niedziela, 14 listopada 2021

11. Jak Węgrzy uratowali Stary Sącz


Kilka kilometrów za Ryterskim Zamkiem Beskidzka Droga Świętego Jakuba opuszcza góry Beskidu Sądeckiego i wprowadza pielgrzymów do Kotliny Sądeckiej.  Na styku gór i kotliny leży miejscowość Barcice znana i słynna z odbywającego się tutaj każdego roku na początku września Panonica Folk Festival, najważniejszego w Polsce festiwalu prezentującego kulturę bałkańską i panońską. Za Barcicami rozpoczynają się zabudowania Starego Sącza. Szlak prowadzi obok starego cmentarza otoczonego kamiennym murem, zza którego widać niewielki siedemnastowieczny kościół świętego Rocha. 

Stary Sącz, kościół św. Rocha

Jak głosi legenda, był tutaj wcześniej średniowieczny kościół, postawiony obok miejsca gdzie pochowano poległych w bitwie, jaka w 1288 roku toczyła się na przedpolach Starego Sącza miedzy wojskami mongolskimi a węgierskimi. Węgrzy pod wodzą Jerzego z Sovaru znanego w Polsce jako Jerzy Szowarski, lub Szymonowicz, pokonali Mongołów oblegających Stary Sącz i zmusili do ucieczki w kierunku Rusi Czerwonej. Był to trzeci z kolei i ostatni ich najazd na Polskę.

Polska Dzielnicowa XIII w. III najazd mongolski 1287-88

Tutaj drobna dygresja historyczna. Przyjęła się potoczna nazywa najazdy tatarskie. W średniowieczu Tatarami nazywano różne ludy tureckie, mongolskie i  tungusko-tybetańskie podbite przez mongolskiego władcę Czyngis-chana. Nazwa najazdy tatarskie, utrwalona przez kronikarzy, przeszła do języka potocznego, ale poprawnie powinno się nazywać je mongolskimi.

Dlaczego Węgrzy, pod wodzą Jerzego Szowarskiego, walczyli z najeźdźcami w Małopolsce, na Ziemi Sądeckiej?  Wyjaśniają to wydarzenia jakiem miały miejsce w Polsce kilka lat wcześniej, kiedy toczyły się walki o tron krakowski między książętami: Konradem mazowieckim a Leszkiem Czarnym.. W walkach tych w 1285 roku pojawia się Jerzy z Sovaru wraz z rycerstwem węgierskim, przysłany na pomoc księciu Leszkowi przez króla Węgier Władysława, brata księżnej Kingi.

Zapomniany to dzisiaj w naszym kraju rycerz i zapomniane są jego chwalebne czyny w obronie Polski i księcia Leszka Czarnego. A jeszcze w drugiej połowie XIX wieku szeroko o nim pisał Szczęsny Morawski w monografii „Sądecczyzna” i ks. Jan Sygański w szkicu historycznym „Nowy Sącz jego dzieje i pamiątki dziejowe” wydanym w 1892 roku. Zachęcam do lektury tych dwóch dzieł, które w inny niż zwykle, bo przez pryzmat „ Małej Ojczyzny” – Sądecczyzny, w barwny sposób pokazują dzieje Polski od czasów najdawniejszych do XIX wieku.

Szczęsny Morawski tak przedstawia Jerzego Szowarskiego:


„Węgierski król Ladisław, brat Kunegundy, przyjął Leszka jako powinowatego swego i nie odmówił pomocy, bo jak się wyraził w przywileju włości Sowar: królestwo polskie tak poważał jak gdyby swoje własne.
Miał zaś dzielnego wojownika, druha swego: Jerzego Szymonowicza, który się razem z nim chował i dzielnem ramieniem niejedną mu przysługę wyświadczył, mianowicie przeciw Ottokarowi czeskiemu, szczególnie zaś przeciw Tatarom. Z dobraną drużyną krewnych i przyjaciół odbijał plony i łup i niemało łbów tatarskich wznak zwycięstwa naprzesyłał królowi swemu. Tego więc Jerzego na czele zbrojnych królewskich dworzan przeznaczył na pomoc Leszkowi. Przyłączyło się też do słynnego wodza wiela młodzieży szlachetnej prócz braci jego: Boxy i Tomasza i zbrojnych sług. Jak zwykle przedni zastęp wiódł sam Jerzy na czele swych krewnych i dworzan o wiele wyprzedzając zastępy Leszka zdążające zwolna. U Bogucic nad Tabą niebacznie zbliżywszy się pod obóz Konrada musiał sam bój rozpocząć. Ciężko i duszno mu już było nim zdążyły drugie oddziały: Pięć ran ciężkich odebrał sam walcząc z przemocą; jeden krewny jego poległ, a 11 sług poraniono. Przetrzymał jednak walkę na sobie, a za przybyciem Leszka rozstrzygnął zwycięstwo.”

III najazd mongolski na Polskę 


Dwa lata później, w grudniu 1287 roku, na ziemie polskie wtargnęły dwie grupy wojsk mongolskich. Północna, pod dowództwem Telebogi, przez Lublin i Sandomierz dotarła do Gór Świętokrzyskich, gdzie pod Łagowem została pokonana przez wojska księcia Leszka Czarnego. południowa armia wojsk mongolskich pod dowództwem Nogaja dotarła 24 grudnia 1287 roku pod Kraków, rozpoczynając oblężenie i szturm miasta. Oblężenie przeciągało się wobec twardego oporu wojska polskiego i mieszczan krakowskich, więc Nogaj część wojska skierował w dwóch dużych kolumnach na złupienie południa Małopolski. 

Wojska Złotej Ordy mongolskiej w XIII w., rekonstrukcja

Pierwsza dotarła w rejon Podhala, gdzie stoczyła bitwę nad Dunajcem z miejscowymi góralami. Druga skierowała się w kierunku Starego Sącza celem zdobycia miasta i klasztoru. Księżna Kinga wraz zakonnicami opuściła klasztor i schroniła się w Zamku Pieninskim. Miasto dobrze przygotowało się do obrony, gromadząc duże zapasy żywności oraz wzmacniając obronę okolicznym rycerstwem. Oblężenie Starego Sącza przedłużało się i nie przynosiło żadnych wymiernych efektów.

Rozluźnienie pierścienia wojsk oblegających Kraków wykorzystał książę krakowski Leszek Czarny, który wraz z żoną Gryfiną i małym pocztem wymknął się z obleganego grodu i udał na Węgry szukając pomocy u króla węgierskiego Władysława IV. Na rozkaz króla Władysława, węgierski wojewoda Jerzy z Sovaru zebrał dość znaczny oddział wojsk węgierskich poprzez Kieżmark, Podoliniec i doliną Popradu ruszył w kierunku Starego Sącza.

Satry Sącz widok od strony Popradu Rudolf Alt 1842 r. 

Jerzy miał też walczyć z Tatarami w Pieninach ratując księżną Kingę i siostry klaryski. Zachowały się opisy tych walk, pełne niesamowitych i cudownych zdarzeń, przekazane przez Szczęsnego Morawskiego oraz ks. Jana Sygańskiego, Zgodnie z przekazami obu dziejopisarzy panny klaryski, a było ich ponad siedemdziesiąt, miały skryć się w Zamku Pienińskim, gdzie jednak najeźdźcy wytropili je i zaczęli niewielką górską warownię atakować zawzięcie z pobliskich wzgórz. 

Cud księżnej Kingi (Kunegundy) pod Zamkiem Pienińskim

Wtedy właśnie na pomoc przybył rycerz Jerzy i wraz z boskimi siłami natury, sprawionymi modlitwami księżnej Kingi, stanął przeciwko barbarzyńskim najeźdźcom. 

Tak opisuje te zdarzenia ks. Jan Sygański:


„Odstąpiwszy od obronnego Krakowa, horda rozbiegła się po ziemi krakowskiej, a niszcząc i paląc wioski, dwoma drogami: na Sącz i przez Babią Górę na Nowy Targ, gnała za uciekającym Leszkiem do Węgier. Wystraszona tym napadem Kinga, opuszcza swój klasztor z dwiema siostrami rodzonemi: Jolantą i Konstancyą i 70 zakonnicami, szukając schronienia w obronnym zameczku w Pieninach. Tatarzy, zabrawszy co było w spiżarniach i spichrzach klasztornych, wytropili niebawem zamek pieniński i zalegli wszystkie dokoła wzgórza. Strzały ich puszczane z góry raziły oblężonych: była chwila zwątpienia. Nie zatrwożyła się jednak bł. Kinga. W kapliczce zamkowej wśród sióstr i duchowieństwa padłszy na kolana, gorącemi łzami, żarem modlitwy żebrała od Boga zmiłowania. I Bóg ją wysłuchał! Mimo chłodnej pory zawisła gęsta mgła, a potem zawyła sroga burza: powyrywane nią drzewa i skały walą się na oblegających, huczy i wzbiera coraz bardziej Dunajec, utrudniając przeprawę; na dalszych pagórkach poczynają się ukazywać waleczni żołnierze węgierscy Jerzego Szowarskiego (Soos de Sovar) — musieli zatem Tatarzy zaniechać zdobycia zamku i uchodzić śpiesznie, …”

Historyk sądecki Szczęsny Morawski pisze jeszcze o innym, wcześniejszym starciu sił Jerzego z Tatarami, które miało miejsce gdzieś w rejonie Piwnicznej i Mniszka, w miejscu zapamiętanym w ludowym podaniu, jako Kobylik. Podczas tej walki pod Jerzym Szowarskim, w chwili najgorętszych zmagań, paść miał koń i uratował go jeden z wiernych jego towarzyszy podając mu innego wierzchowca. 

Dolina Popradu między Mniszkiem a Piwniczną-Zdrój

Stamtąd, pokonawszy Tatarów, udał się ze swym wojskiem w Pieniny na pomoc do oblężonej w Zamku pienińskim Kingi. Następnie skierował się w kierunku Rytra, gdzie ulokował się na górze Makowicy nad Popradem, skąd obserwował Tatarów panoszących się po Sączu i tamtejszym klasztorze.

Makowica, widok od strony Barcic i Starego Sącza

Makowica widok na Kotlinę Sądecką i Stary Sącz

Ukryli się tam aż do zmroku i pod osłoną nocy Jerzy ruszył ze swymi ludźmi w dół ku niczego niespodziewającym się wrogom. 

Opis tych wydarzeń podany przez Szczęsnego Morawskiego:
„ [książę] Leszek przed Tatarami schronił się na Węgry; węgierski zaś król uciekł ku morzu obronę kraju poruczając dzielnemu Szowarskiemu Jerzemu. Do niego udał się Leszek.
Jerzy niewielkie miał wojsko: ale jako wódz doświadczony korzystał z obronności gór. Odwagą i dzielnością dorobił się dziedzicznego mienia: zamku jednak utwierdzonego nie miał. Oglądając się za miejscem sposobnem upatrzył sobie był górę zwaną Tarkew nad rzeczką: Tarczalem, (między Pałoczą a Sobinowem). Uprzedzając aby kto inny nie zajął Pustej góry, posłał tam był wierne swe sługi: Tomasza i Piotra Hippolitowicze, którzy mu od dzieciństwa w dobrej i złej doli towarzyszyli i wszystkie trudy wojenne dzielili. Doświadczeni ci wojownicy ogrodzili się na onej górze i utwierdzili, a gdy Tatarzy wpadli, lud okoliczny znalazł tam bezpieczne schronienie.
Jerzy Szowarski zaś jako orzeł bystry z wyziny Krępaków śledził kędy się wróg obraca, a gdy jaki odosobniony zagon dostrzegł, spadał z gór jak blyskawica, odbijał plon i łup, a łby tatarskie na znak zwycięstwa przesyłał królowi swemu. Słysząc zaś: że Tatarzy oblegają Pieniny, przywołał i Tomasza Hippolitowicza i ciągnął doliną Popradu ku Pieninom. Zważając dzielność i przywiązanie Podolinieckiego sołtysa do swej królewskiej dziedziczki, niewiele chybi domysł, że on znowu przywołał i naprowadził tę odsiecz madziarską. Domysł ten wspiera okoliczność: źe niezadługo znowu Kinga wynagradza wierne jego usługi; nadając las między Podolińcem a Gniazdami.
Niebawem natrafił na potężny oddział Tatarów czatujących po dgórą: Rogaczem zwaną. Wlaśnie podczas onej strasznej burzy gradowej, która od Pienin odpłoszyła Tatar ,starł się z nimi i równie jak Kinga doznał widocznej opieki Boga. Koń padł pod nim i był w niebezpieczeństwie życia, gdyż Tatarzy nań zewsząd godzili. Lecz wierny i nieodstępny Tomasz Hippolitowicz podal mu innego konia, a niebo zesłało gromy straszne i gradobicie z ulewą. Tatarzy uciekli! Miejsce tej potyczki spamiętało podanie ludowe; zwie ono się dziś: Kobyhkiem, koło Mniszka i Piwnicznej. Po wygranej Jerzy Szowarski zniósł się z Kingą w Pieninach udzielając jej zamysłu swego ścigania wroga przestraszonego porażką i cudem.
Obleżeńcy pienińscy zbyt z bliska śmierci w oczy zaglądali, aby pałać ochotą wstępnego boju. Ufni w łaskę Boga i modlitwę Kingi, chcieli wyczekiwać dalszych cudów, trwogę pokrywając wiarą w opatrzność nieba..
Nie tak dzielna Kinga! - Ona! Która wszystkich krzepiła gorącą swą wiarą, doznawszy cudu bożego, poczuła się do obowiązku zapracowania sobie na pomoc nieba. Zgromiła zatrwożoną szlachtę, rozesłała gońce, aby się lud wiejski gromadził, aby bił wroga, na którego sam Bóg jest zagniewan!
Leszek pospieszył dziękować jej za modlitwę i pomoc uproszoną z nieba.
Podczas kiedy na głos cudu i Kingi ośmielony lud wypadając z lasów odbijał plon i gromił małe czaty tatarskie: Jerzy Szowarski stanął na Makowicy nad Rytrem skąd na Sącz i całą dolinę sądecką widok nieograniczony - jako też i sam ten wirch po prawym brzegu Popradu, pięknie się wznosi nad wszystkie góry otaczające.
Kosz tatarski czernił się wokoło klasztora Kingi, a w samym klasztorze zasiadła starszyzna tatarska i ruska, wyjadając zasoby, lecz nie tykając ruchomości klasztornych: tak byli przejęci świętą zgrozą! Zagony odchodziły i wracały z plonem, a tysiące jeńców piło gorzkie łzy własne. Kosza samego niewielka kupa strzegła, może co nad tysiąc luda, a i ci bezpiecznymi się sądzili, ani myśląc by ich śmiał kto w samym koszu niepokoić.
Jerzy Szowarski zbadawszy wszystko przeczekał do zmroku, a wieczorem spuścił się z gór, przebrnął Poprad już opadły, i z trzaskiem uderzył na wroga, podczas kiedy mieszczanie i lud od grodziska i gór sądeckich z okrzykiem groźnym wypadając zagrażali z boku. 
Potkano się – według podania - na przedmieściu Starego Sącza od strony Węgier, kędy kościołek Ś. Rocha i smętarz. Miejsce pogrzebanych poległych do niedawna wskazywała figura murowa na nad stodołami na brzegu. Kiedy się zwaliła, oberwany brzeg odkrył kości poległych. Ztamtąd umykali Tatarzy mimo klasztora ku Popradowi.
Znałem jeszcze ludzi sędziwych, którzy mi mówili co o tem słyszeli od swych dziadów, pradziadów!--"Że od klasztora ku Dunajcowi wiodła ulica prosta pomiędzy domy i płoty,  w bok ku Popradowi zbaczała druga wzdłuż wąskiego potoczka a raczej rowu dla ścieku. Tędy ku Popradowi uciekała spłoszona czerń, a potoczek spłynął krwią tatarską.
Ulicę tę zwali: krwawą ulicą." - Dziś wiedzie nią gościniec od Nowego Sącza.”

Bitwa z wojskami mongolskimi (miejsce nieokreslone)

Węgrzy, zapewne wspomagani przez Polaków, zaskoczyli zupełnie wojska mongolskie i zadali im druzgocącą klęskę. Przegrana wojsk mongolskich pod Starym Sączem była ostatnim epizodem podczas III najazdu mongolskiego na Polskę. W końcu stycznia 1288 po nieudanej wyprawie i bez żadnych sukcesów militarnych armia Nogaja wycofała się w rejon Rusi Czerwonej. 

Armia mongolska

Na Sądecczyźnie nastał wreszcie spokój. Trwał on 122 lata, aż do czasu, kiedy wojska węgierskie, tym razem nie sprzymierzeńcy, ale wrogowie, wkroczyły na Ziemie Sądecką,  niszcząc Stary Sącz i wiele innych sądeckich miejscowości.

Kościół św. Rocha i stary cmentarz


Budynek kościoła zbudowany w latach 1643-44 na planie prostokąta z półkolistą absydą. z bogatym barokowym wyposażeniem. Postawiony w miejscu wcześniejszego pochodzącego z XV/XVI wieku, który jak dowodów wskazuje na to, został on zbudowany w miejscu wcześniej istniejącej i częściowo zniszczonej rotundy. Cmentarz, zwany starym, został założony w 1783 roku i waz z kościołem otoczony murem z piaskowca. 

Stary Sącz, kościół św. Rocha i stary cmentarz

Jest miejscem pochówku kilku znanych postaci. Jednym z nich jest Józef Leopold Kmietowicz, który był wikarym w Chochołowskiej parafii oraz jednym z przywódców powstania Chochołowskiego w 1846 roku. Znajduje się tutaj grobowiec rodziny Szayerów z prochami rodziców śpiewaczki operowej Ady Sari oraz zabytkowy grobowiec katakumbowy SS. Klarysek. Pochowany został w tym miejscu w 1898 roku historyk sądecki Szczęsny Morawski, autor monografii Starego Sącza pt. „Sądecczyzna”. Urodził się w Rzeszowie w 1818 roku, aktywnie uczestniczył w Wiośnie Ludów i powstaniu styczniowym. W Starym Sączu spędził drugą połowę życia. Przybył tutaj ze względu na zdrowe, ponieważ lekarze zalecili mu wyjazd w góry. Był samotny, a brak rodziny zastępował wielkim zaangażowaniem społecznym na rzecz miasteczka.

Stary Sącz, grób Szczęsnego Morawskiego na starym cmentarzu

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz