłem jednak odpis tego wciągnąć do tego dzieła, aby [to wszystko] z upływem czasu nie uległo zatarciu, czy to przez zaniedbanie, czy przez zapomnienie.
Odpis informacji (wyjaśnienia) i uwiadomienia, które i jakie pozostawił wspomniany Wyżga przeczuwający zbliżającą się śmierć.

W imię_ Świętej Trójcy i Niepodzielnej Jedności
Ja z Torunia, gdy sem umrzeć imiał, proto sem to kazał popisać, żeby to na mej duszy nie zostało. Napirwej się pytajcie do Krakowa, a z Krakowa do Nowego Sądcza, a z Sądcza Nowego do Starego Miasta, a z Starego Miasta do Rytra. A pod tym hradem pod Rytrem stoji jedna karczma a jeden młyn, a tam jedna woda wpada, co jej dzieją Roztoka. Pofolgujże wodzie tej a jidzi po niej, a gdy budesz w lesie daleko, tegdy przydzie tam druga woda z lewej ręki. Opuść tę na prawo, a folguj tej na lewo, a tą jidzi aż do wirzchu. A pod tym wirzchem jest łączka, a ta woda jidzie przez nię, a tej wodzie jaskinia pod ziemią. A jidziż jedno stajanie, a potem tę wodę znajdziesz, bo tam sem ją cemrował cisem. A tu gdzie w samej głowie, tuć sem porąbał drzewie do jednej doliny, aby nikt nie poznał. A tu nad tą doliną jest jeden potoczek, co ji zową Sucha Roztoka. A tu stoi miesiąc i gwiazdy napisane. Poli[e]czy mi pięć i masz posięgnąć, albo co masz i wziąć. A tam jest kaganiec i miska. A gdy na to mieśćce przydziesz, poklęknij a daj Bogu chwałę etc. Jestli cię Pan Bog upamięta, mej dusze nie zapamiętaj. A to jest dobro jako groch i jako siemię a rzadko jako bob. A to Panu Bogu polecam.”

Testament Wydżgi, reprint

Czy Piotr Wydżga zrobił to, by oczyścić sumienie, czy też by zawistnie wprowadzić w błąd tych, którzy by chcieli tych skarbów szukać, nie wiadomo. Pewnym jest, że rozbudził on u wielu ludzi, prostych i szlachetnie urodzonych, nadzieję na szybkie wzbogacenie. Jak sugeruje przekaz Długosza, Wydżga majątek zbił na wydobyciu złota z okolicznych ziem. Gdzie dokładnie – nie wiadomo, jednak sama wzmianka o tym, że złoto wykopał wystarczyła, by znalazły się zastępy chętnych na poszukiwanie jego złóż zarówno na Sądecczyźnie, jak i Podhalu.

Gorączka złota


Ilość chętnych do szukania złota i innych kruszców w górach Sądecczyzny musiała być dość znaczna, gdyż od XV wieku poszukiwacze (inventores)  i kopacze (fossores) musieli uzyskiwać stosowny dokument królewski zezwalający na poszukiwania i wydobywanie, który przewidywały też wnoszenie opłat na rzecz panującego. Piętnastowieczne przywileje królewskie odnotowują imiona całych rzeszy poszukiwaczy. Są wśród nich przedstawiciele różnych stanów, w tym nawet członkowie rodów magnackich, jak Firlejów czy Lanckorońskich. Warto wspomnieć, że Jan Jordan z Zakliczyna, żupnik Krakowski od 1504 razem z Mikołajem Lanckorońskim i Mikołajem z Zakliczyna uzyskuje w r. 1498 przywilej na poszukiwanie kruszców w całej Polsce, szczególnie w górach za Nowym Targiem i Szaflarami. W tym samym czasie w innym dokumencie wymieniony jest Mikołaj Jordan z Zakliczyna. W gronie pierwszych uprzywilejowanych poszukiwaczy w górach ryterskich, gdzie miał być ukryty skarb Wydżgi, występują niejaki Pietrzyk z Rytra i  Jabłonka z Piwnicznej. Jeszcze wcześniej, bo niespełna sto lat od czasu gdy Wydżga udał się do zakonu, szukał jego skarbu Jan Gładysz de Brzeszcze, ze Śląska, który po III najeździe mongolskim jako kolonista osiadł w Szaflarach koło Biecza.

Zachował się wydany w Krakowie 8 stycznia 1493 roku przez króla Jana Olbrachta list górniczy dla pochodzącego z Bochni mistrza Jana i Jana Otto z Nowego Sącza.
„…Onym i ich drużbom, których się im zdarzy przybrać, wraz i pojedynczo, nadajemy niniejszym moc pełną i władzę wszelaką. – Złota, srebra, miedzi, lazuru i wszelkiego innego kruszcu jakiegokolwiek i skarbów podziemnych, jakkolwiek nazwanych. – Po górach, polach, lasach, równinach, łąkach, rolach, gajach, rzekach, potokach, moczarach, wodach, w dolinach i pagórkach, po wsiach i miastach, tak naszych królewskich, jako i duchownych, zakonnych i szlachty, ziemian i obywateli naszych koronnych – i po wszech miejscach królestwa naszego polskiego. – Szukania, tropienia, śledzenia, obrabiania, kopania, ziemi odgrzebywania, ku wydobyciu, wyciąganiu i należnemu doskonałemu przerabianiu i przetapianiu, na pożytek nasz, królestwa naszego i onych samych.”

samorodki złota

Tatry, Pieniny, Sądeckie i Bieckie były w XVI i pierwszej połowie XVII wieku głównym terenem intensywnych poszukiwań kruszców. Działało w tym czasie około sześćdziesiąt ekspedycji poszukiwawczych. Właściciele dóbr ryterskich również interesowali się poszukiwaniem złota. Adam z Kazanowa herbu Grzymała, syn dzierżawcy Rytra Zygmunta Kazanowskiego, który w 1642 otrzymał dzierżawę salin wielickich, wystarał się o przywilej wydobywania kruszców na Podhalu.

Wyniki poszukiwań nie były korzystne. Kruszce odkryto przede wszystkim w Tatrach, jednak ich eksploatacja nie była opłacalna. Od 1732 do 1736 roku prace górnicze prowadzono na zlecenie Sanguszki na Jarmucie w Pieninach. Ślady tych robót zachowały się do dziś w postaci sporej sztolni wykutej w pienińskich andezytach i kilku mniejszych w okolicznych potokach. Mimo niekorzystnych doświadczeń i braku znajomości budowy geologicznej terenu, złota szukano uparcie w całym Beskidzie Sądeckim. Świadczą o tym do dziś zachowane nazwy Złotne, Złockie, Słotwiny. W okolicach Rytra, kierując się testamentem Wydżgi, złota spodziewano się najczęściej w widocznych z Ryterskiego Zamku dolinach Małej i Wielkiej Roztoki i w okolicach Banisk, osuwiska dolinnego z licznymi jaskiniami szczelinowymi. 

Beskid Sądecki. Widok z Ryterskiego Zamku, na pierwszym planie Kordowiec, z nim dolina Małej Roztoki, a po prawej stronie dolina Wielkiej Roztoki

Dla wielu poszukiwaczy nazwa Baniska kojarzyła się wegierskim banya, czyli kopalnia. Takie objaśnienie nazwy tłumaczyłoby pochodzenie starej miejscowej legendy, która mówi, że jeszcze przed otwarciem kolei przyjeżdżali do Rytra Madziarzy, którzy w Baniskach, w miejscu zwanym Zaołtarz prowadzili jakieś sekretne prace górnicze. Tak wielki był to sekret, że legenda każe przekuwać podkowy koniom, które ciągnęły wyładowane wozy z jakiegoś tajemniczego miejsca w górach. Według innych miejscowych legend ukryte skarby można było znaleźć na polanie Mnich pod Kordowcem i oczywiście w ruinach ryterskiego zamku. Można nawet snuć hipotezy, że miejsce, gdzie ma znajdować się legendarny skarb Wydżgi nie znajduje się w dolinach Małej lub Wielkiej Roztoki, ale na Suchej Strudze, której drugi człon nazwy jest dość dziwny dla tego terenu i być może to właśnie tam znajduje się owa tajemnicza Sucha Roztoka, której śladu próżno dziś szukać w nazewnictwie i na mapach. 

W Rytrze poszukiwaczy widywano zapewne przez te wieki wielu, choć często chodzili w góry in secreto, aby nie zdradzić miejsca, gdzie, jak wierzyli, z tylko im znanego potoku Sucha Roztoka miską można złoto czerpać jak siemię a nawet bób. 

potok z samorodkami zlota

Zatarły się znaki ryte na nielicznych tu skałach, dawno umarły drzewa z wyciętym na korze rysunkiem półksiężyca, słońca lub skrzyżowanych narzędzi górniczych.

Beskid Sądecki. Wychodnie skał piaskowca nad doliną Wielkiej Roztoki

Złota Wydżgi zapewne nie znaleźli, ale inne ukryte skarby czekają nadal na wszystkich tych, którzy pokochali chodzenie w góry, bo „tam skarb twój, gdzie serce twoje”. Może wędrując Beskidzką Drogą Świętego Jakuba, warto zatrzymać się u podnóża Ryterskiego zamku, przypomnieć sobie historię z nim związaną

Beskid Sądecki. 1 Ryterski Zamek, 2 dolina Wielkiej Roztoki, 3 rezerwat Baniska, 4 dolina Małej Roztoki

i być może ruszyć w Dolinę Wielkiej Roztoki, która od doliny Popradu ciągnie sią do Radziejowej, najwyższej góry Beskidu Sądeckiego, 

Beskid Sądecki, dolina Wielkiej Roztoki

Beskid Sądecki, dolina Wielkiej Roztoki

przejść przez rezerwat przyrody Baniska, w ktorym zachowała się naturalne puszcza karpacka 

Beskid Sądecki, rezerwat Baniska

i zejść do doliny Małej Roztoki, którą można wrócić w dolinę Popradu do miejsca rozpoczęcia wędrówki.  

Beskid Sądecki, dolina Małej Roztoki

Beskid Sądecki, dolina Małej Roztoki


 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz